Daniel Pliński: Nie możemy pozwolić sobie na porażkę u siebie

Środkowy PGE Skry przyznaje, że jego zespół zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem zawdzięcza dwóm kluczowym seriom zagrywek. Wierzy też, że w poniedziałek bełchatowianie znów będą górą.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Daniel Pliński ostatni raz w meczu PGE Skry wystąpił 2 marca. Wtedy, w samej końcówce spotkania przeciwko Guberniji Niżny Nowogród, doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na cały miesiąc. Niedzielny występ przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi był dla niego pierwszym po wyleczeniu urazu. - Czuję się dobrze. Od 9 dni trenuję, więc nie mam już z powodu urazu jakiegoś większego problemu. Ostatnio jednak nie grałem, dlatego troszkę na pewno brakuje pewności siebie, ale jakoś udaje się nie przeszkadzać kolegom - przyznaje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl doświadczony środkowy.

Niedzielne spotkanie pełne było sportowych emocji i zwrotów akcji. Ostatecznie górą byli gospodarze, mimo że po trzech setach przegrywali 1:2. Zadecydowała postawa w polu serwisowym w kolejnych odsłonach. - Dwie serie zagrywek, w czwartym secie Mariusza, a w piątym Karola, według mnie tego dnia zaważyły - potwierdza Pliński.

Kibice PGE Skry, po ostatnich wynikach osiąganych przez Jastrzębski Węgiel, mieli prawo czuć obawy co do tego czy ich ulubieńcy sprostają rywalowi. Pierwszy mecz półfinałowy PlusLigi pokazał jednak, że oba zespoły są blisko i o końcowym sukcesie decydować mogą detale. - Oczywiście, że się obawialiśmy. Jastrzębski Węgiel to drużyna kompletna, która ostatnio grała bardzo dobrą siatkówkę. Masny świetnie rozrzuca blok, jego koledzy dobrze przyjmują, choć tym razem, tak jak mówiłem, zadecydowały te dwie serie zagrywek. Za nami jednak dopiero jedno spotkanie. Wszystko może się jeszcze wydarzyć. Nasz rywal to świetny zespół. Ja już bym teraz zostawił ten mecz i skupił się na kolejnym starciu - zaznacza rekonwalescent, który w niedzielę zdobył 4 punkty, wykorzystując wszystkie swoje okazje w ataku.

W grze do trzech zwycięstw dla całej serii kluczowe znaczenie może mieć drugie spotkanie. Jeśli Skra ponownie wygra, przed wyjazdem do Jastrzębia Zdrój znajdzie się w bardzo komfortowej sytuacji, mając w najgorszym wypadku piąty mecz do rozegrania u siebie. W przypadku porażki będzie musiała na wyjeździe wygrać przynajmniej jedną potyczkę. Ekipa Lorenzo Bernardiego u siebie nie zwykła jednak przegrywać. - Na pewno jak się prowadzi 2:0 to jest się już znacznie bliżej celu. Nie możemy pozwolić sobie na porażkę u siebie, bo jeżeli tak by się stało, to zdajemy sobie sprawę, że w Jastrzębiu wygrać jeden, a już tym bardziej dwa mecze jest bardzo ciężko. To są półfinały. Mecze stoją na bardzo dobrym poziomie. Tak było w sobotę w Rzeszowie i w niedzielę w Bełchatowie. Zobaczymy jak to się ułoży dalej - kończy nasz rozmówca.
Czy PGE Skrę stać w obecnej dyspozycji na wygranie przynajmniej jednego spotkania w Jastrzębiu Zdroju?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×