Nicola Negro: Potrzebna będzie rewolucja w wyjściowym składzie

Trener Tauronu Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza nie ma dobrych wieści przed meczami swojej drużyny o brązowy medal Orlen Ligi, ale zapowiada, że jego siatkarki będą walczyć najlepiej, jak potrafią.

[color=#3e454c]Przed fazą play-off Orlen Ligi Nicola Negro, szkoleniowiec Tauronu Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza zapowiedział, że jego głównym zadaniem będzie zmniejszenie dystansu, jaki dzielił jego zespół od czołowej trójki drużyn ekstraklasy: Chemika Police, Impelu Wrocław i Atom Trefl Sopot. - Niestety, ta sztuka nam się nie udała. Może lepiej będzie powiedzieć, że biorąc pod uwagę poziom spotkań, udało nam się zmniejszyć przewagę Chemika, jednak okazało się to niewystarczające, co widać choćby po spojrzeniu na końcowy rezultat. Natomiast zdołaliśmy pokonać trudnego przeciwnika, jakim był Impel Wrocław w ćwierćfinale Pucharu Polski. Był to ważny krok dla całej drużyny - stwierdził Włoch w rozmowie z naszym portalem.

Zagłębianki nie wygrały żadnego z półfinałowych starć z polickim hegemonem, jednak nie może powiedzieć, że którykolwiek z meczów został oddany przez nie bez walki. Czego zabrakło dąbrowskiemu MKS-owi, by wygrać choć jedno spotkanie z zespołem Giuseppe Cuccariniego? - Pierwszy mecz w Policach był z pewnością, jak do tej pory, naszym najlepszym spotkaniem i przez długi czas prezentowaliśmy się lepiej od Chemika. Myślę, że na własne życzenie zmarnowaliśmy wielką szansę na zwycięstwo tego dnia i pokierowanie losami półfinałów w inny sposób. Zapłaciliśmy za własne błędy, a poza tym zespół z Polic był lepszy od nas w odwracaniu trudnych sytuacji w kluczowych momentach spotkania i końcówkach setów na swoją korzyść. Jeżeli chodzi o drugie spotkanie, weszliśmy w nie z niewłaściwym nastawieniem, przez co trudno było dorównać później do przeciwnika, ale mimo to postawa zespołu w trzecim i czwartym secie była, jak na nasze standardy, dobra. W ostatnim spotkaniu byliśmy niezwykle blisko zwycięstwa... Powiedzmy, że zabrakło nam wtedy szczęścia, ale trzeba przyznać, że naprzeciwko stał świetny zespół, któremu należą się gratulacje za awans do finału - analizował przebieg półfinału trener ekipy z Dębowego Miasta.

Czy młody włoski trener będzie miał powody do radości po zakończeniu rywalizacji o ligowy brąz?
Czy młody włoski trener będzie miał powody do radości po zakończeniu rywalizacji o ligowy brąz?

Nicola Negro, który przez większość swojej zawodowej kariery pełnił rolę scouta i asystenta, przyznał, że rywalizacja ze szkoleniowcem Chemika Police i swoim rodakiem była dla niego szczególnym przeżyciem. - Znam Giuseppe Cuccariniego od dłuższego czasu. Kiedy zaczynałem pracę trenerską, 14 lub 15 lat temu, już wtedy był on jednym z najlepszych szkoleniowców w Italii. Naśladowałem go, jego praca była dla mnie przykładem i punktem odniesienia. Fakt, że Cuccarini był moim rywalem w tak ważnych spotkaniach, czyni mnie dumnym, bo dzięki temu wiem, że dojrzałem zawodowo i jestem już na tyle dobrym trenerem, by rywalizować z nim na tym samym poziomie. Mam nadzieję, że kiedyś nastąpi okazja do rewanżu - wyraził nadzieję 33-latek.

Przeciwnikiem MKS-u w meczach o brąz będzie Atom Trefl Sopot, wyeliminowany w półfinale ligi przez wrocławski Impel. Nie sposób zatem nie zapytać wieloletniego asystenta Alessandro Chiappiniego o wspomnienia związane z pierwszym pobytem w Polsce. - Dwa sezony spędzone w Sopocie były dla mnie magiczne. Atom zdobył wtedy po raz pierwszy mistrzostwo Polski, co wielu ludzi do dziś wspomina w przyjemnością. Tamten sezon był trudny ze względu na słynne w tamtym czasie kłopoty finansowe klubu, ale ta sytuacja tylko nas wzmocniła i wiele osób pamiętam, w jakim stylu wywalczyliśmy wtedy mistrzostwo. Obecnie Atom Trefl Sopot to zupełnie inna drużyna, z tamtego okresu została nim tylko jedna zawodniczka - stwierdził trener zagłębiowskiej ekipy, mają na myśli Izabelę Bełcik.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Serie spotkań między Atomem i zagłębiowskim MKS-em są emocjonalnymi rollercoasteremi, co udowodnił choćby zeszłoroczny finał Orlen Ligi. - Mam nadzieję, że uda nam się zdobyć medal i nieważne, jak długa będzie ta rywalizacja i ile będziemy musieli w niej "wycierpieć" - młody włoski szkoleniowiec przyznał, że nie przywiązuje wagi do historii rywalizacji sopocko-dąbrowskiej.

Kluczową postacią wicemistrzyń Polski jest atakująca Katarzyna Zaroślińska, obecnie lecząca uraz kostki. Wielu kibiców nie wyobraża sobie bez niej walki o trzecie miejsce w lidze, jednak okazuje się, że obecne prognozy dotyczące stanu zdrowia "Smoka" są o wiele miej optymistycznie niż jeszcze tydzień temu. - Niestety, najprawdopodobniej dla Kasi Zaroślińskiej sezon jest już zakończony, podobnie jak dla Natalii Brussy. Trudno nam będzie sprawić, by obie wykurowały się na czas. Bardzo przykro mi z tego powodu, wolałem udać się na pierwsze mecze w Sopocie z kompletem graczy, ale to w tej chwili nieważne. Musimy dokonać rewolucji w wyjściowym składzie i starać się walczyć tak samo, jak wcześniej. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by przywieźć medal do Dąbrowy - młody szkoleniowiec wyraził pewność siebie i przyznał, że jednym z możliwych wariantów roszad w meczowej szóstce MKS-u może być przesunięcie na prawe skrzydło Joanny Staniuchy-Szczurek, która zastępowała już w tym sezonie Zaroślińską na jej nominalnej pozycji.

[/color]

Komentarze (2)
Demostenes
13.04.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przepraszam, ale czy Brussa była kiedykolwiek gotowa do gry? W ogóle sprowadzenie tej zawodniczki to był majstersztyk panów Kawki i Koćmy! 
avatar
gerth
12.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No nie, bez Zaroślińskiej to będą cienkie zawody. Do tego z takimi wynalazkami jak Cemberci, Molnar i Pietersen. Nuda.