Pierwszy mecz finałowy dla Skry! - relacja z meczu Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po zaciętym, pięciosetowym pojedynku, pełnym zwrotów akcji lepsi okazali się siatkarze PGE Skry Bełchatów i to oni uczynili pierwszy krok w stronę mistrzostwa.

Początek spotkania należał do mistrzów Polski, którzy dzięki mocnej zagrywce Dawida Konarskiego uzyskali dwupunktowe prowadzenie (4:2). Skra szybko jednak wróciła na właściwe tory i na przerwę techniczną zespoły schodziły przy jednopunktowym prowadzeniu gości (7:8). Po chwili odpoczynku ofensywę rozpoczęli przyjezdni. Techniczne zagrywki Stephana Antigi, z którymi w ogóle nie radzili sobie rzeszowscy przyjmujący sprawiły, iż na tablicy pojawił się wynik 9:12. Do drugiej przerwy technicznej przebieg seta się nie zmienił. Agresywne zagrywki Skry oraz mocne ataki skrzydłowych nie pozwoliły choć o punkt zbliżyć się Resovii (13:16).

Kiedy jednak w polu serwisowym pojawił się Paul Lotman rzeszowianie zaczęli odrabiać straty (16:17). Bełchatowianie nie pozwolili jednak Resovii na wiele. Do gry włączył się Facundo Conte, którego mocne ataki rozbijały mur Resovii (20:23). Przewaga jaką wypracowała sobie Skra jednak nie wystarczyła. W końcówce gospodarze doprowadzili do remisu 24:24, dzięki świetnym zagrywkom wprowadzonego na boisko Jochena Schoepsa i po zaciętej walce na przewagi, zwyciężyli 31:29. Bohaterem okazał się Nikołaj Penczew, który w decydującym momencie posłał dwa asy serwisowe.

Druga partia od początku była bardzo wyrównana. Mocne ciosy wymieniali Mariusz Wlazły i Dawid Konarski. Na pierwszy time-out podobnie jak w pierwszym secie goście schodzili z jednym oczkiem przewagi. Do drugiej przerwy zespoły prowadziły walkę punkt za punkt (16:15). Na uwagę zasługiwała przede wszystkim skuteczna gra Lotmana, który kończył praktycznie wszystkie piłki jakie posłał mu Lukas Tichacek. Po chwili odpoczynku mistrzowie Polski zaczęli popełniać spore błędy w ataku, przez co Skra ponownie wyszła na prowadzenie 21:16. Przewagi nie oddała już do końca partii i pewnie wygrała seta 25:20.

Trzecią odsłonę spotkania dobrze rozpoczęli bełchatowianie, którzy już na starcie wypracowali sobie prowadzenie 5:1. Rzeszowianie mieli spore problemy z przyjęciem mocnych serwisów Mariusza Wlazłego, ale też nie potrafili skończyć pierwszego ataku. Skra prowadziła już nawet 8:3, jednak wzorem ubiegłych setów mistrzowie Polski, z Schoepsem na zagrywce ruszyli do ataku. Chwilę potem goście prowadzili już tylko jednym oczkiem (7:8). Dobra passa Resovii nie trwała jednak długo. Skra wróciła do dobrej gry i ponownie uciekła gospodarzom (11:15). Z każdym kolejnym punktem bełchatowianie tylko oddalali się mistrzom Polski, którzy zaczęli popełniać coraz więcej prostych błędów (przejście dołem, dotknięcie siatki, błąd w polu serwisowym). Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 25:20 dla Skry i to ona była o krok od wygrania pierwszego finałowego starcia.

Czwarta partia od początku należała jednak do Resovii. Świetne zagrywki Jochena Schoepsa oraz niesamowite obrony Paula Lotmana pozwoliły gospodarzom uzyskać prowadzenie 6:2. Na przerwę techniczną schodzili z prowadzeniem 8:5. Każdy kolejny punkt był afirmacją siły gospodarzy. Bezbłędni wręcz rzeszowianie całkowicie zdominowali czwartą odsłonę spotkania i na drugi time-outcie prowadzili aż 16:9. W końcówce nastąpił jeszcze zryw bełchatowian spowodowany dobrą zagrywką Jędrzeja Maćkowiaka, jednak nie wystarczył on aby wygrać seta. Resovia zwyciężyła 25:22. Kibiców na Podpromiu czekał więc tie-break!

Decydującą partię od trzypunktowego prowadzenia rozpoczęli zawodnicy Skry, którzy popisali się udanymi blokami. Resovia kompletnie nie potrafiła poradzić sobie z dobrze dysponowaną bełchatowską ekipą. Przy zmianie stron przegrywała aż 2:8. Po chwili odpoczynku do gry włączył się Jochen Schoeps, którego techniczne ataki i mocna zagrywka pozwoliły zbliżyć się rzeszowianom na dwa "oczka" (6:8). Kiedy jednak w polu serwisowym pojawił się Nicolas Uriarte i zaserwował asa (7:12) wszystko było już jasne. Mistrzowie Polski nie zdołają odwrócić losów tego spotkania. Partia zakończyła się wynikiem 15:12 i to PGE Skra Bełchatów zrobiła pierwszy krok w stronę upragnionego złota PlusLigi.

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 2:3 (31:29, 20:25, 20:25, 25:22, 12:15) Resovia:

Tichacek, Konarski, Lotman, Penczew, Nowakowski, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Schoeps, Drzyzga, Kosok, Veres

Skra: Uriarte, Wlazły, Conte, Antiga, Kłos, Wrona, Zatorski (libero) oraz Tuia, Brdjović, Maćkowiak, Włodarczyk

MVP: Mariusz Wlazły 

Stan rywalizacji: 1:0 dla PGE Skry.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu:
Komentarze (40)
avatar
SzadolCapone
23.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skra na mistrza!  
avatar
barabasz
23.04.2014
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Piękny mecz dużo dramaturgii i wygrana Skry!! Kłócicie się o rodzaj dopingu a o meczu bardzo mało. Dzisiaj drugi mecz niech każdy dopinguje jak chce byle kulturalnie i sportowo, a wynik będzie Czytaj całość
avatar
Stercel
23.04.2014
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Tylko Skra Mistrz 2014.  
avatar
jaet
23.04.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Co do meczu, to mimo porażki, wynik dla Resovii lepszy niż sama gra. Skra ułożyła się na playoffy idealnie, a współpraca na linii Uriarte - Conte wygląda bajkowo. Resovia zmontowała długi i wyr Czytaj całość
fujifuji
23.04.2014
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Po prostu kibice z Rzeszowa muszą mieć wroga. Syndrom oblężonej nomen omen twierdzy. Wszyscy przeciw nim od zawsze, sędziowie, działacze, dziennikarze, komentatorzy Polsatu, z zawodników Plinsk Czytaj całość