Chemik Police prowadzi 2:0 z Impelem Wrocław w rywalizacja do trzech zwycięstw. W dwóch pierwszych pojedynkach policzanki straciły tylko jeden set. - Rozegrałyśmy dwa spotkania, które były dla nas bardzo trudne. Wynik pokazuje jedno, ale wydarzenia boiskowe drugie. Musiałyśmy być bardzo mocno skupione, bo słabszy moment szybko mógłby się obrócić przeciwko nam - mówi, dla gs24.pl, Izabela Kowalińska.
Większość setów w obu pojedynkach była zacięta, jednak wynik rozstrzygał się w końcówkach, w których lepsze były gospodynie. - W końcówce staramy się grać najlepszą siatkówkę, bo to one decydują o zwycięstwie. Można świetnie zagrać na początku, ale nie przyniesie to żadnych korzyści - dodaje atakująca.
Kowalińska zazwyczaj pełni rolę zmienniczki, co nie przytrafiało jej się zbyt często w trakcie kariery. Nowa rola nie jest łatwa, jednak w drugim meczu z Impelem zmiana Any Bjelicy na Kowalińską okazała się momentem zwrotnym. - Cieszę się, że mogę wejść z ławki i pomóc drużynie, szczególnie w tak trudnym momencie i tak ważnym spotkaniu. Jednak prawda jest taka, że wchodzenie w mecz po dwóch, czasem trzech setach stania w kwadracie dla rezerwowych, jest bardzo trudne. Nie da się utrzymać rozgrzania, choćby nie wiem co się robiło. To loteria. Czasem wchodzi się w spotkanie i da dobrą zmianę, a czasem wygląda to słabo. Trenerzy są tego świadomi i zazwyczaj nie mają pretensji, jeśli zmiana nie przynosi zamierzonych korzyści - tłumaczy.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!