Karuzela transferowa trwa w najlepsze, jednak póki co próżno szukać informacji na temat wzmocnień w Cerrad Czarnych Radom. Ważne kontrakty mają młodzi zawodnicy, którzy dość często pojawiali się na parkiecie: Jakub Wachnik, Bartłomiej Grzechnik, Bartłomiej Bołądź, Adam Kowalski. - Na szczęście jesteśmy na innym etapie budowania drużyny niż w zeszłym roku. Mamy fundament, a reszta będzie zależała od naszych możliwości finansowych - informuje opiekun Cerrad Czarnych.
[ad=rectangle]
Radomianie, mimo że w najwyższej klasie rozgrywkowej występują zaledwie sezon, mogą się pochwalić pozytywnymi opiniami na swój temat. - Wyrobiliśmy już sobie jakąś markę. Rozeszło się po Polsce, że jesteśmy zespołem na pewno nie bogatym, ale bardzo solidnym. Zespołem, który ma świetną atmosferę dla siatkówki na hali, ale też wśród sponsorów i władz miasta - podkreśla Robert Prygiel. Według szkoleniowca, przełoży się to na zainteresowanie innych zawodników. - Myślę, że wielu siatkarzy by chciało grać w takich warunkach. Oczywiście nie na wszystkich nas będzie stać - dodaje.
Na dniach mają zapaść pierwsze ustalenia w sprawie budżetu, od którego będą zależały decyzje kadrowe. - Oczywiście na boisku pieniądze nie grają, ale o awans do "czwórki" walczyliśmy z Jastrzębskim Węglem, gdzie jeden zawodnik zarabia 3/4 naszego budżetu płac - zaznacza trener Czarnych. Rywalizacja z takimi drużynami do najłatwiejszych nie należy, ale ekipie z Mazowsza udało się pozostawić po sobie dobre wrażenie. - Ciężko się gra z faworytami, aczkolwiek mamy tę satysfakcję, że nawet tych najlepszych udało się nam "ukąsić" - nie ukrywa były reprezentant Polski.
Ostatecznie Czarni zajęli siódme miejsce, choć po rundzie zasadniczej byli "oczko" wyżej. Gdyby radomianie chcieli walczyć o europejskie puchary, czego potrzebowałby Robert Prygiel? - Przydałyby się i wzmocnienia, i czas, by spokojnie pracować. Nawet jeśli się ma worek pieniędzy, nie da się w miesiąc zbudować drużyny, która miałaby walczyć o medale w tak silnej lidze - zauważa szkoleniowiec, który przypomina od razu, ile czasu budowano zespoły w Kędzierzynie-Koźlu czy Bełchatowie. - To jest proces długoletni. Mamy przykłady, ile czasu zajęło ekipom z "czwórki" wspięcie się na szczyt. To były ze dwa czy trzy sezony.
Nie wszyscy zawodnicy mieli okazję do częstego prezentowania swoich umiejętności, jednak każdy tak samo przyczynił się do sukcesu. - Ja jestem z tych czternastu zawodników bardzo zadowolony, nikomu nie mogę zarzucić, że się nie angażował. Na meczu wszyscy widzą końcowy rezultat, natomiast ja zawodników obserwowałem na treningach i naprawdę każdy z nich wywiązał się ze swoich obowiązków - jasno stawia sprawę trener beniaminka.
Robert Prygiel jest zdania, że jego drużyna dobrze wyszła na zagranicznych transferach. - My w tym roku mieliśmy ogromne szczęście, jeśli chodzi o naszych obcokrajowców. Biorąc nasze możliwości finansowe, uważam, że dużo dobrego wnieśli. A trzeba podkreślić, że to zawsze jest jakieś ryzyko. Nie znamy stanu zdrowia tych zawodników czy ich charakteru - mówi.
Jak się później okazało, dwóch zawodników, o których myślano w Radomiu, trafiło później do innego zespołu. - W pewnym momencie proponowani nam byli Cristian Poglajen i Bruno Romanutti. Nie było nas na nich po prostu stać, a po jakimś czasie okazało się, że zagrają w Kielcach - zdradza opiekun Czarnych.
Egzamin zdali także młodzi siatkarze. - Wcześniej dwóch czy trzech zawodników grało na najwyższym poziomie, a pozostali zmagania PlusLigi oglądali po prostu w telewizji. Moim zdaniem przełomowym dla nas był mecz w Bydgoszczy. Drużyna teoretycznie silniejsza, każdy set na przewagi i wtedy chłopcy uwierzyli, że mogą grać. To nam dało wiatr w żagle - przyznaje Robert Prygiel.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! [url=https://twitter.com/SiatkowkaSF]Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/url][/b]