Bartłomiej Neroj: Niektóre drużyny chyba nas zlekceważyły

Po świetnej pierwszej rundzie Czarni Radom zajęli ostatecznie o siódme miejsce. Zdaniem kapitana beniaminka porażki bolą, ale zespół powinien być zadowolony z końcowej lokaty.

Agata Kołacz
Agata Kołacz
Przed startem rozgrywek PlusLigi trudno było ocenić, na co stać Cerrad Czarnych Radom. Zespół w dużej mierze opierał się na zawodnikach, którzy występowali w ubiegłym sezonie w I lidze. Dokonano tylko kilku wzmocnień, które miały pozwolić myśleć o najlepszej ósemce. - Stawialiśmy sobie cel, żeby wejść do play-offów - przyznaje Bartłomiej Neroj.
W pierwszych dwóch spotkaniach radomianie nie zdobyli żadnego punktu, ale z każdym kolejnym meczem prezentowali się coraz lepiej. - Pierwszą rundę graliśmy bardzo dobrze. Chyba niektóre zespoły, przez to, że byliśmy beniaminkiem, nas zlekceważyły. W rundzie rewanżowej było już o wiele trudniej - twierdzi kapitan Czarnych. Mimo słabszej drugiej części sezonu, podopieczni Roberta Prygla fazę zasadniczą zakończyli na szóstej lokacie. - Play-offy, które rozpoczęliśmy z wysokiego miejsca, to był nasz główny cel i udało się nam go osiągnąć. Później chcieliśmy się bić o czwórkę, ale Jastrzębski Węgiel szybko nam to wybił z głowy - zdradza rozgrywający.

Beniaminkowi trudno pogodzić się z wynikami spotkań z Politechniką Warszawską. - Mogę powiedzieć, że na pewno żałujemy tych meczów z Warszawą, bo mogliśmy powalczyć i postarać się o jakiś lepszy rezultat - żałuje Bartłomiej Neroj. Jednak zdaniem zawodnika, siódme miejsce w debiutanckim sezonie, jest sukcesem. - Tamtą porażkę trochę osłodziliśmy sobie zwycięstwami z Effectorem. Jak na beniaminka siódme miejsce, to bardzo dobry wynik. Wiadomo, że jak się przegrywa, pozostaje niedosyt. Zdajemy sobie jednak sprawę, jak ciężko się gra w PlusLidze, dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak cieszyć się z naszej końcowej lokaty - mówi kapitan Czarnych.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×