Michał Kubiak miał ogromnego pecha. Z powodu niezwiązanego tak naprawdę z uprawianiem sportu urazu straci prawdopodobnie 6 tygodni gry. Wynika z tego, że wrócić powinien w połowie lipca, czyli w czasie, gdy jego koledzy kończyć będą zmagania w pierwszej rundzie Ligi Światowej. Nie dość, że do imprezy sezonu, czyli mundialu wciąż będą prawie dwa miesiące, to selekcjoner powinien brać już pod uwagę przyjmującego Jastrzębskiego Węgla w kontekście turnieju finałowego "światówki", jeśli oczywiście biało-czerwoni się do niego zakwalifikują. De facto Kubiak straci więc jedynie tę część sezonu reprezentacyjnego, którą Stephane Antiga i tak potraktuje treningowo, co już sugerują informacje o sporej rotacji w składzie, jaka towarzyszyć będzie kolejnym zmaganiom w ramach World League. W tym kontekście urodzony w Wałczu zawodnik nie ma czego się obawiać, ponieważ opiekun kadry już we Wrocławiu pokazał, że na niego liczy (desygnując siatkarza do gry w turnieju, który Polska, mimo podejścia z marszu, musi po prostu wygrać) i wie, że ten go nie zawiedzie.
[ad=rectangle]
Paradoksalnie, abstrahując od całego dramatu zawodnika związanego z urazem, Kubiak może na swojej kontuzji zyskać. "Dziku" przez cały sezon klubowy był jednym z najbardziej eksploatowanych zawodników trzeciej drużyny PlusLigi i Ligi Mistrzów. W minionym roku był zdecydowanym liderem bardzo mocnego zespołu, a swoją wartość potwierdził w czasie, gdy kontuzjowany był naczelny bombardier jastrzębskiego klubu - Michał Łasko. 26-letni przyjmujący wziął wtedy na siebie ciężar gry w ofensywie, nie tracąc przy tym nawet odrobiny jakości w defensywie. W tym czasie poprowadził swój zespół między innymi do pięknego zwycięstwa nad potężnym Halkbankiem Ankara w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Po tak intensywnych miesiącach należał mu się odpoczynek, ale napięty kalendarz imprez międzynarodowych sprawił, że - jako jednego ze zdecydowanie najlepszych polskich zawodników ostatniego sezonu - nie mogło go zabraknąć w kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Poniżej pewnego poziomu Kubiak we Wrocławiu nie schodził, a w spotkaniach z Macedonią i Słowenią należał do najlepszych na boisku, ale momentami (jak na przykład w drugim secie starcia z Łotwą) świeżości na pewno brakowało. Teraz jego organizm ma szansę odpocząć i w pełni zregenerować się przed najważniejszą w historii polskiej siatkówki imprezą. Oczywiście powrót do optymalnej formy będzie wymagał wytężonej pracy, ale kilkutygodniowy rozbrat z volleyem może wyjść temu świetnemu zawodnikowi na dobre.
Kubiak ma wszelkie predyspozycje, by być liderem drużyny narodowej. Żywiołowy i energiczny zawodnik pokazał, że potrafi ciągnąć do przodu międzynarodowe towarzystwo w Jastrzębiu, z dobrej strony pokazał się też we wrocławskim turnieju kwalifikacyjnym do ME, dlatego wydaje się być idealnym kandydatem na mentalnego przywódcę biało-czerwonych. Zresztą, na ogół spokojnemu, i na pewno wyważonemu Antidze na boisku potrzebny jest właśnie ktoś tak "zwariowany" jak Kubiak. Jego nieobecność w najbliższych tygodniach może jednak zespołowi narodowemu wyjść na dobre. Pod nieobecność przyjmującego JW ktoś inny na boisku pchać będzie musiał reprezentacyjny wózek do przodu. Z grupy reprezentantów wyłonić powinien się kolejny lider, który będzie w stanie podrywać do walki zawodników, zarówno słowami jak i czynami.
Teoretycznie kandydatów wydaje się być kilku. Pierwszym, najbardziej naturalnym jest kapitan reprezentacji. Michał Winiarski ze swoją nową funkcją na razie jednak dopiero się oswaja, a w jego grze widać braki po sezonie zmarnowanym przez kontuzję. We Wrocławiu był jedynie zmiennikiem, i zwłaszcza w ofensywie nie przekonywał, a chyba właśnie spektakularne, potężne ataki wydają się być najprostszym sportowym sposobem do tchnięcia wiary w kolegów. Jeśli (na razie) nie Winiarski to może w takim razie Bartosz Kurek lub Mariusz Wlazły, których domeną jest właśnie zniechęcanie rywali do gry atomowymi zbiciami nie do obrony? Pierwszego, podobnie jak "Winiara" wciąż czeka dużo pracy sportowej, bo potencjał jego jest dużo większy niż to pokazał w pierwszych w tym roku meczach reprezentacyjnych. Skupić musi się więc teraz przede wszystkim na swoich problemach.
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku bombardiera PGE Skry Bełchatów. "Szampon" od lat jest kapitanem swojego zespołu, który właśnie w imponującym stylu doprowadził do mistrzostwa Polski. Choć początek sezonu z powodu powrotu na atak z przyjęcia, wydawał się być drogą przez mękę, koniec był potwierdzeniem, że Wlazły znów jest zdecydowanie najlepszym polskim atakującym. Poziom skuteczności, jaki osiągnął w ostatnich miesiącach, musi budzić uznanie. Jego problemem jest jednak powrót do kadry po trzech latach. Mimo że doskonale zna większość reprezentantów, w tworze, jakim jest drużyna narodowa w tej chwili jest nowicjuszem. I nie chodzi tu nawet o to jak on się czuje wchodząc do tej grupy, ale jak odbierają go inni, zwłaszcza ci, którzy biało-czerwone barwy reprezentują od lat niezależnie od okoliczności. Sytuacja wydaje się być jednak sprzyjająca, gdyż środowisko reprezentacyjne w czasie zgrupowań czy meczów nie powinno różnić się bardzo od tego bełchatowskiego, zwłaszcza że selekcjonerem został Antiga, który wspólnie z podstawowym atakującym reprezentacji przywracał ostatnio blask nieco przygasłej Skrze. Jeśli pozostali koledzy pomogą, doświadczony Wlazły ma szansę zostać zaradnym przywódcą i decydować o obliczu gry reprezentacji.
Na mistrzostwach świata duet liderów Kubiak - Wlazły mógłby okazać się kluczem do sukcesu. Podobny układ zaprocentował w Skrze, gdzie sygnał do boju na boisku dawał atakujący Wlazły, a doświadczeniem i wzorowym zachowaniem również poza parkietem przykład dawał Antiga. W Jastrzębskim Węglu najważniejsza była również postawa pary przyjmujący - atakujący. Tam najwięcej punktów zdobywał Łasko (również jak Wlazły - kapitan), ale znakomicie uzupełniał go swoją osobowością, pracowitością i umiejętnościami Kubiak.
Ważne więc teraz, by kontuzja "Dzika" została przez sztab i drużynę odpowiednio wykorzystana, by jego problemy nie poszły na marne i pozwoliły odkryć nowe możliwości, a także znaleźć alternatywne rozwiązania (więcej szans do gry i udowodnienia swojej przydatności automatycznie powinni mieć Mateusz Mika czy Rafał Buszek). Człowiek najlepiej hartuje się w trudnych sytuacjach. Dlatego wierzę, że z obecnej sytuacji silniejszy wyjdzie nie tylko Kubiak, ale i cała reprezentacja narodowa. Sam poszkodowany jest dobrej myśli, więc i my powinniśmy!
Marcin Olczyk
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)