LE siatkarek: Obyło się bez greckiej tragedii - relacja z meczu Polska - Grecja

Podopieczne Piotra Makowskiego udanie zainaugurowały zmagania w Lidze Europejskiej. Gdyby nie druga partia, doszłoby do prawdziwego pogromu.

Największe emocje w piątkowym starciu reprezentacji biało-czerwonych miała wywołać jedynie prezentacja wyjściowej szóstki. Zgodnie z przewidywaniami Piotr Makowski zdecydował się postawić na Malwinę Smarzek od pierwszej minuty, a z tym że siatkarka rozpoczęła jako przyjmująca. Drugą z zawodniczką, która dopiero zaczyna przygodę z seniorską kadrą, a znalazła się w początkowym ustawieniu była Katarzyna Połeć.
[ad=rectangle]

Te dwie siatkarki odegrały sporą rolę w szybkim wyprowadzeniu Polek na prowadzenie w premierowej odsłonie. Smarzek pojawiła się na zagrywce i rozstrzelała rywalki, serwując cztery asy. Szybko zrobiło się 7:1 dla gospodyń. Z kolei polska środkowa dobrze współpracowała z Joanną Wołosz i nie myliła się na siatce. Już na drugiej przerwie technicznej Polki miały 11 punktów przewagi (16:5) i wiadomo było, że Greczynki nie zdołają nawiązać równorzędnej walki.

Przyjezdne miały kłopoty we wszystkich aspektach siatkarskiego rzemiosła, ale szczególnie nie radziły sobie z wyprowadzeniem pierwszej akcji, bowiem przyjmowały szalenie niedokładnie. Kiedy tylko nieco uspokoiły swoją grę udało im się nawet pokazać kawałek skutecznej siatkówki w drugiej odsłonie, a wówczas wyszły na dwupunktowe prowadzenie (11:13). Wówczas przebudziły się podopieczne trenera Makowskiego, które głównie dzięki dobrej postawie Katarzyny Zaroślińskiej wygrały pięć kolejnych akcji.

Mając w pamięci obrazki z pierwszej partii, wydawało się, ze gospodynie spokojnie rozstrzygną losy partii na swoją korzyść. Stało się jednak inaczej. Greczynki pokazały się z dobrej strony, a Polki wyciągnęły do nich pomocną dłoń, popełniając chociażby błąd ustawienia, który dał rywalkom remis (19:19), czy wyrzucając piłkę w aut w ważnym momencie (22:23). W końcówce to jednak biało-czerwone zachowały więcej zimnej krwi. Dobrą zadaniową zmianę dała Klaudia Kaczorowska, a niezawodna w ataku była Zaroślińska. Po zbiciu poza końcowa linię boiska Polki mogły się cieszyć z prowadzenia 2:0 w całym pojedynku.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Po odrobinie emocji wszystko wróciło do normy. Polki szybko wypracowały sobie przewagę na początku trzeciej części gry i swój handicap skutecznie powiększały. Nie było już przestojów, Greczynki popełniały coraz więcej pomyłek, a Piotr Makowski korzystał z usług kolejnych zawodniczek. Ostatecznie swoją szansę otrzymała każda z siatkarek znajdująca się w składzie na ten mecz. Po niewiele ponadgodzinnym starciu po ataku Smarzek biało-czerwone mogły unieść ręce w geście zwycięstwa.

Rewanżowe spotkanie między tymi ekipami zostanie rozegrane w niedzielę. Tym razem zespoły zmierzą się w Wałbrzychu. Starcie ponownie rozpocznie się o godzinie 20:30.

Polska - Grecja 3:0 (25:12, 26:24, 25:14)

Polska: Wołosz, Zaroślińska, Kąkolewska, Połeć, Kaczorowska, Smarzek, Durajczyk (libero) oraz Wójcik, Paszek, Kajzer, Sikorska.

Grecja: Kiosi, Chantava, Giota, Christodoulou, Konstantinidou, Strantzali, Artakianou (libero) oraz Kiosi, Dioti, Lamprinidou, Kavvadia.

Źródło artykułu: