Trudna sytuacja w reprezentacji Bułgarii, Bratojew ukarany

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Mamy świadomość, że nasze szanse na awans do finałów są już tylko teoretyczne i to byłby cud - mówił rozmowie z naszym portalem Wladimir Nikołow. W zespole jest plaga kontuzji i zła atmosfera.

Reprezentacja Bułgarii w 2012 przeszła poważną rewolucję, w wyniku której zmienił się szkoleniowiec oraz odeszło kilku zawodników, między innymi Matej Kazijski. Mimo tych perturbacji ostatnie dwa sezony to pasmo dobrych wyników tej drużyny, na wszystkich dużych imprezach międzynarodowych dochodzili do półfinału. Rok temu w rozgrywkach Ligi Światowej byli w bardzo trudnej grupie (wraz z reprezentacją Polski), a mimo to awansowali do finałów w Argentynie. [ad=rectangle] Tegoroczny sezon Bułgarzy rozpoczęli natomiast zaskakująco słabo, w czterech meczach zdobywając zaledwie 2 punkty. - Owszem, w poprzednim sezonie mieliśmy jeszcze trudniejszą grupę, a tych samych zawodników i tego samego trenera, ale nie mieliśmy takich problemów ze zdrowiem. Poza tym rok temu zaczęliśmy od dwóch zwycięstw we Francji oraz dwóch z Argentyną, w czterech meczach zdobyliśmy 11 punktów i to nas ogromnie podbudowało mentalnie. Ten sezon zaczął się zupełnie inaczej, bo kilku graczy przyjechało już z kontuzjami na zgrupowanie, a kilku nabawiło się urazów już w trakcie przygotowań. Na przykład Sokołow wrócił z Brazylii równo dziesięć dni przed pierwszym meczem z USA i od razu na drugim treningu doznał urazu barku, który wyłączył go z grania na pięć dni. Nasz zespół zdołał odbyć zaledwie dwa treningi w pełnym składzie przez pierwszym spotkaniem Ligi Światowej - tłumaczył w rozmowie z naszym portalem Wladimir Nikołow, były wieloletni kapitan reprezentacji, a obecnie manager zespołu.

Drugim atakującym drużyny jest Danail Miluszew, który przed meczami z Serbią wyjątkowo pechowo uszkodził sobie staw skokowy - na treningu po jego ataku piłka odbiła się od bloku i spadła mu pod stopę. Zdaniem sztabu medycznego nie będzie w stanie zagrać w meczach w Rosji, a pewnie i w kolejnych spotkaniach, czyli trener Camillo Placi będzie miał do dyspozycji Cwetana Sokołowa z urazem i niedoświadczonego Venelina Kadankowa.

Jeszcze gorsza jest sytuacja na pozycji środkowego, gdzie nie ma ani jednego zdrowego zawodnika. Najmniejszy problem ma Wiktor Josifow i on jest w stanie grać, ale Teodor Todorow i Gotsew nawet nie są powołani na Ligę Światową z powodu przewlekłych kontuzji, a podczas meczów z Serbią odnowił się uraz Nikołajowi Nikołowowi. - W tej sytuacji naprzeciwko Muserskijego będzie musiał zagrać chłopak, który nigdy nie zagrał ani jednego spotkania na poziomie międzynarodowym. Ani on ani drugi młody środkowy, który jedzie z nami do Surgutu, nie spędzili dotąd ani minuty na boisku jako reprezentanci - ubolewał Wladimir Nikołow.

Problemy zdrowotne trapiły też przyjmujących Todora Aleksiewa i Nikołaja Penczewa, ten drugi nie mógł trenować przed meczami z USA. Wszystko to powoduje, że drużyna prezentuje się o wiele gorzej niż zwykle. - Kiedy zawodnicy mają urazy i problemy fizyczne, to nie da się normalnie trenować w sposób dający w efekcie optymalną formę na meczach. Dlatego drużyna nie jest dobrze przygotowana do spotkań Ligi Światowej. Trudno jest trenować ataki, kiedy siatkarz z powodów zdrowotnych nie jest w stanie skoczyć wysoko albo mocno uderzyć. Kiedy wszyscy będą w optymalnej formie fizycznej, na pewno atak będzie wyglądał o wiele lepiej. Teraz nasze treningi polegają głównie na szukaniu rozwiązań technicznych zgodnych z zaleceniami medycznymi, to nie jest normalna sytuacja - tłumaczył trener Camillo Placi.

Grupa B jest najtrudniejszą grupą tegorocznej Ligi Światowej, o dwa miejsca biją się, oprócz Bułgarii, Rosja, USA i Serbia. Podopieczni Placiego po czterech meczach u siebie mają zaledwie 2 punkty zdobyte w dwóch przegranych tie-breakach, teraz udają się na trzytygodniowy wyjazd (najpierw Rosja, potem USA i na koniec Serbia) i ich szanse na awans do finałów są iluzoryczne. - Tak, nasze szanse na awans do finału we Florencji są już wyłącznie teoretyczne i mamy tego świadomość. Musielibyśmy wygrać za trzy punkty najbliższe cztery mecze, dwa w Rosji i dwa w USA, a to graniczy z cudem. Teraz musimy skupić się na leczeniu zawodników oraz podnoszeniu poziomu naszej gry, która powinna wyglądać coraz lepiej z każdym wspólnie przepracowanym dniem - przyznał były atakujący drużyny narodowej, Nikołow.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

W Bułgarii siatkówka jest sportem narodowym i każdy mecz Lwów jest wydarzeniem pierwszoplanowym we wszystkich mediach. W sytuacji tak słabych wyników już trwa dyskusja ogólnonarodowa nad przyczynami i pojawiają się rozważania o ewentualnej zmianie szkoleniowca. Camillo Placi wziął publicznie winę na siebie. - Jest widoczne i oczywiste, że nasz zespół nie funkcjonuje tak jak powinien i nasza gra ani forma nie są w żaden sposób ustabilizowane. To było bardzo widoczne, zwłaszcza w trudnych momentach meczu. Za taki stan rzeczy odpowiedzialny jest zawsze trener i ja tę odpowiedzialność biorę na siebie. Jeżeli federacja będzie chciała mnie zwolnić, to to zrobi. Ja się nad tym nie zastanawiam, tylko skupiam się na tym jak sprawić, żeby mój zespół grał lepiej. To jest jedyny problem jaki w tej chwili mnie zajmuje. Znam ten zespół i tych siatkarzy bardzo dobrze i doskonale wiem, co trzeba zrobić dalej, żeby wrócił do swojej dobrej dyspozycji i formy - powiedział po potyczkach z Serbami włoski szkoleniowiec. Jednak manager reprezentacji jest pewien, że nie będzie żadnych decyzji personalnych w najbliższym czasie. - Nie spodziewam się żadnych nerwowych ruchów z niczyjej strony. Federacja ma pełne zaufanie do trenera, a on do zawodników. Wszyscy wiedzą, że naszym problemem i przyczyną słabych wyników są przede wszystkim niezależne od nas urazy i kontuzje dużej liczby kluczowych zawodników - zapewniał w rozmowie z naszym portalem Wladimir Nikołow.

Bułgarzy nie wygrali ani jednego spotkania w LŚ 2014
Bułgarzy nie wygrali ani jednego spotkania w LŚ 2014

Może federacja faktycznie nie podejmie żadnych ruchów (zwłaszcza, że Plamen Konstantinow nie jest zbyt chętny do objęcia funkcji szkoleniowca, a co do możliwości Najdena Najdenowa nikt nie ma złudzeń), ale atmosfera w drużynie niewątpliwie jest coraz gorsza. - Kiedy siatkarz czuje, że nie jest w dobrej kondycji fizycznej i nie wychodzi mu na boisku to, co by chciał, to zaczyna tracić pozytywne podejście, wiarę w siebie i dobry humor - tłumaczył manager zespołu. Pozytywne podejście stracił na pewno pierwszy rozgrywający Georgi Bratojew, który po pierwszym meczu z Serbami niefortunnie wypalił dziennikarzom, że ma od tego wszystkiego depresję i że "lekarstwem na jego depresję mogło by być coś takiego, co stało się dwa lata temu w reprezentacji", co zostało uznane za sugestię zmiany szkoleniowca. Camillo Placi skomentował to kąśliwie na konferencji ("Depresja to faktycznie ciężka sprawa, zwłaszcza w tak młodym wieku, może potrzebny jest lekarz?"), a następnie po raz pierwszy od kiedy prowadzi bułgarski zespół nie rozpoczął meczu z Georgim Bratojewem w składzie. Całe drugie spotkanie z Serbami, od pierwszej do ostatniej minuty, zagrał dotychczas trzymany w kwadracie 22-letni Dobromir Dimitrow. Bratojew  prawdopodobnie nie pojedzie również z drużyną na mecze wyjazdowe do Rosji, USA i Serbii, co jest decyzją rewolucyjną ze strony bardzo przywiązanego do swojej pierwszej szóstki włoskiego szkoleniowca. Wraz z kilkoma innymi siatkarzami m.in. jego bratem bliźniakiem, mają przez najbliższe trzy tygodnie trenować w Sofii pod opieką Najdena Najdenowa.

Cała ta sytuacja jest bardzo trudna dla reprezentacji Bułgarii, zwłaszcza, że w tym roku są bardzo ważne mistrzostwa świata. - Oczywiście, złe wyniki i brak awansu do finałów Ligi Światowej nie są dla nas dobre w kontekście mistrzostw świata. Ale zostało jeszcze trochę czasu, na sierpień mamy zaplanowane wiele sparingów z bardzo mocnymi reprezentacjami, w tym memoriał Wagnera w Polsce, i jeżeli tam pokażemy lepszą grę, to wiara w naszym zespole powróci. Mam nadzieję, że kiedy wszyscy będą zdrowi, to wróci też nasza pewność siebie i wszystko zacznie się układać. Nie da się tego osiągnąć z taką plagą kontuzji w drużynie - mówił Wladimir Nikołow. Nie wiadomo, czy zespół, zawodnicy i trener wytrzymają psychicznie do tego czasu, choć trzeba pamiętać, że dwa lata temu ta reprezentacja przechodziła jeszcze trudniejszy czas, a mimo to podniosła się i doszła do półfinału Igrzysk Olimpijskich w Londynie.

z Sofii, dla SportoweFakty.pl Ola Piskorska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (6)
avatar
art87
10.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trzeba im przyznac, że mają pecha. Ambicje jak zawsze duże a szczerze watpie, czy tym razem sie pozbierają na najważniejszą tegoroczną impre. Okres przygotowawczy trudno bedzie nadgonić. Szkoda Czytaj całość
Szampon
10.06.2014
Zgłoś do moderacji
10
3
Odpowiedz
Gwiazdorek Bratoev szybko obrósł w piórka, to byla kwestian czasu, zachowanie tego zawodnika tragiczne, nie mowiac juz o umiejetnosciach.. Prawe/Lewe, z Anastasim dogadywałby sie w 100%  
avatar
rbk17
10.06.2014
Zgłoś do moderacji
15
0
Odpowiedz
I gdzie są teraz te pachołki co krytykowały Polskę po porażkach z Bułgarią. Widzicie do czego ich doprowadziło granie za wszelką cenę?! Siatkówka to sport, w którym trzeba myśleć nie tylko na b Czytaj całość