Wreszcie się udało wygrać - komentarze po meczu Trefl Gdańsk - Delecta Bydgoszcz

Trefl Gdańsk czekał trzy kolejki na pierwsze zwycięstwo w Pluslidze. Swoją niemoc przełamał na ekipie z Bydgoszczy, którą pokonał po ciężkiej przeprawie 3:2. Kapitan beniaminka Jarosław Stancelewski uważa, że po tym zwycięstwie zostaną odblokowane głowy zawodników.

Stanisław Pieczonka był w tym spotkaniu bardzo ważnym ogniwem swojego zespołu. Dzięki jego dobrej grze zespół Delecty walczył z drużyną Trefla jak równy z równym. Stwierdził, że gdyby jego koledzy byli w stanie utrzymać poziom gry przez cały mecz, prawdopodobnie to spotkanie zakończyłoby się po myśli gości.

- Dla nas był to bardzo ciężki mecz, podobnie jak Trefl Gdańsk w ostatnich meczach nie zdobyliśmy zbyt wielu punktów. Przyjechaliśmy do Gdańska, aby zdobyć trzy punkty, a udało się tylko jeden – szkoda, że tylko jeden. W pierwszym secie graliśmy bardzo dobrze i gdybyśmy utrzymali taką grę cały czas to wynik byłby bardzo korzystny dla nas. Pomimo wszystko cieszymy się, że udało się zdobyć ten punkt. Póki co gramy dalej i będziemy starać się zdobywać więcej tych punktów - obiecał Pieczonka.

Kapitan Trefla Gdańsk, Jarosław Stancelewski w tym spotkaniu wystąpił tylko epizodycznie, ponieważ ma ciągle problemy zdrowotne. Jednak mimo wszystko był bardzo szczęśliwy, że udało się zwyciężyć i wierzy, że z każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz lepiej.

- Wreszcie się udało wygrać, co prawda nie z kompletem punktów. Bardzo potrzebne było nam to zwycięstwo, myślę, że w następnych meczach nasza gra będzie zupełnie inna, przede wszystkim spokojniejsza. Szkoda, że wygraliśmy akurat z Bydgoszczą, ale trudno takie są reguły gry - powiedział Stancelewski.

Trener Delecty Bydgoszcz Rostislav Chudik był zadowolony z gry swoich podopiecznych. Uważa, że w tym spotkaniu zadecydowały niuanse.

- Gratuluje zwycięstwa trenerowi Kaszy. Cieszę się z punktu, jednak mogliśmy osiągnąć dużo więcej. Szczególnie żałuje trzeciego seta, ale taka jest siatkówka, jest to gra błędów. Granie ryzykownie nie zawsze musi przynosić efektów w postaci punktów. Myśmy w dzisiejszym spotkaniu ryzykowali z zagrywką oraz z taktyką. Póki co ciągle brakuje nam zgrania, popełnialiśmy proste błędy typu trzy razy w siatkę zaatakowaliśmy, czy taktyczne serwisy w końcówce spotkania także zepsute. Jest to presja i jest naprawdę ciężko uspokoić i porozmawiać z zawodnikami, oni muszą sami podejmować szybkie decyzje. Wydaje mi się, że przyjęcie nam dzisiaj troszkę siadło, z Kędzierzynem graliśmy bardzo dobry mecz, a przegraliśmy 3:1, natomiast dzisiaj przegraliśmy 3:2. Poziom ligi jest naprawdę wyrównany i jest bardzo ciężko, decydują niuanse. Każdy klub ma ograniczony budżet, w naszym przypadku jeżeli ktoś wypadnie jest naprawdę trudno - przyznał Chudik.

Trener Wojciech Kasza, był szczęśliwy, że udało się wygrać to spotkanie. Szkoleniowiec Trefla Gdańsk podkreśla, że było to bardzo trudne spotkanie, w którym czasami jego podopieczni popełniali kilka błędów z rzędu, a zaraz później grali jak natchnieni. Wierzy tak samo jak Jarosław Stancelewski, że kolejne spotkania będą już łatwiejsze.

- Spodziewaliśmy się, że mecz będzie ciężki, ponieważ musieliśmy ten mecz wygrać. Gra w pierwszym secie była bardzo nerwowa, ale wydaje mi się, że był to efekty własnych błędów w ataku. Mam tutaj zapisane – cztery ataki w aut na początku seta i przeciwnicy odskoczyli, dlatego też taka nerwowa atmosfera wytworzyła się na boisku. Kolejny set to już dobra gra z naszej strony, jednak trzeci set w podobny sposób do pierwszego, kolega Sopko zaserwował nam praktycznie cztery asy pod rząd, przeciwnicy odskoczyli na parę punktów i ponownie zrobiło się nerwowo. Tutaj chwała, że mamy takiego zawodnika jak Łukasz Kadziewicz, który pokazał klasę, sam zablokował pięć razy, dodam tylko, że w meczu z Kędzierzynem w całym meczu zdobyliśmy pięć punktów blokiem. Kolejny czwarty set przegrany, ale też uważam, że na własne życzenie, ponieważ wynik 25:22, trener Chudik powiedział, że decydują niuanse…, taki wynik można interpretować, że była walka, ale zadecydowały błędy a myśmy siedem zagrywek zepsuli, czyli nie wprowadzaliśmy w ogóle piłki do gry, oddaliśmy trzy punkty na siatce przy bloku dotykając ją. Nie da się grać na poziomie przy wyniku 25:22 z taką ilością błędów. Tie-break był bardzo nerwowy, jednak cieszę się, że udało się wygrać. Myślę, że w kolejnych spotkaniach zejdzie ciśnienie z chłopaków, jednak ciągle mamy problemy ze zdrowiem, dlatego też ciągle nie gramy w optymalnym składzie, mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej - wyjaśnij wnikliwie Kasza.

Komentarze (0)