Liga Światowa w miniony weekend po raz pierwszy w tym sezonie zagościła w Polsce. Biało-czerwoni mierzyli się z Włochami w Katowicach oraz w Łodzi. Korzystniejszy przebieg miało drugie spotkanie, które zakończyło się w czterech setach. - Staraliśmy się zrobić na boisku wszystko, co mogliśmy, żeby zwyciężyć 3:1. Cieszymy się, że ten mecz się tak dla nas ułożył, ale oba starcia z Włochami były dla nas ciężkie - powiedział po zwycięstwie Mariusz Wlazły.
[ad=rectangle]
Dla atakującego był to premierowy występ w tegorocznej edycji Ligi Światowej. W Brazylii oraz we Włoszech na jego pozycji występował Grzegorz Bociek, a na rezerwie był Dawid Konarski. - Zagraliśmy lepiej blokiem niż w ostatnim spotkaniu, aczkolwiek jest jeszcze dużo do zrobienia w tym elemencie, jak i w każdym innym. Nastąpiła wymiana zawodników, teraz jesteśmy w grupie, która doszła po tym długim wyjeździe i cały czas się zgrywamy. Mamy czas na pracę nad każdym elementem - ocenił mecz w Łodzi Wlazły. Zawodnik docenił także publiczność. - Na pewno jest to jedna z lepszych atmosfer, które w życiu widziałem. Kibice reprezentacji Polski są chyba jedyni i niepowtarzalni, cieszę się, że tak dopingują swój zespół - dodał.
Pierwszym celem podopiecznych Stephane Antiga był awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Został on wykonany, a (prawie wszyscy) zawodnicy, którzy w dwóch turniejach grali główne skrzypce, dostali wolne. - Nie jestem aktualnie zadowolony ze swojej formy. Jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, bo praktycznie po trzech dniach treningów zagraliśmy mecz w innym zestawieniu i ciężko jest tak od razu wejść i funkcjonować w meczu z takim rywalem jak Włosi - stwierdził atakujący.
Zawodnicy, którzy otrzymali szansę od trenera na zaprezentowanie się w Brazylii oraz we Włoszech, wystąpili także w Polsce. Zaostrza się rywalizacja przede wszystkim na pozycji przyjmującego. - Wszyscy, którzy znaleźli się w szerokiej kadrze chcą sobie wywalczyć sobie miejsce w zespole na mistrzostwa świata. To normalne, że każdy daje z siebie "maksa" i podchodzi jak najlepiej do swoich zadań. To jest zdrowa rywalizacja, która towarzyszy w sporcie na co dzień. Możemy się tylko cieszyć z tego, że mamy takich zawodników, którzy nieważne czy są pierwszym, drugim, czy też piątym składem, kiedy są na boisku dają z siebie wszystko i zdobywają punkty - podkreślił zawodnik PGE Skry Bełchatów.
Kolejnym rywalem biało-czerwonych będą podopieczni Bernardo Rezende, którzy dotychczas zawodzą. Spotkania zostaną rozegrane w Krakowie oraz Bydgoszczy. - Szczerze mówiąc, to nie jest nasz problem, ale Brazylijczyków i to oni muszą sobie z nim poradzić, jeżeli chcą być groźną drużyną na mistrzostwach świata. Naszym problemem jest w tym momencie przede wszystkim zgranie i doprecyzowanie szczegółów, a także praca nad niektórymi elementami - wyjaśnił Wlazły.
Przeciwieństwem jest postawa Iranu, teoretycznie najsłabszej drużyny w grupie. - To nie jest tak, że jeśli drużyna jest niżej sklasyfikowana, to mecz będzie łatwy. W tym momencie wszystkie spotkania są już trudne, a jedyną kwestią jest, kiedy dana drużyna się przełamie i tu upatrywałbym jakieś szanse. Oczywiście Iran gra super i nie powiem, że my się ich nie obawiamy. To jest dobry zespół i trzeba na niego uważać - zapewnił atakujący. Irańczycy będą ostatnimi rywalami biało-czerwonych w fazie grupowej Ligi Światowej.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)