Krzysztof Mączyński: Jak zaczęła się twoje przygoda z Beach volleyem?
Sanne Keizer: Zaczęłam grać w plażówkę wieku 16 lat. Już od pierwszego turnieju pokochałam ten sport. Dwa lata później startowałam już w profesjonalnych zawodach.
Byłaś mistrzynią świata do lat 18. Jak wspominasz ten sukces?
- To była jedna z najlepszych chwil w moim życiu. Gra w finale takiej imprezy w tym wieku to wielkie przeżycie. Byłam szczęśliwa, że zostałam najlepszą zawodniczką świata. Po tym sukcesie wiedziałam, że zostanę profesjonalną siatkarką plażową.
Twój najlepszy wynik w FIVB World Tour to 4. miejsce. Mówią, że to najgorsze miejsce dla sportowca.
- Może 4. miejsce jest najgorsze dla sportowca, bo nie zdobył medalu, ale nie dla mnie. Byłam bardzo szczęśliwa z tej pozycji. Jak powiedziałeś, było to moje najlepsze miejsce w Tour i jestem dumna z tego wyniku. Mam nadzieję, że niedługo zdobędę swój pierwszy medal w World Tour.
Grałaś z polskimi drużynami, co sądzisz o naszych parach?
- Grałam z polskimi parami w tym roku kilka razy i muszę przyznać, że nie były to łatwe pojedynki. Polska jest krajem, który pnie się w górę w plażowej hierarchii. Myślę, że zobaczymy polskie teamy na igrzyskach w Londynie.
W tym roku zajęłyście 5. miejsce w grand szlemie w Klagenfurcie. Zapewne byłaś bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy.
- Byłam bardzo zadowolona z tego 5. miejsca. Niewiele brakowało, a grałybyśmy o miejsca 1-4. Myślę, że wykonałyśmy kawał dobrej roboty w tym turnieju, choć nie było łatwo, bo wystąpiłam w tym szlemie z nową partnerką.
Lubisz grać w Polsce?
- Lubię grać w Polsce. W tym roku po raz pierwszy w Starych Jabłonkach był turniej kobiecy. Ta miejscowość zrobiła na mnie duże wrażenie, jednak nie udało nam się tam uzyskać dobrego wyniku. Duże lepiej było już w Mysłowicach, w których uplasowałyśmy się na 9. pozycji.