LE: Udany rewanż biało-czerowych - relacja z meczu Polska - Rumunia
Podopieczni Andrzeja Kowala, dzień po porażce 2:3, potrzebowali czterech setów, by pokonać zespół Danuta Pascu. Tym samym zanotowali drugie zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Europejskiej.
Podbudowani zwycięstwem reprezentanci Polski w kolejnej odsłonie poszli za ciosem i wreszcie byli wstanie przejąć kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Nieco oszołomieni zmasowaną ofensywą gospodarzy przyjezdni pozwolili biało-czerwonym wyjść na prowadzenie 12:4. Spora w tym zasługa atakującego Bartłomieja Bołądzia, który znalazł sposób na regularne przełamywanie rumuńskiego bloku. Po autowej zagrywce gości Polacy na drugą przerwę techniczną schodzili mając już dziesięć oczek przewagi. Od stanu 18:8 zespół Danuta Pascu wygrał trzy kolejne akcje, ale przerwa na żądanie Andrzeja Kowala wystarczyła, by jego podopieczni wrócili na właściwe tory i dowieźli wysokie prowadzenie do końca seta.
W partię numer cztery rozpędzeni Polacy weszli z impetem. Na pierwszej przerwie technicznej, poprzedzonej asem serwisowym Bołądzia, prowadzili już 8:3. Rumuni zupełnie nie potrafili się w tych okolicznościach odnaleźć. Problemy sprawiał im odbiór zagrywek biało-czerwonych. Utrudnione zadanie mieli w tej sytuacji zawodnicy odpowiedzialni za atak, co często prowadziło do niewymuszonych błędów. Gospodarze do końca grali już "swoje" i, choć ambitni goście zmniejszyli jeszcze na moment dystans do dwóch oczek, to właśnie reprezentanci Polski po zdobyciu dwudziestego piątego punktu (potężny atak bohatera spotkania Bartłomieja Bołądzia) mogli podnieść ręce w geście triumfu i rozpocząć na środku boiska taniec radości.
Polska - Rumunia 3:1 (22:25, 25:21, 25:16, 25:22)
Polska: Kędzierski, Dryja, Wachnik, Kaczyński, Bieniek, Stolc, Żurek (libero) oraz Filip, Bołądź.
Rumunia: Georgescu, Olteanu, Aciobanitei, Lica, Cherbeleata, Mihalcea, Maries (libero) oraz Bala, Bartha.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!