Ljubomir Travica: W Resovii wciąż mamy plac budowy

Asseco Resovia Rzeszów od początku sezonu nie gra tak, jak oczekiwaliby tego rzeszowscy kibice. Na inaugurację sezonu Resovia przegrała 2:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, w ubiegłym tygodniu aż 0:3 uległa białoruskiemu Mettalurgowi Żłobin w Challenge Cup. - Czas najlepszej gry przyjdzie wówczas, kiedy będzie miał przyjść - uspokaja jednak szkoleniowiec Ljubomir Travica.

W ostatnim tygodniu mogliśmy oglądać dwa oblicza rzeszowskiej Asseco Resovii. W środę drużyna ze stolicy Podkarpacia przegrała w Challenge Cup 0:3 z Mettalurgiem Żłobin, by dwa dni później również w takim samym stosunku pokonać J.W. Construction Osram AZS Politechnikę Warszawską, także na wyjeździe. - Mam szczerą nadzieję, że był to po prostu zły dzień. Nie znajduje innej odpowiedzi - tak tamto spotkanie w rozmowie z Nowinami ocenia szkoleniowiec Resovii Ljubomir Travica. Jak dodaje serbski szkoleniowiec, w jego odczuciu była to „czarna środa” jego drużyny, a całą prawdę zweryfikuje spotkanie rewanżowe. W piątek w Warszawie Resovia stosunkowo gładko pokonała stołecznych akademików. - Zwycięstwo w Warszawie było nam potrzebne, wygraliśmy , a sztuką jest wygrać 3:0 grając słabiej - mówi Travica.

Serbski szkoleniowiec nieustannie podkreśla, że jego drużyna wciąż jest w fazie ciężkich treningów, co nie pozwala Resovii na osiągnięcie optymalnej formy i zaprezentowanie pełni możliwości. - Czas najlepszej gry przyjdzie wówczas, kiedy będzie miał przyjść. Miejmy nadzieje, że jak najszybciej. Teraz najważniejsza jest praca nad zespołem - mówi Travica, który sytuację w Resovii określa jako "plac budowy".

Chociaż podczas spotkań tego jeszcze nie widać, jak twierdzą rzeszowscy zawodnicy są już efekty ciężkiej pracy. Również Travica jest zadowolony z postępów swojego zespołu. - Pracujemy bardzo dobrze. Na treningach realizujemy coraz to nowe założenia, jednak w czasie meczów, na boisku jest to inny zespół ludzi - wyjaśnia trener w rozmowie z Nowinami podkreślając, że problem jego drużyny tkwi przede wszystkim w głowach, a także w fakcie, że drużyna w ważnych spotkaniach nie ma prawdziwego lidera. - Lider sam musi wyjść z zespołu. Lidera się nie wybiera. To nie jest moja funkcja - zastrzega jednak.

Źródło artykułu: