LŚ: Kangurzy skok zakończy się we Florencji - relacja z meczu Francja - Australia

Gospodarze turnieju Final Four II dywizji zwyciężyli w finałowym spotkaniu w Sydney po emocjonującym tie-breaku. W nagrodę zmierzą się w przyszłotygodniowym Final Six ze światową elitą.

W tym artykule dowiesz się o:

Faworyzowani Francuzi weszli w mecz znacznie bardziej nerwowo niż gospodarze turnieju finałowego. Podopieczni Laurenta Tilliego już przed pierwszą przerwą techniczną (8:7 dla Australii) popełnili aż pięć błędów własnych. Po powrocie z minutowej przerwy siatkarze z Antypodów zanotowali znakomity fragment gry blokiem. Sposobu na jego sforsowanie kompletnie nie potrafił znaleźć Kevin Tillie, nadział się także Antonin Rouzier i było już 12:8 dla miejscowych.

Trójkolorowych do walki zdołał poderwać środkowy Kevin Le Roux, najpierw niezmiernie rzetelnie kończąc posyłane do niego wystawy, a następnie popisując się paroma mocnymi, trudnymi serwisami. Jego drużyna podgoniła wynik na 12:13, lecz chwilę później cały wysiłek poszedł na marne. Australijczycy przypuścili drugie natarcie, któremu przewodzili stopniowo rozkręcający się Thomas Edgar oraz dzielnie wspomagający go Paul Sanderson. Emocje w pierwszej odsłonie skończyły się, gdy siatkarze Jona Uriarte wyszli na prowadzenie 20:15.
[ad=rectangle]
Drugą partię Les Bleus rozpoczęli z dwoma zmianami w wyjściowym składzie. Rouziera zastąpił Mory Sidibe , zaś Nicolas Marechal Earvin Ngapeth . Roszady przyniosły zamierzony efekt, ponieważ drużyna z Europy błyskawicznie odskoczyła na 6:2. Jej przewaga dość szybko stopniała do jednego punktu, lecz status quo zdołał przywrócić swoimi Le Roux. Dzięki jego dwóm zagrywkom na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 12:8, a po kilku kolejnych udanych zagraniach drugiego ze środkowych Nicolasa Le Goffa już 16:11.

Gdy reprezentanci Francji wygrywali już 20:13, losy seta wydawały się być rozstrzygnięte. Wtedy jednak zaciął się Ngapeth, natomiast dwa asy po taśmie trafił Sanderson. Co najmniej dwukrotnie na korzyść Australii pomylił się również arbiter i zrobiło się tylko 23:22. Ostatecznie szalę na swoją korzyść przychylili Francuzi, którzy triumfowali w nerwowej końcówce głównie za sprawą świetnie grającego Sidibe.

Trzecia partia okazała się wymianą "cios za cios" z prawdziwego zdarzenia. Przez jej pierwszą połowę niemal cały czas jednym bądź dwoma punktami prowadzili Trójkolorowi. Ich rozgrywający Benjamin Toniutti bez skrupułów wykorzystywał dobre przyjęcie, jakie gwarantowali mu jego koledzy. Kangury wrzuciły wyższy bieg tuż przed drugą przerwą techniczną. Ich głównym motorem napędowym został przyjmujący Adam White, szczególnie mocno dający się rywalom we znaki akcjami z pipe'a.

Objąwszy prowadzenie 16:14, Australijczycy konsekwentnie potrafili je utrzymywać. Ba, po drugiej stronie siatki kolejny słabszy moment notował Ngapeth i kilka minut później strata Francuzów urosła już do czterech "oczek" (18:22). Ponadto, gospodarze w decydujących momentach znaleźli także receptę na powstrzymanie Sidibe, co pozwoliło im się cieszyć z wygranej 25:22 i wyjścia na 2:1 w setach.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czwarta odsłona zaczęła się dla zawodników Tilliego tak, jak zakończyła się poprzednia, czyli źle. Już na samym jej początku urazu stawu skokowego nabawił się Le Roux, którego z konieczności na boisku zastąpił Franck Lafitte. Dodatkowo po ich stronie coraz więcej błędów własnych popełniał duet Ngapeth-Sidibe, co z miejsca przełożyło się na wynik 11:7 dla Australii.

Zbliżając się stopniowo do sukcesu, miejscowi uprościli swoją grę ofensywną, sprowadzając ją w największej mierze do Edgara. Taka polityka nie przyniosła zamierzonego efektu. Główny bombardier nie zawodził, lecz pozostali gracze nie imponowali skutecznością. Trójkolorowi wyrównali na 15:15, aby chwilę później przejąć inicjatywę (19:18). Jak już dopadli przeciwnika, to nie odpuścili ani na moment. Zranieni Australijczycy zanotowali długi przestój, budząc się dopiero przy wyniku 24:20 dla Francji. Zdołali jeszcze zdobyć trzy punkty w serii, ale koniec końców kiwka Toniuttiego doprowadziła do tie-breaka.

Pierwsze fragmenty piątego seta ponownie należały do gospodarzy. Za sprawą bardzo dobrze funkcjonującego na środku kapitana Aidana Zingela oraz ciągle niezmiernie efektywnego Edgara przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, prowadząc przy zmianie stron już 8:5.

W kryzysowym momencie, w szeregach postawionych pod ścianą Les Bleus sprawy w swoje ręce wziął Marechal. Jego trzy kolejne udane akcje w kontrataku oraz efektowny blok na Edgarze odwróciły bieg wydarzeń o 180 stopni, ponieważ dzięki nim to Francuzi po chwili wygrywali 11:9. Ambitne Kangury walczyły jednak do końca, a fenomenalnie grający Edgar najpierw zapewnił im dwie piłki meczowe, by drugą z nich również samemu zamienić na punkt, zapewniający jego zespołowi udział w Final Six.

Australijczycy we Florencji zagrają w grupie H, gdzie zmierzą się z Włochami oraz USA.

Francja - Australia 2:3 (20:25, 25:22, 22:25, 25:23, 14:16)

Francja: Rouzier (1), Toniutti (3), Tillie (5), Le Roux (9), Le Goff (12), Marechal (8), Grebennikov (libero) oraz Ngapeth (18), Lafitte (4), Sidibe (20), Takaniko.

Australia: Zingel (12), Sanderson (11), Edgar (24), White (10), Mote (7), Sukoczew (3), Perry (libero) oraz Guymer, Peacock (1), Carroll (5).

Źródło artykułu: