Mecze przeciwko byłym zespołom zawsze wyzwalają w zawodnikach dodatkowe pokłady energii i mobilizacji. Tak było w przypadku przyjmującego Jadaru Radom Konrada Małeckiego, który pierwsze trzy spotkania oglądał z kwadratu dla rezerwowych, w meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle zastąpił jednak na niemal całe spotkanie kontuzjowanego Marcina Kocika. - Czekałem trzy spotkania, aby zagrać. Cieszę się, że stało się to w Kędzierzynie. Grałem tu i bardzo mile wspominam miasto i klub. Chciałem przypomnieć się kibicom i wydaje mi się, że pokazałem się z dobrej strony - mówi zawodnik w rozmowie z Echo Dnia.
Jak wszyscy radomscy zawodnicy również Małecki ma niedosyt, że pomimo dobrej postawy po raz kolejny jego drużyna nie zdobyła żadnego punktu. - Wreszcie wygraliśmy seta, teraz czas na pierwsze punkty - zauważa. Pierwsze dwie partie Jadar przegrał dość gładko, trzeci set rozstrzygnął na swoją korzyść i był blisko zwycięstwa również w kolejnej odsłonie spotkania. - Gdy przestaliśmy się bać, zaczęło się układać - zauważa Małecki, który liczy, że będzie częściej pojawiał się na boisku. - Myślę, że trener częściej będzie mi ufał, a ja będę starał się udowodnić, że warto mi zaufać - mówi.
Przypomnijmy, że kapitan Jadaru - Marcin Kocikdoznał kontuzji mięśni pleców w pierwszym secie spotkania z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. Zawodnik na pewno nie wystąpi w piątkowym spotkaniu z Delectą Bydgoszcz, a być może nie będzie zdolny do gry również w kolejnym meczu z Treflem Gdańsk. - Konrad chodzi na zabiegi rehabilitacyjne i liczymy, że szybko odzyska sprawność - wyraża nadzieję trener Mirosław Zawieracz.