Liga Mistrzów: Skra Bełchatów znów wygrywa (relacja)

Skra Bełchatów rozegrała kolejny mecz w Lidze Mistrzów. Podopieczni Daniela Castellaniego czekał mecz prawdy. W ostatnich meczach dwukrotnie ulegli na własnej hali. Taką serie bełchatowianie mieli ostatnio w roku 2003 roku. W przypadku ewentualnej porażki, szanse Skry na awans do następnej fazy rozgrywek zmalałyby niemal do zera.

Na meczu rzucała się w oczy niska frekwencja wśród kibiców Panathinaikosu. Hala w Atenach zupełnie nie przypominała tych z meczów PlusLigi. Jak dopingować pokazali "Koniczynkom" bełchatowscy fani. Okazale prezentowała się flaga z napisem "4500 km". Pierwszy set to prawdziwy nokaut Skry. Ateńczycy nie mieli w tej partii nic do powiedzenia. Skra przez cały mecz zagrała bardzo dobrze w tym elemencie, który w ostatnich meczach szwankował, czyli odbiór. Znaczny wpływ na to miał Michał Bąkiewicz, zastępujący nadal kontuzjowanego Stephana Antigę. Popularny Bąku po raz kolejny pokazał trenerowi, że warto częściej na niego stawiać. Oprócz dobrego przyjęcia znakomicie radził sobie w ataku. Pierwszą partię Skra wygrała z dziesięciopunktową przewagą prezentując coraz lepszą formę.

Przed spotkaniem sporo było uwag do gry Miguela Falasci. Hiszpan, który zapowiadany był jako gwiazda siatkówki, do tej pory grał przeciętnie. Przyczyny słabszych meczów, można było się doszukiwać w niedokładnym przyjęciu zespołu. To błędy w tym elemencie zapewne nie pozwoliły zaprezentować pełni możliwości rozgrywającemu. Mistrz Europy w dzisiejszym spotkaniu miał zmienić opinię na swój temat i na pewno udało mu się to. Dzięki dokładnemu przyjęciu wreszcie mógł pokazać co potrafi. Mimo paru błędów grę Falasci można ocenić pozytywnie. Umiejętnie rozrzucał atak, dzięki czemu Panathinaikos nie mógł poradzić sobie w bloku. W drugim secie polski zespół wystawiono na próbę nerwów. "Koniczynki" zaprezentowały serię 6 punktów z rzędu wychodząc na prowadzenie 14:18. Skra pokazała charakter wykonując pewne i efektowne ataki. Udało jej się wygrać drugą partię i od pierwszego zwycięstwa w tym sezonie Ligi Mistrzów dzeliło już ich tylko 25 punktów.

W trzecim secie gospodarze nie zamierzali odpuszczać. Wielokrotnie punktował Agamez, ale to ataki Murka, Wlazłego i Bąkiewicza okazały się skuteczniejsze. W dzisiejszym meczu w ważnych momentach zimnej krwi nie zabrakło Radosławowi Wnukowi. Środkowy, zastępujący Jane Heikkinena był pewnym punktem zespołu. Szkoda tylko, że nie dostawał więcej szans na atak od swojego rozgrywającego. Ostatni set bełchatowianie zakończyli bez większych problemów wynikiem 21:25 i całym meczu pokonując Panathinaikos Ateny 3:0.

Po meczu z drużyny spadła fala krytyki, która ciążyła na nich od meczu z VfB. Przed podopiecznymi Castellaniego ważny mecz w PlusLidze z wiceliderem tabeli Resovią. Po zwycięstwie w pucharach Skra będzie chciała się pokazać z dobrej strony na ligowych parkietach.

Panathinaikos Ateny - PGE Skra Bełchatów 0:3 (16:25, 27:29, 21:25)

Panathinaikos: Depestele, Agamez, Andrae, Herpe, Andreadis, Gerić, Stefanou (libero) oraz Chatziantoniou, Kyriazis, Lappas, Psarras

PGE Skra Bełchatów: Falasca, Wlazły, Murek, Bąkiewicz, Pliński, Wnuk, Gacek (libero) oraz Dobrowolski, Kurek

Źródło artykułu: