Wycinek z życia: Glenn Hoag - reformator kanadyjskiej siatkówki

Jakie słabości rodaków najbardziej rzuciły mu się w oczy? Jak wiele osiągnął w siatkówce jako zawodnik? W piątym odcinku przedstawiamy sylwetkę obecnego selekcjonera reprezentacji Kanady.

W tym artykule dowiesz się o:

Bezustanna praca nad techniką

- Większość dzieci w Kanadzie na początku uprawia inne dyscypliny niż siatkówka - opowiadał Glenn Hoag. Samemu, zanim zdecydował się na zostanie siatkarzem, obrał podobną ścieżkę. Próbował swoich sił w lekkoatletyce, hokeju oraz piłce nożnej. Siatkówkę wybrał bardzo późno, dopiero na drugim roku nauki w College St-Alexandre w Gatineau. Jego pierwsze doświadczenia w zespole Cégep de l’Outaouais nie były udane, jednak nie zniechęciło to ambitnego Hoaga. Siatkówka stała się jego pasją. W latach 1978-1981, występując w barwach Uniwersytetu Sherbrooke, trzykrotnie wywalczył mistrzostwo prowincji. Jego dobra postawa zaowocowała zaproszeniem na obóz seniorskiej reprezentacji Kanady, które otrzymał wiosną 1981 roku. Po jego zakończeniu został powołany na kolejne zgrupowanie, do Quebecu.
[ad=rectangle]
Wtedy doświadczył najtrudniejszego tygodnia treningów w całej swojej karierze. Prezentowane przez niego umiejętności techniczne były zdecydowanie poniżej wymaganego poziomu. Ze zdwojonym wysiłkiem starał się przekonać ówczesnego selekcjonera Kanadyjczyków, Kena Maedę. Na zakończenie pobytu w Quebecu zawodnik został poinformowany, że może stać się częścią drużyny narodowej. Ten okres w jego karierze okazał się lekcją cierpliwości, która do dziś kieruje jego poczynaniami, już na płaszczyźnie trenerskiej.

W latach 1981-1985 był stale powoływany do kadry Kraju Klonowego Liścia, jednak Maeda ani na chwilę nie dawał mu chwili wytchnienia. Japończyk cały czas pilnował, by Glenn zmieniał swoje kolejne przyzwyczajenia techniczne. Na specyficzne podejście trenera, oparte na konieczności ciągłego przesuwania limitów swoich możliwości, odpowiadał ciężką pracą.

Nie poszła ona na marne, ponieważ we wspomnianym czasie Kanada zanotowała parę bardzo dobrych rezultatów na arenie międzynarodowej. Jej największym osiągnięciem było zajęcia 4. miejsca na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1984 roku. Ponadto, Hoag wywalczył również ze swoją reprezentacją srebrny medal Uniwersjady w 1983 roku oraz złoto na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej w 1984 roku. W tym samym roku wyjechał do Europy, by tam rozpocząć swoją karierę klubową. Na Starym Kontynencie występował przez 9 lat. Największe sukcesy święcił w lidze francuskiej, gdzie reprezentował kluby z Frejus oraz Paryża. Trzykrotnie wywalczył mistrzostwo Francji, zaś dwukrotnie krajowy puchar.

Diagnoza poparta reformami

Aktualnie Hoag pracuje jako trener w tureckim Arkasie Izmir, łącząc tę funkcję z prowadzeniem reprezentacji Kanady. Szkoleniowcem narodowego zespołu jest już od 8 lat. W tym czasie drużyna z Ameryki Północnej poczyniła zauważalny gołym okiem progres. Przez pierwsze lata pracy ze swoimi rodakami, skupiał się na zdiagnozowaniu słabych punktów, a następnie stopniowemu ich poprawianiu.

- Kanadyjscy siatkarze są tak samo dobrze przygotowani fizycznie jak gracze z innych krajów, ale brakuje im techniki oraz podstawowych umiejętności motorycznych. Trenerzy nie są cierpliwi w swojej pracy. Stawiają przede wszystkim na wygrywanie, kosztem rozwoju. To nie jest właściwy wskaźnik postępów czynionych przez zawodników - mówił Hoag, który wcześniej rozpracowywał już swoich rodaków, kiedy pełnił funkcję asystenta trenera reprezentacji Francji Philippe'a Blaina. - W przeszłości zawsze próbowaliśmy naśladować innych, na przykład Włochów. Nie wychodziło, ponieważ taki styl nie jest zakorzeniony w naszej kulturze - dodawał.

Jego działania od początku przypadły do gustu działaczom Kanadyjskiego Związku Siatkówki. Szkoleniowiec postawił na stworzenie mieszanki weteranów z młodymi talentami. Za jego czasów drużyna otrzymała swoją stałą bazę w nowo wybudowanym centrum sportowym w Gatineau, gdzie przygotowuje się do wszystkich najważniejszych imprez. Każdy z wyselekcjonowanych "młodych wilków" spędza w tym miejscu przynajmniej rok, ucząc się w tym czasie kanadyjskiego stylu gry oraz reżimu treningowego. - Przez pierwsze dwa lata mojej pracy przygotowywaliśmy młodych sportowców do rywalizacji na poziomie międzynarodowym. Jestem bardzo podekscytowany widząc dokąd mogę zajść z moim zespołem - opowiadał Hoag.

W 2009 roku krajowa federacja podjęła decyzję o przedłużeniu z nim umowy aż o 8 lat. - Jego doświadczenie i profesjonalizm wniosły niesamowity kapitał do gry naszej reprezentacji, a szacunek, którym darzą go zawodnicy, prowadzi do wspaniałych rezultatów - tłumaczył dyrektor wykonawczy związku, John-Paul Cody-Cox.

Kąsanie faworytów

Najbardziej spektakularne wyniki Kanadyjczycy osiągnęli jednak nieco później, w latach 2010-2013. Pierwszym ich przebłyskiem okazało się zwycięstwo 3:1 nad Serbią podczas pierwszej fazy mistrzostw świata we Włoszech w 2010 roku. - Los nie okazał się dla nas szczęśliwy i aby awansować do kolejnej rundy będziemy musieli zagrać na maksimum swoich możliwości. Chcielibyśmy uplasować się na wyższej lokacie niż 10. Jednak będzie to niezwykle trudne, bo Serbia, Polska i Niemcy grają bardzo siłowo - komentował przed startem turnieju Hoag. I rzeczywiście, zadanie wyjścia z grupy okazało się ponad siły jego podopiecznych, którzy w starciach z Polską i Niemcami gładko ulegli 0:3, ostatecznie kończąc imprezę na miejscach 19-24.

Swoje niemałe możliwości po raz kolejny pokazali w roku 2012, podczas rozgrywek Ligi Światowej. Ich rywalami w grupie C byli wówczas Brazylijczycy, Polacy oraz Finowie. Kanada zakończyła zmagania na 3. miejscu w tabeli, z dorobkiem 10 punktów oraz bilansem 3 zwycięstw i 9 porażek. W turnieju rozgrywanym w Toronto udało im się jednak pokonać 3:2 samych Canarinhos, których później mocno postraszyli także w Tampere (2:3). Dwa pozostałe zwycięstwa zanotowali nad Finlandią. - Korzystnie wypadliśmy na początku oraz podczas ostatniego weekendu. Graliśmy falami, ale dobrze prezentowaliśmy się na siatce, szczególnie w bloku. Musimy poprawić kwestie techniczne, takie jak dogrywanie prostej piłki czy asekurację naszych atakujących - wyjaśniał szkoleniowiec po zakończeniu imprezy.

Już rok później jego drużyna została głównym beneficjentem reformy dokonanej przez FIVB. Kanadyjczycy wywalczyli awans do turnieju finałowego w argentyńskim Mar Del Plata z grupy C. Rywalizowały w niej reprezentacje o zbliżonym potencjale, ale próżno było tam szukać światowych potęg. Ze starć z Holandią, Koreą Południową, Finlandią, Portugalią i Japonią, siatkarze spod znaku Klonowego Liścia aż 8 razy wracali z tarczą, a tylko dwukrotnie na tarczy.
[nextpage]Prawdziwą sensację sprawili jednak w Argentynie, kiedy to po dramatycznym boju pokonali 3:2 Rosjan, mimo że przegrywali już w całym meczu 0:2 i 2:7 w tie-breaku. - Ciągle możemy grać lepiej. W początkowej fazie spotkania moi podopieczni spotkania za bardzo chcieli, a ja próbowałem ich jedynie przekonać, aby robili to, co na treningu. Myślę, że może Rosjanie czuli się nieco zbyt pewnie przy stanie 7:2 w piątej partii. Byłem bardzo zły na moich zawodników, bo znów wróciliśmy do gry z pierwszych dwóch setów. Powiedziałem więc: każdy musi zagrać perfekcyjnie pod względem technicznym. I zrobili to - stwierdził po triumfie nad Sborną Hoag. Kolejnego dnia jego ekipa przegrała jednak 0:3 z Brazylią, co poskutkowało brakiem awansu do półfinału.

Pracę z 55-letnim szkoleniowcem bardzo chwalą sobie sami zawodnicy. Były środkowy Farta Kielce i Cerradu Czarnych Radom, Adam Kamiński, na pytanie "kto i dlaczego miał największy wpływ na twoją karierę sportową?" odpowiadał: - Glenn Hoag. Dzięki swojej wiedzy o siatkówce i sztuce trenowania postawił duży krok w rozwoju siatkówki w Kanadzie, od pracy z młodymi adeptami po wykształcenie sportowców z najwyższej półki. Jego rywal na pozycji środkowego, Justin Duff, również wypowiada się o trenerze w samych superlatywach. - On jest niesamowitym pasjonatem tego, czym się zajmuje. Nie widziałem wielu ludzi, którzy tak bardzo przejmują się swoją pracą i rzeczami, które wykonują - relacjonował.

Małe kluby, wielkie osiągnięcia

Zanim rozpoczął pracę z reprezentacją Kanady, miał już na swoim koncie największy sukces w karierze trenerskiej, wywalczony na płaszczyźnie klubowej. Osiągnął go w 2001 roku, wygrywając wówczas potrójną koronę z francuskim Paris Volley. O ile zdobycia mistrzostwa oraz Pucharu Francji nie należało traktować w ramach wielkiej sensacji, o tyle triumf w Lidze Mistrzów już zdecydowanie zasługiwał na takie miano. W drodze po sukces na arenie europejskiej, paryżanie między innymi dwukrotnie pozostawili w pokonanym polu Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle (3:0, 3:2), natomiast w finale pokonali po tie-breaku słynny Sisley Treviso. Gwiazdami stołecznej drużyny były wtedy takie postacie jak Stephane Antiga, Jiri Novak czy Hubert Henno. - Czterech moich podopiecznych otrzymywało powołania do reprezentacji Francji (Antiga, Henno, Olivier Kieffer, w późniejszym czasie także Sebastien Frangolacci - przyp. red.). Czuję z tego powodu satysfakcję i myślę, że wyniki osiągnięte przez Paris Volley znacząco przyczyniły się do rozwoju francuskiej siatkówki. Niesamowitą charyzmą i zdolnością liderowania, niezależnie od okoliczności, wyróżniał się Kent Greves - wspominał Hoag czas spędzony w paryskim klubie.

Glenn Hoag potrafi wykrzesać bardzo wiele nawet z mało znanych zawodników
Glenn Hoag potrafi wykrzesać bardzo wiele nawet z mało znanych zawodników

Nieodłączną wartością kanadyjskiego szkoleniowca jest umiejętność osiągania wielkich wyników z "małymi drużynami". Tak było nie tylko w Paryżu, ale również w kolejnych miejscach jego pracy. W sezonie 2009/2010 zrobił furorę ze słoweńskim ACH Bled, wprowadzając go do Final Four Ligi Mistrzów i eliminując po drodze między innymi Lube Bancę Macerata. Ten sam wynik powtórzył 2 lata później z Arkasem Izmir, którego ofiarą, w pierwszej rundzie play-off, stała się ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Z oboma ekipami zajmował ostatecznie 4. miejsce w turniejach finałowych, rozgrywanych za każdym razem w łódzkiej Atlas Arenie.

Rodzinna kontynuacja tradycji

Nicholas i Christopher, dwaj synowie Glenna, połknęli siatkarskiego bakcyla, podobnie jak w przyszłości uczynili to on sam oraz jego żona Donna Castelic, była reprezentantka Kanady. Starszy, 25-letni Christopher występuje na pozycji przyjmującego w barwach beniaminka Ligue A SAEMS Tourcoing Volley-Ball Lille Métropole, natomiast 22-letni Nicholas jest zawodnikiem aktualnego mistrza Francji Tours VB. W minionym sezonie pełnił rolę zmiennika Davida Konecnego na pozycji atakującego.

- Uprawiałem wiele sportów, kiedy byłem młody, ale w końcu zdecydowałem się na siatkówkę. Doświadczam nacisku ze strony taty, ale nie jest to presja. On po prostu chce, bym grał dobrze i był dobrym zawodnikiem. Jednym z moich marzeń jest trafienie pod jego skrzydła, dające możliwość gry w dorosłej reprezentacji Kanady - wyznawał w 2011 roku Nicholas. Ten cel udało mu się już zrealizować.

- Mój ojciec zawsze powtarzał, że bardzo szanuje zespół Tourcoing. Znał także Oliviera Lecata (obecny trener - przyp. red) z czasów pracy z reprezentacją Francji - mówił Christopher. Kiedy jego agent zaproponował mu grę w tym klubie, zawodnik wiedział już, gdzie skieruje swoje kroki.

Obaj zostali powołani przez ojca do szerokiej kadry na Ligę Światową 2014. Większe powody do zadowolenia miał Nicholas, który otrzymał parę szans zademonstrowania swoich umiejętności na dłuższym dystansie. Z kolei Christopher ani razu nie znalazł się nawet w meczowej "12". Do powtórzenia osiągnięć taty brakuje im jeszcze bardzo wiele, ale przed nimi zarazem ciągle dużo czasu na dorównanie najsłynniejszemu z rodu Hoagów.

Źródło artykułu: