Ewelina Sieczka opowiada o sobie

Urodziła się 26 stycznia 1988 roku w Sosnowcu. Jej znak zodiaku to wodnik. Ma dwie siostry i brata. Jako jedyna z rodzeństwa związała się ze sportem. Gra w siatkówkę sprawia jej ogromną satysfakcję. Choć nad jej karierą zawisły "czarne chmury", jest podstawową zawodniczką dąbrowskiego MKS-u. Na boisku zwracają się do niej "Sieka".

Ewelina, jak się to wszystko zaczęło?

- To zaczęło się w Szkole Podstawowej nr 21 w Ząbkowicach, gdzie mój nauczyciel wf-u pan Mirosław Derej nakierował mnie na siatkówkę. Wysłał mnie na testy sprawnościowe do Szkoły Sportowej, do Gimnazjum nr 2 w Dąbrowie Górniczej gdzie przejął mnie pan Ireneusz Borzęcki. Jak się później okazało został on moim pierwszym trenerem. Testy przebrnęłam pomyślnie i od tej chwili można powiedzieć, że zaczęłam bardziej profesjonalne treningi. Całkowicie poświęciłam się siatkówce. W trzeciej klasie gimnazjum przeszłam do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu, gdzie ukończyłam liceum, napisałam i zdała maturę.

Jak wspominasz SMS? Pobyt tam nie był sielanką.....

- Pamiętam oczywiście tylko te miłe chwile, te złe i jakieś przykre dla mnie wyrzuciłam już dawno z pamięci. Pobyt tam był na pewno dla mnie dużą szansą rozwoju. Wiadomo były tam dwa treningi dziennie po trzy godziny, czyli to było duże poświęcenie. Trenerzy też poświęcali nam dużo czasu. Głównie szkoliliśmy technikę. Myślę, że w tak młodym wieku było to dość ważne.

Dlaczego poświęciłaś się siatkówce? Inne dyscypliny nie wchodziły w grę?

- Jako dziecko lubiłam wszystkie sporty, dzieci lubią się ruszać jak są małe (śmiech).

Myślę, że podobała mi się siatkówka. Nigdy nie ciągnęło mnie do sportów indywidualnych.

Zawsze lubiłam robić coś w grupie. W grupie ktoś mi pomagał i ja zawsze komuś mogę pomóc. Zespołowość tej dyscypliny zaważyła na moim wyborze.

Grasz w Dąbrowie. Dlaczego?

- Dlatego, że mieszkam w Dąbrowie, dlatego, że lubię to miasto. Nie chciałabym nigdy stąd wyjechać. Jestem zdania, że poziom sportowy jest tutaj bardzo wysoki. Mam tu dużo bliskich, znajomych i kibiców, których znam. Atmosfera w Dąbrowie jest bardzo fajna.

Po awansie do LSK zaczął się okres transferowy. Dostałaś jakieś propozycję gry z innych klubów?

- Tak, były, ale po awansie nie myślałam aby gdziekolwiek stąd uciekać, Jak już go wywalczyłam chciałam zostać w Dąbrowie i sprawdzić swoje siły. Mogę powiedzieć, że jeden z zespołów ekstraklasy bardzo chciał mnie mieć w swoich szeregach, długo się o mnie starał.

Co Ewelina osiągnęła w dotychczasowej karierze?

- Dużym wyróżnieniem dla mnie była gra w Reprezentacji Polski Kadetek i Juniorek . W reprezentacji pełniłam funkcję kapitana. Byłam na Mistrzostwach Europy z reprezentacją w Czechach. Dostanie się do SMS-u też jest dla mnie wyróżnieniem i niejako sukcesem. W wieku kadetki zdobyłam Mistrzostwo Polski z MMKS-em Dąbrowa Górnicza. Będąc juniorką zdobyłam brązowy medal Mistrzostw Polski. A największym moim sukcesem jest awans do ekstraklasy, który wywalczyłyśmy w ubiegłym sezonie Na razie czekam na dalsze sukcesy.

Zdarzyło się coś w Twojej karierze sportowej o czym chcesz jak najszybciej zapomnieć?

- Nie chcę wracać do mojej kontuzji, przez którą ważyły się losy czy w ogóle będę mogła dalej grać w siatkówkę. Spadło to na mnie tak nagle. Ponoć jest to wada wrodzona, chodzi o kręgozmyk. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Dwa lata temu to wyszło i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Lekarze mówili abym przestała uprawiać sport, gdyż mogę wylądować na wózku inwalidzkim. Był to najgorszy okres w moim życiu. Było dużo łez.

Masz jakiegoś ulubionego sportowca?

- Od dziecka jak patrzę na grę reprezentacji męskiej, zawsze podziwiałam grę Dawida Murka i tak jest do dzisiaj. Podoba mi się jego ambicja, wola walki i po prostu to jak gra.

Gdy masz wolny czas, to...

- Spotykam się ze znajomymi, lubię chodzić do kina, posłuchać dobrej muzyki. Myślę, że robię to co robią dziewczyny w moim wieku.

Dziękujemy za rozmowę

Andrzej Nowak/Zbigniew Bartnik

Komentarze (0)