Pierwsza partia półfinałowego spotkania z Francją ułożyła się po myśli biało-czerwonych. W drugiej odsłonie gra podopiecznych Jacka Nawrockiego i Macieja Zendeła jednak się załamała, co wykorzystali rywale, wygrywając do 21. W trzecim secie przez długi czas dominowali Trójkolorowi. Wejście Kamila Droszyńskiego wyraźnie ożywiło grę Polaków.
- Cieszę się z tego, że mogłem pomóc drużynie - skomentował skromnie tuż po zakończeniu zawodów. - Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. W sobotę gramy w finale z Rosją, wszystko zmierza w dobrym kierunku - dodał po chwili.
[ad=rectangle]
Sporo krwi rozgrywającemu i jego kolegom napsuł atakujący, Jean Patry, który często swobodnie mijał ich ręce. - Umawialiśmy się, aby ustawić blok konkretnie pod tego zawodnika. Przez długi czas nas mijał i dopiero w połowie meczu postanowiliśmy zmienić ustawienie bloku i to poskutkowało. Między innymi właśnie dzięki temu wygraliśmy - podkreślił Droszyński.
Przez spory fragment biało-czerwoni nie mogli "złamać" przeciwnika. - Myślę, że Francuzi to bardzo dobry zespół, bardzo dobrze bronią, mają świetne połączenie bloku z obroną - przyznał siatkarz. - Trzeba z nimi grać cierpliwie, nie zniechęcać się w ataku, nie robić szybko prostych błędów, tylko konsekwentnie walczyć o każdą piłkę. Nam się to udało - zaznaczył.
W sobotę o godz. 17:30 nasi rodacy staną przed szansą powtórzenia wyniku kadry Ireneusza Mazura z Izraela sprzed osiemnastu lat, a więc wywalczenia złotego medalu mistrzostw Europy juniorów. - Myślę, że najważniejszy jest teraz odpoczynek, bo kilku naszych zawodników jest bardzo mocno eksploatowanych. Trzeba wyjść na parkiet i pokazać się z jak najlepszej strony, bez względu na wynik - powiedział o finałowym pojedynku Droszyński.
Z Brna,
[b]Piotr Dobrowolski.
[/b]