Vital Heynen jeszcze w niedzielę świętował olbrzymi sukces prowadzonej przez siebie reprezentacji Niemiec, która zdobyła brązowe medale podczas tegorocznych mistrzostw świata, a już następnego dnia zjawił się na treningu Transferu Bydgoszcz. Nie miał zbyt wiele czasu, by nacieszyć się triumfem swojej ekipy. - Mistrzostwa świata już się dla mnie skończyły pierwszego dnia po turnieju. Od dawna nastawiałem się na to, że ciężka praca z reprezentacją Niemiec będzie trwała do 21 października, natomiast potem przeniosę się na dłużej do Bydgoszczy. Dla mnie to nie jest problem. Przyjechałem tutaj w poniedziałek i już wtedy rozpoczęliśmy wspólne treningi. Mamy pełne ręce roboty.
[ad=rectangle]
Łączenie pracy szkoleniowca reprezentacji i klubu najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej nie należy do zadań łatwych. Tylko niektórym trenerom udaje się połączyć dwa tak bardzo czasochłonne stanowiska. Heynen należy jednak do osób, które nie lubią odpoczywać i które umieją wręcz w perfekcyjny sposób zorganizować dwój czas. - Dla mnie praca z reprezentacją narodową jest na ten moment zakończona aż do kwietnia bądź maja. Przez kolejne siedem miesięcy będę w Bydgoszczy trenował Transfer. Wszystkie siły koncentruję właśnie na tej drużynie. W Niemczech wszyscy się cieszą sukcesem, jaki osiągnęliśmy podczas mistrzostw, więc nikt mnie tam nie potrzebuje (śmiech). To tutaj zaczyna się ciężka harówka - podkreślił belgijski trener.
W środę Transfer rozegrał towarzyskie spotkanie o Puchar Prezydenta Bydgoszczy. Rywalem zespołu z grodu nad Brdą była PGE Skra Bełchatów osłabiona brakiem trzech świeżo upieczonych mistrzów świata. - Bardzo się cieszę, że w dzisiejszym spotkaniu zagraliśmy pięć setów. Z początku umówiliśmy się, że zagramy cztery sety bez względu na wynik, ale ostatecznie to dobrze, iż rozgrywka tie-breakowa zadecydowała o tym, kto wygrał. Chciałem, żeby ten mecz trwał jak najdłużej, żebym mógł ocenić dyspozycję poszczególnych siatkarzy. A dodatkowo to spotkanie przyciągnęło nadspodziewanie wielu kibiców. Byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem na trybunach ponad 3000 osób. To jest dla mnie bardzo ciekawe zjawisko, bo to starcie było tak naprawdę bez znaczenia. To miłe, że zaraz po mistrzostwach świata ludziom chce się przychodzić na halę, żeby zobaczyć zdecydowanie mniej ekscytujące widowiska - ocenił Heynen, dla którego był to pierwszy przedsezonowy sprawdzian.
- Jeśli chodzi o dyspozycję moich zawodników w tym meczu, to uważam, że na poniedziałkowych i wtorkowych treningach prezentowali się znacznie lepiej. Od początku to spotkanie nie układało się tak, jakbym tego chciał. Z początku byłem bardzo niezadowolony, później było już tylko lepiej. Zawodnicy zaczęli rozumieć, co od nich wymagam i wprowadzali w życie moją taktykę. Zwycięstwo w takim sparingu w ogóle nie jest istotne, ale zaprezentowanie się z dobrej strony tak licznej publiczności, to jest coś. Z perspektywy trenera już wiem, jakie elementy wymagają największej pracy. Za wcześnie jednak, żeby mówić o postawie nowych zawodników, którzy na pewno nie pokazali całego swojego potencjału, ale to jest pewnie normalne. Nasza drużyna składa się głównie z młodych, niedoświadczonych siatkarzy, więc dla nich granie w Polsce jest naprawdę czymś wyjątkowym. To, co mi pokazał Steven Marshall podczas przedmeczowych treningów, zupełnie nie pojawiło się w tym spotkaniu, ale nie szkodzi. Wszyscy zawodnicy muszą się przyzwyczaić do grania tutaj. Do pierwszego meczu w tym sezonie ligowym pozostało jeszcze kilka dni, które planujemy maksymalnie wykorzystać. W ten weekend czekają nas jeszcze towarzyskie spotkania w Lubinie. Zagramy w Memoriale im. Arkadiusza Gołasia, a potem na dobre zaczyna się PlusLiga - wyczerpująco wyjaśnił szkoleniowiec bydgoskiej drużyny.
Niemiecka drużyna pod wodzą Heynena sprawiła podczas polskiego mundialu ogromną niespodziankę. Czy ten sam scenariusz powtórzy się w przypadku bydgoskiego Transferu? - Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o konkretnych planach na przyszłość. Jak zawsze głównym celem jest walka o mistrzostwo Polski, ale nasze założenia zostaną zweryfikowane przez boisko. Zawsze gra się po to, żeby wygrać. Oczywiście pierwsze cztery ekipy poprzedniego sezonu są lepsze od naszej, ale to nie znaczy, że zamierzamy się poddać. Jestem pewny, że nasza drużyna jest w tym sezonie dużo lepsza niż w zeszłym, więc myślę, iż zajmiemy w tym roku wyższą lokatę - podsumował Heynen.