PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:15, 23:25, 20:25, 25:21, 13:15)
Skra Bełchatów : Jakub Jarosz, Dawid Murek, Michał Bąkiewicz, Miguel Angel Falasca, Radosław Wnuk, Daniel Pliński, Piotr Gacek (libero) oraz Bartosz Kurek, Michał Możdżonek, Stephane Antiga, Michał Dobrowolski
ZAKSA : Michał Masny, Jakub Novotny, Terence Martin, Robert Szczerbaniuk Michał Ruciak, Wojciech Kaźmierczak, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Dominik Witczak, Kamil Kacprzak, Sławomir Szczygieł, Grzegorz Pilarz
Sędziowie: Wojciech Maroszek i Piotr Król
MVP: Jakub Novotny
Początek zapowiadał zaciętą walkę. Po pewnym ataku ze środka asem serwisowym popisał się Masny. ZAKSA zdołała doprowadzić do remisu (5:5. Kolejna część partii nie zaowocowała w skuteczną grę gości. Popełniali oni mnóstwo błędów, które w przypadku meczu z Mistrzami Polski to prawie jak samobójstwo zespołu. Bełchatowianie grali swoje i w końcówce wyszli na ogromną przewagę 21:11. Seta zakończył Kacprzak, który zaserwował w siatkę.
W kolejnej partii ZAKSA wyszła bardziej zmobilizowana. Nie popełniała ona już tylu błędów. Oprócz dobrej gry w polu kędzierzynianie radzili sobie w zagrywce. Złą wiadomością dla bełchatowian było to, że parkiet musiał opuścić kontuzjowany Murek. Po asie serwisowym Szczerbaniuka goście objęli dwupunktową przewagę (7:9). Oba zespoły grały punkt za punkt do drugiej przerwy technicznej kiedy to długą serię zaprezentowali podopieczni Stelmacha. Zagrywki Masnego sprawiały nie mało kłopotu Skrze. Szczególnie narażony był Kurek. Młody przyjmujący odbierał niedokładnie. Goście osiągnęli przewagę 7 punktów a kibice z Kędzierzyna oszaleli z radości. Wydawało się, że przewaga ZAKSY (16:23) jest nie do odrobienia a mimo to Skra walczyła jak lew do samego końca. Ostatecznie kędzierzynianie wygrali minimalnie (23:25). Zimną krew zachował Robert Szczerbaniuk, bo gdyby się pomylił jego zespół mógłby być w poważnych tarapatach.
Set trzeci od początku ułożył się po myśli ZAKSY. Widać było, że przyjechali oni dzisiaj po zwycięstwo. Kędzierzynianie większość serwisów kierowali w Bartosza Kurka, który zdecydowanie nie radził sobie w przyjęciu. Radą na to miał być powracający po kontuzji Stephan Antiga. Francuz wzbudził owację wśród bełchatowskich kibiców. Z pewnością Antiga nie był jeszcze w pełni sił gdyż po chwili na parkiet wrócił Kurek. ZAKSA wygrała trzeci set i miała już zapewniony punkt do ligowej tabeli. Partię znów zakończył Szczerbaniuk w ataku przez środek.
Czwarta odsłona meczu to typowa gra punkt za punkt. I jedni i drudzy nie szczędzili ataków. W bloku swój kunszt pokazywał Daniel Pliński, a w ZAKSIE punktował Ruciak. Mecz kosztował wiele nerwów obu szkoleniowców. Skra okazała się lepsza w końcowej części seta, zwyciężając 25:21. W hali "Energia" emocji nie brakowało. Zwycięzcę miał wyłonić tie-break.
Piąty set decydował nie tylko wygranej w dzisiejszym meczu, ale również o tym kto obejmie fotel lidera. Partia toczyła się tak jak i poprzednia. Twarda walka obfitowała w wielkie emocje. Gdy set wchodził w decydującą fazę na aut zaatakował Pliński (12:14). Bełchatowscy kibice zamarli na moment. ZAKSA nie oddała przewagi do końca, a partię znów zakończył Robert Szczerbaniuk.
Mecz w Bełchatowie był potwierdzeniem dobrej formy podopiecznych Krzysztofa Stelmacha. ZAKSA została samodzielnym liderem tabeli PlusLigi. W Skrze wyraźnie zabrakło pary przyjmujących Antigi i Murka. Nie wystąpili oni w pełnym wymiarze czasowym. Najsłabszym punktem w PGE Skrze był Bartosz Kurek. Młody zawodnik musi nadal zdobywać siatkarskie szlify. "Dziura" w przyjęciu okazała się na tyle duża, że ZAKSA wygrała z Mistrzami Polski i ze spokojem może czekać na kolejny mecz.