AZS UWM Olsztyn - Jastrzębski Węgiel 3:1 (25:20, 19:25, 25:19, 25:22)
AZS Olsztyn: Tomasz Kowalczyk, Wojciech Grzyb, Paweł Zagumny, Grzegorz Szymański, Olli Kunnari, Paweł Siezieniewski, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Tomasz Józefacki
Jastrzębski Węgiel: Nico Freriks, Wojciech Jurkiewicz, Patryk Czarnowski, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero) oraz Rafael De Souza Lins, Igor Yudin, Grzegorz Łomacz, Adam Nowik
Sędziowie: Grzegorz Jacyna (sędzie pierwszy), Jacek Hojka (sędzia drugi)
Widzów: 2000
MVP: Grzegorz Szymański
Zespół gospodarzy wyszedł na parkiet w swoim najmocniejszym składzie, pewną niewiadomą w drużynie gości mogła być obsada pozycji przyjmujących. Na pierwszego seta trener Roberto Santilli desygnował Kanadyjczyka Benjamina Hardy'ego i Francuza Guillaume Samikę, na ławie pozostali Brazylijczyk Rafa i Australijczyk Igor Yudin.
Drużyny zaczęły dość niepewnie. Pierwszym akcjom po obu stronach towarzyszyło sporo nieporozumień przy dłuższych wymianach i konieczności zawiązywania kontrataków. Do pierwszej przerwy technicznej gra była wyrównana. Ósmy punkt zdobyli goście po ataku w antenkę Ollego Kunnari ze zbyt szeroko wystawionej piłki. Następne minuty należały do jastrzębian. Nico Freriks po przerwie zaserwował asa, a chwilę później po nieskończonym ataku Tomasza Kowalczyka goście szybko wykorzystali kontrę. W szeregi gospodarzy wdarła się jeszcze większa niepewność. Po nieporozumieniach w obronie stracili kolejny punkt i przy stanie 7:11 trener Mariusz Sordyl poprosił o czas na uporządkowanie gry zespołu. Pomogło to o tyle, że parę błędów zanotowali goście - tym razem oni nie zrozumieli się w obronie, a po chwili niepewne przyjęcie Samiki wykorzystał z przechodzącej piłki Wojciech Grzyb. Olsztynianom udało się zbliżyć do rywali na jeden punkt (11:12). Wprawdzie przewaga gości wzrosła jeszcze raz do trzech punktów, jednak akademicy nie odpuścili. As serwisowy Grzegorza Szymańskiego w boczną linię doprowadził do wyrównania 15:15, a po drugiej przerwie technicznej gospodarze zdecydowanie przyśpieszyli. Spora w tym zasługa mocnej zagrywki Pawła Siezieniewskiego. Benjamin Hardy przyjął na drugą stronę, co wykorzystał w ataku Kunnari. Po chwili Hardy popełnił kolejny już błąd w ataku i został zmieniony przez Rafę.
Mimo że obie drużyny w dalszym ciągu prezentowały zagrania nie najwyższej próby, dla AZS-u pozostawało to bez konsekwencji. Natomiast po stronie Jastrzębia błędy własne dawały bezpośrednio punkty przeciwnikowi. Sporo zamieszania wprowadziły zagrywki Grzyba: zmuszony do ataku z wysokiej piłki Robert Prygiel nie dał rady przebić się przez trój-blok, a w kolejnej akcji po złym przyjęciu Kunnari wygrał walkę na siatce z Patrykiem Czarnowskim. W tym momencie wynik brzmiał 22:17 dla Olsztyna. Pojedynczy blok Kunnariego na Rafie dał gospodarzom piłkę setową, a partię zakończył ten ostatni, posyłając piłkę z zagrywki w siatkę.
Gospodarze nie poszli jednak za ciosem. Jastrzębianie rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Od początku drugiego seta było sporo emocji i długich akcji. Po stronie olsztynian we wszystkich elementach dwoił się i troił Kunnari, ale nie pomagało to jego drużynie. Po ataku w siatkę Szymańskiego zrobiło się już 5:1 dla jastrzębian. Olsztynianie mieli kłopoty ze skończeniem pierwszych akcji - rywale dobrze ustawiali się w obronie i wyprowadzali skuteczne kontry. Natomiast zupełnie nie udawało się to gospodarzom. Ich kontrataki były dość chaotyczne i z łatwością bronione. Przy stanie 9:6 dla gości pojedynczym blokiem na Grzybie zapunktował dodatkowo Czarnowski. Gospodarze w dalszym ciągu nie wykorzystywali stwarzanych przez siebie okazji do zniwelowania strat i przewaga jastrzębian systematycznie rosła. Na drugiej przerwie technicznej wynosiła już sześć punktów. Obraz gry nie zmieniał się. W poczynaniach jastrzębian więcej było zdecydowania i spokoju. AZS źle rozwiązywał piłki sytuacyjne, kolejnych piłek nie kończył Szymański. W drugiej fazie seta trochę kłopotów nastręczyła gościom mierzona zagrywka Zagumnego. Przy stanie 20:17 Samikę na chwilę zmienił Rafa. Jednak gra akademików nie uległa radykalnej poprawie. Przy stanie 22:19 Grzyb nie wykorzystał nadarzającej się okazji do zmniejszenia przewagi, posyłając piłkę z kontrataku w aut. W końcówce mocnymi zagrywkami popisał się Robert Prygiel. Sprawiły one olsztyńskiemu libero na tyle duży kłopot, że nie udało się zgubić trójbloku. Siezieniewski zaatakował w jego środek i była to ostatnia akcja seta.
Jednak olsztynianie nie zwiesili głów. Na trzecią partię wyszli z lepszym nastawieniem. Od początku dobrze w polu zagrywki poczynał sobie Szymański. Utrudniał tym rozegranie Niko Freriksowi, któremu ciężko było zgubić blok. Pierwsza przerwa techniczna to prowadzenie gospodarzy 8:4. Urosło do pięciu punktów, kiedy przy stanie 12:8 Grzyb zablokował atak nie najlepiej dysponowanego Samiki. Trener Santilli próbował ratować tę partię, dokonując zmian. Samikę zmienił Rafa, a Prygla i Freriksa odpowiednio Grzegorz Łomacz i Igor Yudin. Niewiele to pomogło. Olsztynianie na drugiej przerwie technicznej prowadzili już 16:10 po ataku w siatkę Yudina. Powrócili Freriks i Prygiel, ale gospodarze spokojnie kontrolowali już seta, nie pozwalając rywalom na zniwelowanie przewagi. Tę partię zakończyła zagrywka Freriksa w siatkę.
Czwarty i - jak się okazało - ostatni set był najbardziej zacięty i stał na najwyższym poziomie. Akademicy rozpoczęli od szybujących zagrywek Zagumnego. Sprawiały one znowu kłopoty gościom, a olsztyniacy wyprowadzali wreszcie skuteczne kontry. Mimo to dość długo utrzymywał się wyrównany wynik tego seta. Pierwsza przerwa techniczna to ledwie jednopunktowe prowadzenie gospodarzy. Dość szybko zrobiło się jednak 13:11 dla gości. Bardzo eksploatowany w każdym elemencie i nieco chyba już zmęczony Kunnari nie skończył kilku ataków, co dało okazję do kontr dla Jastrzębskiego Węgla. Jednak ostatnia faza seta należała do gospodarzy. Świetnie zaczął spisywać się Szymański, zdecydowanie kończąc każdy atak. Po mocnej zagrywce Tomasza Józefackiego blok Zagumnego i Kowalczyka na Hardy'm dał im wyrównanie 18:18. Równie trudną zagrywką popisał się po chwili Kunnari, a dzieła dopełnił Siezieniewski, zbijając przechodzącą piłkę. W tym momencie olsztynianie wyszli na upragnione prowadzenie 21:20, a hala Urania oszalała. Blok na Rafie dał gospodarzom pierwszą piłkę setową, którą już za pierwszym razem wykorzystał w kontrataku Szymański. Tym samym gospodarze zainkasowali kolejne trzy punkty, które wysforowały ich na prowadzenie w tabeli PlusLigi.