Volley nie zagroził liderowi (relacja)

W minioną sobotę Fart Kielce pokonał w meczu na szczycie Czarnych Radom 3:0, do czego potrzebował zaledwie 70 minut. Imponująca forma głównego faworyta do awansu dała się także we znaki siatkarzom TS Volley Rybnik. Podobnie jak reszta drugoligowej stawki, podopieczni Wojciecha Kasperskiego nie mieli wiele do powiedzenia w starciu z kielczanami.

W tym artykule dowiesz się o:

TS Volley Rybnik - Fart Kielce 0:3 (18:25, 21:25, 19:25)

Volley: Łukasz Lip, Tomasz Warda, Jakub Dejewski, Andrzej Smiatek, Grzegorz Jaruga, Wiktor Borowski, Łukasz Majenta (libero) oraz Tomasz Kolarczyk, Adrian Sdebel, Dawid Drużga.

Fart: Michał Kozłowski, Krzysztof Makaryk, Miłosz Zniszczoł, Mateusz Zarankiewicz, Adrian Staszewski, Martin Sopko, Adam Swaczyna (libero) oraz Piotr Brojek, Marcin Golonka, Tomasz Drzyzga.

W kieleckiej ekipie wystąpiło dwóch siatkarzy dobrze znanych kibicom na Górnym Śląsku. Najbardziej doświadczony Krzysztof Makaryk to wychowanek AZS Rafako Racibórz, grający jeszcze niedawno w Górniku Radlin. Drugi ze środkowych Miłosz Zniszczoł przez ostatnie trzy sezony występował w raciborskim zespole, a pochodzi z Rybnika. Z kolei szkoleniowiec gości Dariusz Daszkiewicz także w śląskim klubie stawiał pierwsze kroki w trenerskiej karierze. Początkowe fragmenty inauguracyjnej partii wyglądały bardzo obiecująco dla rybnickich siatkarzy. W ataku skuteczny był Wiktor Borowski a na środku siatki brylował Jakub Dejewski. Ten drugi po złym przyjęciu kielczan skończył przechodzącą piłkę, dzięki czemu Volley wyszedł na prowadzenie 11:8. Szkoleniowiec gości szybko poprosił o przerwę na żądanie i desygnował na parkiet rezerwowego rozgrywającego. Nie trzeba było długo czekać na efekty. Tego dnia nie było mocnych na Martina Sopko, który wyrządził gospodarzom najwięcej szkody zarówno w ataku jak i na zagrywce. Młody Słowak doprowadził najpierw do remisu a w kluczowych momentach seta był nie do zatrzymania z lewego skrzydła. W międzyczasie rybniczanie popełniali dużo błędów własnych, wynikających przede wszystkim z nieporozumień pomiędzy zawodnikami. Niezwykle kąśliwa zagrywka Farta, kierowana szczególnie w kierunku Kamila Kowalewskiego, okazała się kluczem do wygranej w pierwszym secie.

Kolejna odsłona rozpoczęła się od efektownego bloku środkowego z Kielc Miłosza Zniszczoła. Ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie gości do stanu 11:7, posyłając na stronę Volley’a serię skutecznych serwisów. Po kolejnych błędach w przyjęciu przewaga kielczan urosła nawet do 5 punktów - 13:8. Wówczas zerwali się miejscowi siatkarze, którzy mieli ochotę urwać faworytowi choć jednego seta. Dobry okres gry gospodarzy przerwał niespodziewanie sędzia, podejmując dość kontrowersyjną decyzją przy bloku Dejewskiego. Arbiter nie zmienił swojego zdania nawet po długiej rozmowie z rybnickim kapitanem Łukaszem Lipem. Całe zajście mocno zirytowało gospodarzy, którzy szybko oddali inicjatywę. Na skrzydle szalał Sopko a o sobie dał znać także występujący niegdyś w najwyższej klasie rozgrywkowej Makaryk. Przewaga gości w mgnieniu oka urosła do 7 punktów (18:11). Niewiele zmieniły także zmiany dokonane przez Wojciecha Kasperskiego, co definitywnie zakończyło emocje w tej partii.

Trzeci set, podobnie jak pierwszy, rozpoczął się od mocnego uderzenia Volley’a. Dwie akcje skończył Dejewski a będący w polu zagrywki Jaruga narobił dużo spustoszenia w szeregach Farta. Szybko o czas poprosił trener przyjezdnych, co skutecznie wybiło z rytmu miejscowych siatkarzy. Rybniczanie wciąż dotrzymywali kroku rywalom, lecz sił starczyło tylko do stanu 13:13. Później nastąpiło istne deja vu z dwóch poprzednich setów, czyli niedokładne przyjęcie, nieskończone ataki oraz zbyt duża ilość zepsutych zagrywek. Siatkarze z województwa świętokrzyskiego kontrolowali wydarzenia na parkiecie aż do ostatnich piłek, pewnie wygrywając 3:0. Mimo dość wyraźnej porażki na pochwałę zasługuje Kamil Kowalewski. Młody przyjmujący popełnił kilka błędów w przyjęciu, lecz bardzo dobrze spisywał się w ataku, szczególnie w trzecim secie. Tym samym godnie zastąpił dwóch kontuzjowanych zawodników Volley’a na tej pozycji - Andrzeja Smiatka (grypa) oraz Michała Łatę (skręcona kostka). Warto również podkreślić debiut w kieleckim zespole Tomasza Drzyzgi - syna Wojciecha, naszego słynnego niegdyś siatkarza.

Była to już czwarta kolejna porażka podopiecznych Wojciecha Kasperskiego. Rybniczanie z 9 punktami plasują się na 6 miejscu. Kolejne spotkanie Volley rozegra dopiero 6 grudnia. Także i tym razem o zwycięstwo będzie niezwykle trudno, ponieważ rywalem będzie wicelider rozgrywek Karpaty Krosno. Z kolei kielczanie potykać się będą z Resovią II Rzeszów, która w chwili obecnej zamyka ligową stawkę.

- Moi chłopcy podeszli zmotywowani do tego meczu. Wiedzieliśmy dobrze, że gramy z bezapelacyjnym liderem. Myślę, że nie było bojaźni w naszej grze, zawodnicy udowodnili to na parkiecie. Przeważyły przede wszystkim umiejętności a u nas zabrakło zimnej głowy w niektórych momentach. Generalnie myślę jednak, że można było zagrać lepiej. Zabrakło nam trochę doświadczenia. Zespół z Kielc od pewnego momentu wrzucał drugi bieg i nie popełniał błędów w końcówkach. Zespoły doświadczone właśnie tak grają. Za dwa tygodnie gramy z Krosnem i jeśli utrzymamy ten poziom mobilizacji, to będzie dobrze - powiedział po meczu szkoleniowiec TS Volley Rybnik, Wojciech Kasperski.

Komentarze (0)