Daniel Castellani (trener Skry Bełchatów): Dla nas ten mecz był bardzo ciężki, ze względu na doskonałą grę techniczną rywala i sporą publiczność na sali. Bez względu na ostateczny wynik środowej potyczki, drużyna z Bydgoszczy przez całe spotkania grała twardą i mocną siatkówkę. My zwycięstwo zawdzięczamy głównie dzięki agresji i walce do samego końca. Brawa należą się także starszym zawodnikom, którzy potrafili odpowiednio ukierunkować młodych graczy w decydujących momentach. Natomiast młodsi siatkarze udowodnili, że również potrafią grać na wysokim poziomie.
Waldemar Wspaniały (trener Delecty Bydgoszcz): W całym meczu mieliśmy lepsze przyjęcie zagrywki, natomiast zespół Skry więcej punktów zdobył bezpośrednio z akcji i to zadecydowało o wyniku środowej potyczki. Najgorsze jest jednak to, że kilka punktów goście zdobyli w końcówkach trzeciego i czwartego seta. To świadczy o dużych umiejętnościach i odporności psychicznej mistrzów Polski. Nawet bez kilku podstawowych siatkarzy okazało się, że Skra ma tak wyrównany zespół, że rezerwowi potrafią zastąpić bardziej doświadczonych kolegów. Dla mnie decydujący był trzeci set, w którym odrobiliśmy pięć punktów straty, a w samej końcówce zrobiliśmy kilka głupich błędów. Jestem zadowolony z tego, że cała drużyna walczy do końca o każdą piłkę, ale musimy popracować nad komunikacją w zespole.
Maciej Dobrowolski (Skra Bełchatów): Po ostatniej porażce na własnym parkiecie z Mostostalem powiedzieliśmy sobie, że do przerwy świątecznej musimy skompletować maksymalną ilość punktów. Jeśli chodzi o sam mecz z Delectą, to gra w wykonaniu obu drużyn była bardzo szarpana. Raz lepsze momenty mieli gospodarze, a raz goście. Nas szczególnie cieszy to, że w końcówkach setów główną bronią była zagrywka. Dobrze zaprezentowali się także młodzi zawodnicy, tacy jak Kurek i Jarosz.
Krzysztof Janczak (Delecta Bydgoszcz): Myślę iż trzeci set nie był decydujący, gdyż tutaj dopiero w końcówce zwycięstwo wymknęło nam się z rąk. Natomiast w dwóch pozostałych partiach mogliśmy powalczyć. Wyrównana walka toczyła się mniej więcej do stanu 18:18, a później Skra włączyła drugi bieg i było już pozamiatane. Może jakbyśmy trzeci set rozstrzygnęli na swoją korzyść wynik spotkania byłby zdecydowanie inny, ale to jest tylko takie gdybanie.