Paul Lotman: Musieliśmy przetrwać dobrą grę Budvanskiej
Asseco Resovia Rzeszów od wygranej z Budvanską Rivijerą Budva rozpoczęła Ligę Mistrzów. - Na początku rywale grali bardzo dobrze, a my musieliśmy to przetrwać - mówi Paul Lotman.
Amerykanin w pierwszej partii zmienił Nikołaja Penczewa, który padł ofiarą szalonej gry Budvanskiej Rivijera Budva na starcie spotkania. Dobra gra mistrzów Czarnogóry nie trwała jednak zbyt długo. - Mieliśmy trudny początek w pierwszym secie. Budvanska wywierała na nas presję na zagrywce, a nasze przyjęcie nie było zbyt dobre. Rywale grali bardzo dobrze, a my musieliśmy to przetrwać. W kolejnych spotkaniach nie możemy sobie pozwalać na takie wejścia w mecz - mówi Paul Lotman.
W kolejnym już pojedynku, wszystko co dobre dla Asseco Resovii Rzeszów rozpoczynało się od zagrywki. - Serwis po raz kolejny był naszym atutem, choć popełnialiśmy zbyt dużo błędów w zagrywce z wyskoku. Ale te mocne zagrywki pomogły nam, aby narzucić Czarnogórcom swój styl gry. W końcu osiągnęliśmy nasz cel, efektywność ich przyjęcia spadła. To nasz mały sukces w tym meczu - twierdzi 29-latek.
Wicemistrzowie Polski nie ukrywają, że priorytetem w tym sezonie jest Liga Mistrzów. Tym bardziej, że Final Four tych rozgrywek może zostać rozegrany w stolicy Podkarpacia. - Nie wybiegamy myślami w przyszłość. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Chcemy wygrać grupę i jeśli się uda, zagrać Final Four na Podpromiu. Najpierw czekają nas jednak ważne mecze w PlusLidze. Potem dopiero będziemy myśleć o Lidze Mistrzów - przyznaje "Lotty".