Bełchatowianie przystępowali do sobotniego spotkania po siedmiu kolejnych triumfach w PlusLidze oraz wygranej z Jihostrojem Czeskie Budziejowice w Lidze Mistrzów, zaś kielczanie mogli być podbudowani swoim pierwszym zwycięstwem w polskiej lidze z Cuprum Lubin w poprzedniej rundzie konfrontacji. W składzie gospodarzy zabrakło Karola Kłosa i Facundo Conte, którzy otrzymali wolne od swojego szkoleniowca.
[ad=rectangle]
Początek rywalizacji należał do PGE Skry, w której pierwsze skrzypce grał francuski przyjmujący Nicolas Marechal (8:4). Po I przerwie technicznej do głosu zaczęli dochodzić siatkarze Effectora, którzy po udanych blokach na Macieju Muzaju wyszli na prowadzenie 14:12. Bardzo dobrze radził sobie środkowy Mateusz Bieniek, dzięki czemu kielecki zespół w końcowej fazie inauguracyjnego seta wypracował sobie pięć punktów przewagi (15:20). Podopieczni Dariusza Daszkiewicza już nie zaprzepaścili szansy na wygranie pierwszej części meczu i zwyciężyli ją do 18.
Ekipa z Kielc z wysokiego "C" rozpoczęła drugą odsłonę (0:3) i udawało jej się kontrolować boiskowe wydarzenia do stanu 9:7 dla Effectora. Po tym czasie zaczęli przyspieszać mistrzowie Polski, którzy objęli prowadzenie 10:9 po skutecznym podwójnym bloku wykonanym przez Michała Winiarskiego i Srecko Lisinaca. Dobrze współpracował duet Nicolas Uriarte - Mariusz Wlazły, co sprawiało, że zawodnicy z województwa świętokrzyskiego byli coraz bardziej bezradni (16:12). Praktycznie nie do zatrzymania w ofensywie był Serb Lisinac, zaś coraz więcej błędów własnych popełniali przyjezdni, co przełożyło się na wynik w drugim secie (25:18).
Niżej notowani kielczanie nie zamierzali spuszczać głów po porażce w drugiej partii i byli w stanie odskoczyć PGE Skrze Bełchatów na dwa oczka (8:10). Brylował na środku oraz w polu serwisowym Bieniek, za którego sprawą Effector Kielce jeszcze powiększył swoje prowadzenie (12:15). Doświadczeni gracze prowadzeni przez Miguela Falaskę nie mieli zamiaru wywieszać białej flagi w tej odsłonie, a sprawy w swoje ręce wzięli Wlazły i Uriarte, z których dobrymi zagraniami nie byli w stanie poradzić sobie goście z Kielc (19:18). Ostatecznie obrońcy mistrzowskiego tytułu lepiej rozegrali decydującą część III seta, wygrywając ją do 23.
Siatkarze z Bełchatowa nie spuszczali z tonu i chcieli zdobyć swój kolejny komplet punktów w tym sezonie, biorąc się do pracy od startu czwartej partii (4:2). Umiejętnie rozgrywał Nicolas Uriarte, natomiast rywale mieli problemy z zatrzymywaniem akcji Skry, która wyszła na prowadzenie 10:7. Podopieczni Falaski wykorzystywali w pełni nadarzające się okazje do zdobycia punktu, zaś swoją przewagę zwiększyli po zagrywce Marechala (17:13). Taki obrót spraw trochę podłamał kielczan, którzy już nie mieli argumentów do skutecznej walki (21:14) i polegli w 4. secie do 16, a w całej rywalizacji 1:3.
Najlepszym zawodnikiem spotkania (MVP) został wybrany środkowy bloku Srecko Lisinac, który zdobył 19 punktów (15-atak, 3-blok), atakując na poziomie 83 procent.
PGE Skra Bełchatów - Effector Kielce 3:1 (18:25, 25:18, 25:23, 25:16)
PGE Skra Bełchatów: Lisinac (19), Wrona (6), Muzaj (3), Winiarski (6), Brdjovic, Marechal (10), Tille (libero) oraz Wlazły (18), Uriarte (3), Włodarczyk (3).
Effector Kielce: Maćkowiak (6), Janusz (2), Buchowski (7), Bieniek (9), Penczew (13), Krzysiek (11), Kaczmarek (libero) oraz Pająk, Jungiewicz, Takvam (1), Sufa.
MVP: Srecko Lisinac (PGE Skra).