Ekipa ze Świętokrzyskiego ostatniego ligowego spotkania, w którym po drugiej stronie siatki stanęła Asseco Resovia Rzeszów, mimo momentów dobrej gry, nie może uznać za udane. - Uważam mecz z Asseco Resovią za średniej klasy. Resovia przyjechała po punkty i punkty wywozi. Rywalizacja zaczęła się praktycznie dopiero od drugiego seta, tego pierwszego całkowicie przespaliśmy - komentuje boiskowe wydarzenia rozgrywający drużyny gości Grzegorz Pająk.
[ad=rectangle]
27-letni rozgrywający reprezentujący kieleckie barwy nie rozpoczął spotkania w podstawowym składzie. Trener Dariusz Daszkiewicz postawił na drugiego rozgrywającego, Marcina Janusza, który nie udźwignął ciężaru gry i zmusił szkoleniowca do roszad w składzie. Po wejściu na plac gry Grzegorza Pająka obraz gry kielczan poprawił się i pozwolił na nawiązanie wyrównanej walki z utytułowanym przeciwnikiem. - Asseco Resovia grała swoje, trzymała nas bardzo mocną zagrywkę. Nie mogliśmy wyprowadzić żadnej konstruktywnej akcji. Tak naprawdę zaczęliśmy grać od drugiego seta, gdzie zaczęliśmy budować swoją dobrą grę i nawiązywać z nimi walkę. Co pokazaliśmy w tym trzecim secie, którego wygraliśmy. Szkoda, że nie udało nam się tego utrzymać na dłuższym dystansie - mam na myśli czwartego seta i przynajmniej pokusić się o zdobycie punktu, co byłoby dużą niespodzianką i jak najbardziej dużym ratunkiem w naszej obecnej sytuacji - powiedział po spotkaniu kielecki rozgrywający. Dodaje również co było przyczyną tak dużej liczby błędów własnych gospodarzy w pierwszym secie. - W takich pojedynkach jest zawsze nerwowo. Adrenalina troszeczkę robi swoje i od razu wyżej się skacze, przez co nie do końca czuje się odległości stąd te błędy własne przy siatce w pierwszym i drugim secie.
Kolejne spotkanie Effector Kielce zagra na wyjeździe z dotychczas sklasyfikowaną na czwartym miejscu drużyną Jastrzębskiego Węgla. - Do Jastrzębia jedziemy z takim samym nastawieniem jak przed każdym innym meczem. Tak jak przed starciem z Bełchatowem, czy z Rzeszowem myślę, że przez znawców jesteśmy stawiani na pozycji straconej. Ale nie spuszczamy głowy - jedziemy walczyć. Przykład mamy z Asseco Resovią, walczyliśmy i mało brakowało, a urwalibyśmy klasowemu przeciwnikowi punkt. Nie mamy żadnych skrupułów jak tylko jechać do Jastrzębia - bawić się grą i próbować urwać kolejne punkty, bądź po prostu bardzo dobrze się zaprezentować - kończy swoją wypowiedź kielecki rozgrywający.