W bieżącym sezonie bielszczanki prezentują się dobrze, ale tylko wtedy, gdy grają maksymalnie cztery sety, za każdym razem tie-break kończy się bowiem nie po ich myśli. W starciu z dąbrowiankami, określanym mianem Wielkich Derbów, miały zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, wystarczyło, że postawią kropkę nad "i", wygrywając czwartą partię. Tak się jednak nie stało, Zagłębianki doprowadziły do piątej odsłony, którą wygrały.
[ad=rectangle]
- Dla nas był to kolejny mecz, kolejny tie-break, kolejny przegrany. Niestety, znowu straciłyśmy punkty - ubolewała nad przebiegiem niedzielnego pojedynku Małgorzata Lis. - Statystyki obu drużyn są bardzo porównywalne. Widać było, że kto zagrywał, ten wygrywał. Po raz kolejny w tie-breaku sobie nie poradziłyśmy. Myślę, że problem leży w psychice. Musimy się odbudować i zacząć wygrywać takie mecze - stwierdziła kapitan BKS-u Aluprof Bielsko-Biała.
Statystyki ataku przemawiają na korzyść Taurona Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza, którego skuteczność w tym elemencie ukształtowała się na poziomie 36 proc., natomiast bialski zespół kończył akcję z 32 proc. skutecznością. Jednak najbardziej w oczy rzucała się gra w polu zagrywki; w tych partiach, w których bielszczanki wzmacniały serwis, były w stanie wygrywać.
- Pojedynek lepiej układał się dla drużyny, która lepiej zagrywała. Wiele błędów w połączeniu z lepszą skutecznością w ataku rywalek przełożyły się potem na korzystniejszy wynik. Mieliśmy bardzo dużo piłek podbitych, obronionych i nie potrafiliśmy wykończyć akcji po nich skutecznym atakiem. Największym mankamentem naszej postawy w trakcie decydujących akcji spotkania był fakt, że nie skończyliśmy kontr, nie wykorzystaliśmy piłek po bardzo dobrym przyjęciu. Tak naprawdę, w tie-breaku udało nam się skończyć zaledwie trzy ataki... A to zdecydowanie za mało, żeby wygrać z drużyną taką, jaką jest MKS - zaznaczył Leszek Rus, szkoleniowiec bielszczanek.