Na pierwszoplanową postać spotkania od samego jego początku wykreował się Paweł Zagumny. Doświadczony rozgrywający doskonale wykorzystywał bardzo solidną jakość przyjęcia, jaką gwarantowali mu pozostali koledzy. Blokujący Transferu kompletnie nie radzili sobie z odczytywaniem jego intencji, dzięki czemu siatkarze ZAKSY często otrzymywali okazję do atakowania na pojedynczym bloku. "Guma" na drugiej z liderów wykreował Jurija Gladyra, którego raz po raz skutecznie uruchamiał na środku siatki. W połowie pierwszego seta kędzierzynianie prowadzili już 11:7.
[ad=rectangle]
Zawodnicy z Bydgoszczy długo nie mogli przełamać dobrze i równo grających gospodarzy. W końcu udało im się jednak znacząco podgonić wynik, do stanu 18:17. Stało się to przede wszystkim za sprawą znakomitego fragmentu gry Jakuba Jarosza, który zamienił na punkt parę niełatwych, sytuacyjnych piłek. Bombardier gości utrzymał korzystną formę aż do samego końca partii, lecz po drugiej stronie siatki nie pozostawali mu dłużni Gladyr (6/6 w ataku!) oraz Dick Kooy.
I to właśnie holenderski przyjmujący okazał się bohaterem decydujących wymian w tej odsłonie. Wyróżniał się w nich doskonałą skutecznością, zdobywając punkty na różne sposoby, w niełatwych do udanego zakończenia akcjach. To on też, w heroiczny sposób, wywalczył decydujące "oczko", pieczętujące ostateczny triumf ZAKSY 25:23.
Podbudowani ciężko wywalczonym triumfem miejscowi zanotowali mocne otwarcie także w drugim secie. Pozytywna energia najmocniej udzielała się Kay'owi van Dijkowi, który swoimi mocnymi zagrywkami doprowadzał do szewskiej pasji Dawida Murka (8:4). Widząc ogólne problemy swojego zespołu z przyjęciem, trener bydgoszczan Vital Heynen desygnował do boju rezerwowych Stevena Marshalla oraz Marcina Walińskiego, którzy odpowiednio zastąpili Konstantina Cupkovica oraz Andrew Nally'ego.
Kilka minut później na tablicy świetlnej było już po 12:12. Zasługa nowo wprowadzonych zawodników w takim stanie rzeczy była jednak niewielka. Złożyły się na to bowiem dwa asy serwisowe Pawła Woickiego oraz dwa kolejne ofensywne niepowodzenia nieomylnego dotąd Gladyra. Niedługo potem Justin Duff wygrał pojedynek na środku z Wojciechem Kaźmierczakiem i Transfer nawet wygrywał przez moment 15:14.
Radość ekipy znad Brdy nie trwała jednak długo. Skończyła się tuż po drugiej przerwie technicznej, gdy tylko w polu serwisowym pojawił się Kooy. Lider zespołu z Opolszczyzny posłał kilka potężnych zagrywek, które zasiały wielkie spustoszenie po stronie przeciwnika. Mało tego, gdy piłka po jego "bombach" niejednokrotnie wracała na stronę ZAKSY, on sam dobijał bydgoszczan skutecznymi atakami z szóstej strefy. Gospodarze odzyskali pokaźne prowadzenie - 21:16 i bez problemu dowieźli je do samego końca, zwyciężając drugą odsłonę 25:20. W ostatnich akcjach tej partii wysoką skuteczność na siatce odzyskał Gladyr.
Ukrainiec znakomicie rozpoczął także trzecią partię, po jego asie serwisowym było 5:2 dla kędzierzynian. Nie licząc początku tej odsłony, gospodarze nie mieli w niej jednak wiele powodów do radości. Prowadzili jeszcze co prawda 9:8 po dwóch z rzędu pojedynczych blokach Zagumnego na Cupkovicu, lecz od tego momentu inicjatywę stopniowo zaczęli przejmować goście.
W szeregach drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego prym cały czas wiódł Jarosz. To właśnie liczne udane akcje pozwoliły Transferowi przejąć inicjatywę jeszcze przed drugą przerwą techniczną. A po niej bydgoszczanie przeprowadzili decydujące natarcie.
Za pomocą bloku. Od ustawionych przez nich rąk na siatce odbili się Ruciak, Kaźmierczak, Kooy oraz Dominik Witczak. Uformowanie tak szczelnego muru przyniosło graczom Heynena owoc w postaci wygranej 25:20, oznaczającej zarazem przedłużenie nadziei na wywalczenie punktów w całym pojedynku.
Scenariusz końcówki trzeciej odsłony odzwierciedlał także przebieg wydarzeń w kolejnej. Od samego jej początku. Gra ZAKSY posypała się od a do z. Po stronie kędzierzynian nie funkcjonowało kompletnie nic, poczynając od przyjęcia, a kończąc na zagrywce. Wśród bydgoszczan "drugi oddech" złapał natomiast dotąd niezbyt korzystnie prezentujący się Nally. Amerykanin znakomicie radził sobie przede wszystkim na lewym skrzydle, a jego trzy udane akcje pozwoliły przyjezdnym wypracować czteropunktową przewagę - 12:8.
Kędzierzynianie cały czas nie potrafili znaleźć żadnej recepty na choćby chwilową poprawę swoich poczynań. Widząc ich bezradność, raz po raz bezlitośnie wykorzystywał ją niezawodny tego wieczora Jarosz. Bombardier Transferu specjalizował się głównie w obijaniu rąk bloku, co wychodziło mu nadzwyczaj dobrze. Był po prostu nie do zatrzymania, podobnie zresztą jak cały jego zespół. Gdy siatkarze z Bydgoszczy prowadzili 19:11, stało się jasne, że o zwycięzcy tego meczu zadecyduje tie-break. Parę chwil później triumf 25:17 zapewnił bydgoszczanom punktowym serwisem Nally.
Pierwsza połowa piątej partii miała tylko jednego bohatera. Był nim atakujący ZAKSY Witczak, który przed zmianą stron (8:5) zapisał na swoim koncie aż sześć punktów. Kończył po prostu wszystko. Nieważne było skrzydło, z którego atakował, ani jakość czy wysokość otrzymanej wystawy.
Po przejściu na drugą stronę parkietu to również on zdobył pierwszy punkt dla swojego zespołu. Jego supermoc nie ustępowała, natomiast po stronie bydgoskiej zdarzyły się niepowodzenia. Zablokowany został Marshall, z krótkiej pomylił się Duff i przewaga miejscowych urosła dzięki temu aż do stanu 11:7. Gospodarze okazali się już nie do zatrzymania, bo w końcówce ponownie błysnął Kooy. Dwa udane ataki Holendra z lewego skrzydła oraz jego efektowny as serwisowy w ostatniej akcji zagwarantowały ZAKSIE zdobycie arcyważnych dwóch punktów.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Transfer Bydgoszcz 3:2 (25:23, 25:20, 20:25, 17:25, 15:9)
ZAKSA: Zagumny, Gladyr, Kooy, Van Dijk, Ruciak, Kaźmierczak, Zatorski (libero) oraz Abdel-Aziz, Witczak, Rejno, Zapłacki Loh
Transfer: Marshall, Jurkiewicz, Duff, Jarosz, Cupković, Woicki, Murek (libero) oraz Bonisławski (libero), Marshall, Waliński, Gunia, Wolański
MVP: Zagumny (ZAKSA)