Zwycięstwo kędzierzynian nad Akademikami było ich ósmym ligowym triumfem z rzędu. Pomimo, że podopieczni Sebastiana Świderskiego sporo się w tym pojedynku nie napocili, sam wynik nie oddaje w stu procentach przebiegu boiskowych wydarzeń. Pierwsze dwa sety upłynęły bowiem pod znakiem wyrównanej walki, a ZAKSA rozstrzygnęła oba na swoją korzyść dopiero w samej końcówce.
Szczególnie gorąco było w drugiej partii, lecz przy stanie 23:23 częstochowianie sami popełnili dwa proste błędy, które kosztowały ich utratę szans na sukces. Zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla zagrali mądrzej w ataku, na dystansie całego spotkania popełniając w nim jedynie 6 błędów bezpośrednich i 3 razy dając się zablokować. A wszystko to przy średniej skuteczności zespołu na poziomie 52 procent.
[ad=rectangle]
- Mieliśmy założenie, żeby nie ryzykować za wszelką cenę z trudnych piłek. Próbowaliśmy kiwać, nabijać na blok, nie robiliśmy błędów. Takie były ustalenia i to zdało egzamin. Udało nam się powstrzymywać bądź bronić siatkarzy AZS-u na kontrze, a następnie samemu wyprowadzać troszeczkę lepsze akcje. Nasza taktyka na ten mecz jak najbardziej się sprawdziła - skomentował Dominik Witczak.
31-letni atakujący w starciu z ekipą z Częstochowy po raz kolejny udowodnił, że w roli dżokera spisuje się w obecnym sezonie wyśmienicie. Zastąpił on niemrawo prezentującego się Kay'a van Dijka pod koniec drugiej odsłony i pozostał na boisku aż do ostatniego gwizdka sędziego. Zdobył w tym czasie 5 punktów atakiem, przy 71-procentowej skuteczności.
- Sezon jest długi, mamy dużo grania. Przeważnie to Kay zaczyna w szóstce, ja czasami wchodzę na zmiany. Można chyba powiedzieć, że gramy mniej więcej po połowie. Może Kay trochę więcej, bo jest zgrany z Pawłem Zagumnym. Czasami jest też tak, że jeden z nas gra całe spotkanie. Potrzebujemy obydwu zawodników na pozycji atakującego. Na razie to funkcjonuje dobrze, bo wygrywamy mecze. Myślę więc, że obaj powinniśmy być zadowoleni - wyjaśnił popularny "Pinio".
Po rozegraniu czternastu ligowych kolejek ZAKSA zajmuje 5. miejsce w tabeli, z 27 punktami na koncie. W kolejnej serii spotkań będzie miała dużą szansę, by poważnie zbliżyć się do czołowej trójki. W sobotę podejmie ona bowiem na własnej hali Lotos Trefl Gdańsk, plasujący się na 3. pozycji, z dorobkiem 33 "oczek". Dopiero po raz drugi w obecnym sezonie zdarza się, by kędzierzynianie mieli cały tydzień na swobodne potrenowanie przed kolejnym meczem ligowym bądź pucharowym.
- Na pewno będzie nam się lepiej przygotowywało do spotkania z gdańszczanami przez to, że mamy teraz trochę więcej czasu. Wiemy, że Lotos jest bardzo dobrą drużyną. Myślę, że w każdym z nas będzie też chęć dodatkowej mobilizacji, bo na wyjeździe przegraliśmy gładko 0:3, po słabej grze. Siatkarze z Gdańska to wykorzystali, zaprezentowali się dobrze, więc na własnym terenie będziemy chcieli im się zrewanżować - zapowiedział na zakończenie Witczak.