Kontynuacja zwycięskiego odliczania - relacja z meczu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS Częstochowa

Kędzierzynianie bez większych problemów zgarnęli komplet punktów w starciu z Akademikami. Wygrana 3:0 jest ich ósmym ligowym triumfem z rzędu.

Od pierwszej rozegranej piłki bieg meczowych wydarzeń układał się bardziej po myśli ZAKSY. Gospodarze posiadali niewielką inicjatywę właściwie przez całego pierwszego seta, choć na dobre zaczęli odjeżdżać rywalom w drugiej jego części. W połowie inauguracyjnej partii kędzierzynianie prowadzili 12:10 po udanych akcjach Dicka Kooy'a, lecz dwie wymiany później było już 12:12, a na domiar złego kostkę podkręcił Łukasz Wiśniewski . Niedawno powracającego po kontuzji kolana środkowego zastąpił Wojciech Kaźmierczak.
[ad=rectangle]
Od początku spotkania rozgrywający AZS-u Miguel Angel De Amo próbował sobie wykreować lidera w postaci Michała Kaczyńskiego. Pomysł na grę Hiszpana nie przyniósł do końca zamierzonych efektów, ponieważ atakujący był często "wyłapywany" przez blok przeciwnika. Po drugiej stronie siatki równie słabo radził sobie jednak jego vis a vis Kay van Dijk.

Holender miał problemy ze skończeniem akcji nawet na pojedynczym bloku, ale na jego szczęście kędzierzynianie mogli liczyć na dobrą postawę innego przedstawiciela Niderlandów, Kooy'a. W ważnych momentach przyjmujący był pewniakiem na lewym skrzydle i to właśnie jego ataki dały ZAKSIE trzypunktową przewagę (20:17), która okazała się być kluczową w kontekście końcowego wyniku (25:21). Bardzo ważną rolę w sukcesie miejscowych w pierwszym secie odegrał także libero Paweł Zatorski, będący autorem wielu nieocenionych obron.

Niekorzystne otwarcie meczu nie załamało ambitnie walczących częstochowian. Nie uczyniła tego także seria mocnych i trudnych zagrywek, którą w początkowej fazie drugiej partii popisał się Michał Ruciak, wyprowadzając tym samym gospodarzy na 10:7. Mniej więcej wtedy trener AZS-u Marek Kardos dokonał roszady w składzie, która w dużym stopniu wpłynęła na dalszy rozwój boiskowych wypadków.

Na parkiecie pojawił się wówczas drugi atakujący Akademików Patryk Napiórkowski i niemal od razu zaczął kończyć kolejne posyłane do niego piłki. W pierwszych akcjach towarzyszyło mu nieco szczęście, lecz z każdym kolejnym atakiem udowadniał, że nie zdobywa punktów przypadkowo. Siatkarze z Częstochowy objęli nawet prowadzenie 17:15, gdy w polu serwisowym błysnął środkowy Artur Udrys, notując dwa kolejne asy.

Gracze ZAKSY mieli ogromny problem z przełamaniem rywala nawet w decydujących momentach tej odsłony. Ostatecznie udało im się tego dokonać dopiero przy stanie 23:23, choć bardzo mocno pomogli im w tym sami goście. Najpierw w prostym do wykończenia ataku nie popisał się Bartosz Janeczek, uderzając w aut, zaś następnie błąd przyjęcia Adriana Stańczaka bezlitośnie wykorzystał Jurij Gladyr, pieczętując skuteczną krótką wygraną swojej drużyny w drugiej partii.

Kolejne niepowodzenie w końcówce nie przeszło już po stronie częstochowian bez echa. Od pierwszych chwil w trzecim secie można było dostrzec wyraźną tendencję spadku formy po ich stronie. Kędzierzynianie nie musieli robić nic wielkiego, by uzyskać kilkupunktową przewagę, a następnie swobodnie ją utrzymywać. Już niemalże tradycyjnie dobrą zmianę dał Dominik Witczak, natomiast po drugiej stronie siatki wyraźną zadyszkę złapał Napiórkowski.

Na pierwszej przerwie technicznej ZAKSA wygrywała 8:4, zaś na drugiej już 16:11. Zawodnicy AZS-u ani przez chwilę nie zagrozili faworytom tego pojedynku, a ostatnie fragmenty pojedynku polegały tylko i wyłącznie na jego dograniu. Ósmy ligowy triumf z rzędu podopiecznych Sebastiana Świderskiego przypieczętowała autowa kiwka Janeczka (25:16).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - AZS Częstochowa 3:0 (25:21, 25:23, 25:16)

ZAKSA: Zagumny, Gladyr, Wiśniewski, Kooy, Van Dijk, Ruciak, Zatorski (libero) oraz Witczak, Rejno, Kaźmierczak, Loh.

AZS: Udrys, De Amo, Szymura, Kaczyński, Janeczek, Przybyła, Stańczak (libero) oraz Marcyniak, Napiórkowski, Buczek, Khilko.

MVP: Paweł Zagumny (ZAKSA).

Źródło artykułu: