II Liga: Po pierwszej rundzie Fart najlepszy

Fenomen kielczan na pewno jest pikantnym oczkiem uwagi, otóż Fart jedyny punkt, który oddał w tej rundzie, stracił w meczu z Błękitnymi, którzy póki co są w środku tabeli. Pozostałe drużyny z czuba czwartej grupy zostały ograne za trzy punkty. Również bezpieczny jest Joker Piła, który ma już sześć punktów przewagi nad drugim zespołem. Natomiast liderzy grup trzeciej i drugiej mają raptem oczko nad goniącymi je drużynami, co zapowiada niebywałe emocje. Do końca fazy zasadniczej w tych grupach będzie trwała walka o przodownictwo

Paweł Siejak
Paweł Siejak

Grupa I:

Pilanie w dziewiątej kolejce wygrali wyjazdowy, derbowy pojedynek w Trzciance. Była to ich ósma wygrana, oczywiście za trzy punkty. Choć Joker czasami traci sety w swoich meczach, to i tak potrafi szybko poukładać własne szyki i przydusić rywala. Na dziś jest kandydatem numer jeden do awansu do pierwszej ligi i raczej wywalczoną przewagę punktową powinni w kolejnych meczach powiększać. Na pewno pomogła im zmiana trenera, który nie tylko skupił się na wyjściowej szóstce, lecz także zajął się szlifowaniem młodego siatkarskiego narybku, którego w Pile nie brakuje. Wiadomo, kontuzje potrafią rozmontować każdy zespół, więc gdy ma się poważne plany, to trzeba mieć także solidną ławkę rezerwowych. Jeśli mowa o urazach, to chyba dość sporo jest ich w Trzciance. Gospodarze dwoją się i troją by jak najbardziej optymalnie ułożyć skład na kolejny mecz. Zwłaszcza, że powrót do wysokiej formy nie jest też łatwy ale za to bardzo czasochłonny. Trener Winkler może dziękować władzom klubu, ze przed sezonem zakontraktowali szeroką kadrę, bo mimo porażek pewnie sam musiałby teraz grać na parkiecie. Jeszcze przed meczem z Jokerem ściągnęli do składu Michała Pankaua, który miał już zakończyć swoją przygodę z siatkówką. W swoim debiucie popisał się dość dobrą dyspozycją i powinien być na pewno sporym wzmocnieniem szyków obronnych w drugiej rundzie.

Miały to być zacięte wielkopolskie derby w stolicy. Niestety tuż przed meczem działacze klubu z Wrześni rozwiązali kontrakty z trzema zawodnikami: Kamilem Łyczko, Łukaszem Cieloszykiem oraz Jakubem Dworeckim . Trener gości Jarosław Grębka zdaje sobie sprawę, że braki ciężko będzie wypełnić, lecz w całej rundzie nawet z tymi graczami za wiele nie zwojował. Aczkolwiek powodem pożegnania tychże zawodników było ich nie sportowe zachowanie przed i po meczach. Działaczom należą się brawa za odważne decyzje, bo przecież w ciągu ostatnich lat, podnieśli organizację oraz poziom sportowy z powrotem na drugoligowe parkiety. Oprawa meczów we Wrześni dorównuje tym w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Na drugim biegunie poznański AZS ze skromną grupką kibiców i wąskim składem. Po odejściu braci Lachów podopieczni Damiana Lisieckiego mieli spokojnie walczyć o utrzymanie. Sensacji w Poznaniu nie było, AZS wygrał co prawda tylko 3:1, lecz zgarnął ważne trzy punkty i na obecną chwilę zajmuje trzecią lokatę. Na pewno akademicy są nieobliczalnym zespołem i jeszcze parę zaskakujących wyników mogą osiągnąć. Powinni zatem utrzymać się bez żadnych problemów. Goście z Wrześni niestety są na ostatnim miejscu i raczej powinni skupić się na budowaniu formy i zespołu do decydujących o pozostaniu play offów.

Trener Ignaczak już na początku rundy miał problemy ze składem, co chwilę dochodzili kolejni gracze a drużyna nie przypominała monolitu. Gdy już wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i posypały się kolejne wygrane, do Wałbrzycha przyjechał zielonogórski AZS. Niestety w tym sezonie Victoria jest bardzo gościnna i dała się po raz kolejny ograć na własnym parkiecie. Ciężko wyrokować o co tak naprawdę grają w tym sezonie gospodarze, mimo zajmowania obecnie siódmego miejsca, mają małą stratę do wyprzedzających ich zespołów. Niestety takie mecze jak z AZS w tym przypadku trzeba wygrywać, by móc zakończyć rozgrywki w środku stawki. Wiedzieli o tym goście którzy wywieźli trzy punkty z gorącego terenu. Trener Tomasz Paluch jeszcze przed sezonem ostrożnie mówił o szansach swego zespołu, woli skupić się w pierwszej kolejności na spokojnym utrzymaniu się w lidze. Konsekwentnie realizuje własną koncepcję, choć po pierwszej rundzie jest vice liderem tej grupy.

W spotkaniu dwóch ekip z ambicjami do awansu, górą okazali się gospodarze ze Szczecina, którzy do zera ograli Oriona. Morze, które od początku rozgrywek jeździło tylko na mecze wyjazdowe, w końcu może normalnie przygotowywać się do spotkań przed własną publicznością, bo oddano niedawno po remoncie obiekt SDS. Zwycięstwo z mocnym rywalem cieszy tym bardziej szkoleniowca , który słusznie zauważył spory kryzys w formie jego podopiecznych. Trzy porażki pod rząd nie mogą przytrafiać się kandydatom do awansu. Cóż, dla Oriona właśnie była to trzecia z rzędu porażka i zamiast awansu, pomału zaczyna pachnieć strefą spadkową. Sulechowianie oparli trzon drużyny na dwóch doświadczonych zawodnikach, których można wyłączyć szczelnym blokiem. Choć na pewno nadal są rywalem na którego trzeba zwracać szczególną uwagę.

Ryszard Kruk , świeżo upieczony trener Cuprum Lubin, miał swój debiut w Pile, gdzie trochę namieszał gospodarzom. Teraz zadebiutował przed własną publicznością i zrobił to z dobrym skutkiem. Cuprum pokonało po pięciosetowej batalii Olimpię Sulęcin. Na ten mecz goście przyjechali z własnymi kibicami, którzy dość dobrze nakręcali atmosferę do gry.
Miejscowych na pewno cieszy metamorfoza zespołu, który może będzie częściej wygrywał i powalczy o środek tabeli. Podobny cel mają w chwili obecnej goście, którzy po słabym starcie, zanotowali kilka ważnym wygranych. Niestety ta porażka trochę skomplikowała ich sytuację, bo znów zgubili ważne do końcowego dorobku oczka.

Grupa II:

Czarni Wirex pojechali do Radlina po pewne trzy punkty. Co prawda udała im się wyprawa tylko częściowo, bo miejscowi stawili faworytom skuteczny opór i skończyło się w tie breaku. Strata jednego oczka nie jest taka bolesna, bowiem siatkarze z Rząśni nadal przodują w tej grupie. Ekipa mająca w składzie tak doświadczonych zawodników jak Krymarys czy Blomberg spokojnie powinna załapać się do górnej czwórki i walczyć o ewentualny awans do pierwszej ligi. Gospodarze tego meczu, czują już na sobie presję wyniku, bo okupowanie ostatnich miejsc w drugiej lidze dla tak zasłużonego klubu, byłoby wręcz hańbą, więc z nożem na gardle Rybarczyk i spółka walczą teraz o każdy punkt, by jak najszybciej uciec ze strefy spadkowej.

Po wpadce na własnym terenie z Delic Polem, Rosiek jechał do Działoszyna po ewentualny punkt. Jednak takiego obrotu sprawy nie spodziewał się nikt. Goście w trzech setach ograli vice lidera i sami wskoczyli na drugie miejsce. Na pewno siatkarze z Murdzią w składzie jeszcze nie raz sprawią psikusa drużynom z górnej półki i spokojnie dojadą do play off. Coraz mniej pewna tego jest Warta, która tydzień temu straciła punkt w Ozorkowie a teraz trzy u siebie. Na pewno trener Zdzisław Olejnik coś wymyśli w przygotowaniu drużyny do rundy rewanżowej, bo sam Antosiak wygrywać nie da rady.

W strefie środkowej uplasowała się Skra II, która z meczu na mecz się rozkręca, zważywszy, że ogrywają w lidze przecież Mistrzów Polski Kadetów sprzed dwóch lat. W sobotę upolowali kolejną zdobycz, sąsiadującą w tabeli Bzurę. Dzięki wygranej spadek już im za bardzo nie zagraża, a uzbierany dorobek pozwala nawet o walkę o górną część. Co dla jednych jest radością, dla drugich oznacza smutek. Ozorków dziś musi poważnie myśleć o ucieczce ze strefie spadkowej, a jeszcze niedawno grali o awans. Trener Pawłowski nie ma zbyt dużo czasu przed rewanżami, kolejne mecze ma z rywalami, którzy są w zasięgu. Więc trzeba się do nich starannie przyłożyć.

SMS Spała w tym roku to niewygodny przeciwnik, szeroka młodzieżowa kadra, gracze z wielkim potencjałem na przyszłość. O ich sile świadczą tie breaki w tym sezonie. Tym razem sprawili psikusa walczącej o spokojne utrzymanie Częstochowie. Gospodarze jednak zainkasowali dwa oczka i w końcu wskoczyli na szóstą lokatę. Teraz trzeba się skupić by tego miejsca nie stracić, bo różnice w środku tabeli są znikome.

Beniaminek z Opola pomału ciuła punkty do własnego dorobku. Kolejne oczka mieli zainkasować w spotkaniu z Sudetami. Goście jednak okazali się dużo mocniejszą ekipą i wygrali 3:1. Mimo porażki trener akademików zachowuje spokój, bo jego gracze nadal są w niezłej formie a o punkty postarają się w kolejnych meczach. Siatkarze z Kamiennej, po stratach na początku sezonu, teraz są w wysokiej dyspozycji i inkasują kolejny komplet. Na półmetku osiedli na trzecim miejscu, które na pewno będą chcieli poprawić.

Grupa III:

Już przed startem rozgrywek, do faworytów zaliczano warszawski MOS. Z grającym trenerem Piotrem Szulcem w składzie, to oni wygrali pierwszą rundę rozgrywek. W dziewiątej kolejce podejmowali kandydata do awansu Pekpol Ostrołęka. Łatwo nie było, choć punkty zostały w stolicy. Stołeczni na pewno będą w grupie drużyn walczących o awans, ale czy zajmą pierwsze miejsce przed play off zależy już tylko od nich. Jeśli unikną wpadek z drużynami z dołu, spokojnie zapewnią sobie wygranie ligi. Na drugim biegunie goście, którzy po tej porażce spadli na szóste miejsce. Na pewno ta lokata to nie szczyt marzeń, ale straty są tak małe, ze będą oni w stanie je nadrobić w rewanżach i załapać się do górnej czwórki. Po to między innymi ściągnięto Patryka Guzowskiego .

Pomorskie drużyny są ostatnio niewygodnym rywalem. Stoczniowiec u siebie podejmował Ślepsk, ale zdołał ugrać tylko seta. Czarni podobny dorobek zanotowali w Siedlcach. Sytuacja obu zespołów jest nie do pozazdroszczenia i z dużym prawdopodobieństwem razem zagrają o utrzymanie się w lidze.

Zwycięscy pojedynków z Pruszczem i Stoczniowcem, nadal plasują się w górnej czwórce i bardzo poważnie są traktowani jako faworyci do awansu. Ósemka pod wodzą Krzysztofa Wójcika ma w końcu w składzie obcokrajowca, więc stać ich na pewno na grę w wyższej lidze. Adam Aleksandrowicz który od kilku spotkań tylko i wyłącznie koncentruje się na pracy trenerskiej, do razu notuje lepsze wyniki. On sam też przecież złożył takową propozycję i na efekty nie trzeba było długo czekać.

Do czuba wskoczył ostatnio niespodziewanie olsztyński AZS. Akademicy są bardzo mocni u siebie, ale także z wyjazdów przywożą cenną zdobycz. Tak było i tym razem w spotkaniu z warszawską Legią. Goście nie oddali nawet seta. Dla stołecznych było to ważne spotkanie, które niestety przegrali tracąc kontakt ze środkiem tabeli. W ich przypadku oznacza jedno. Walkę o pozostanie w lidze w fazie play off.

Mieliśmy w tej kolejce również podział punktów. Armat gościł u siebie mającą kryzys Wilgę. Pomału chyba jednak forma gości wraca do normy, bo zdołali ugrać w Kozienicach jedno oczko. Garwolin, który okupuje obecnie siódma lokatę na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i na pewno powalczy minimum o środkową część ligi. Miejscowi są w tej chwili w dość nietypowej sytuacji, są tuż za górną czwórką, choć stratę mają niewielką. Równie dobrze mogą się do niej załapać, choć tymczasem nie są zagrożeni spadkiem.

Grupa IV:

Nie zwalnia tempa drużyna z Ropczyc, w derbach Podkarpacia pokonała Resovię na jej terenie 3:1. Było to już piąte zwycięstwo Błękitnych z rzędu, którzy chyba mieli źle przepracowany okres przygotowawczy, bo na początku rundy przegrywali dosłownie wszystko. Jerzy Wietecha, szkoleniowiec gospodarzy, chyba nie jest szczęśliwy ze swego dorobku. Cztery punkty w ośmiu spotkaniach, to na pewno za mało, jak na zaplecze zespołu z siatkarskiej ekstraklasy. Zanosi się, ze w rundzie rewanżowej zobaczymy wzmocniony team graczami z pierwszego składu. W tej grupie i tak ostatnia drużyna nie jest skazana na spadek, lecz tylko na baraże, ze względu na brak dziesiątej drużyny.

Od zwycięstwa do zwycięstwa kroczy dumnie kielecki Fart, który awansem wygrał mecz w Rybniku. Póki co na horyzoncie nie widać nikogo, kto mógłby pozbawić ich pierwszego miejsca w grupie. Dariusz Daszkiewicz jednak nie zasypuje gruszek w popiele i w dalszym ciągu wzmacnia zespół kolejnymi graczami. Nie tak dawno do Kielc przyszedł Tomasz Drzyzga . Takiego komfortu zazdroszczą rybniczanie, którzy przede wszystkim grają własnymi wychowankami. Choć szkoleniowiec miejscowych Wojciech Kasperski wykonuje bardzo dobrą robotę.

W meczu na szczycie spotkały się ekipy z Radomia oraz Krosna. O zwycięstwie gospodarzy zadecydował piąty set, wygrany do trzynastu. Nie tak wyobrażali sobie miejscowi końcówkę rundy, gdzie stracili wiele cennych punktów. Teraz muszą skupić się na wygrywaniu następnych meczy, bo w końcówce znów będą grac z najlepszymi. Karpaty przez kilka pierwszych kolejek towarzyszyli prowadzącej parze, aż do porażki z Rafako w Raciborzu. Od tamtej pory znów nabrali wiatru w żagle, goniąc w tej chwili radomian. Na pewno istotnym dla obu ekip, będzie rewanż między nimi w ostatnim spotkaniu fazy zasadniczej.

Hejnał po kilku porażkach z rzędu w końcu się przebudził i w godzinkę z prysznicem ograł Politechnikę Krakowską. Mecz był ważny dla obu ekip, które dramatycznie będą walczyć o zajęcie szóstego bezpiecznego miejsca na koniec sezonu. Oba zespoły muszą szukać punktów z rywalami górnej połówki, bo same mecze między zainteresowanymi drużynami mogą nie wystarczyć do uniknięcia baraży.

Wspomniany AZS Racibórz może zaliczyć rundę do całkiem przyzwoitych. Dwanaście punktów i bezpieczny środek tabeli z szansami nawet na czwarte miejsce. Galińscy i spółka na pewno będą chcieli wykorzystać nadarzającą się okazję do walczenia o coś więcej niż pozostanie w lidze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×