Po przegranej w Maaseik, częstochowianie musieli na własnym parkiecie odrabiać straty. Regulamin rozgrywek dawał, jednak ?Akademikom? spory komfort i wciąż realne szansę na awans. Trzeba przyznać, że częstochowski zespół nie trzeba było długo mobilizować i już w pierwszej partii podopieczni Radosława Panasa pokazali, że interesuje ich tylko awans. Gra wicelidera tabeli Polskiej Ligi Siatkówki pełna była polotu i dokładności, której ostatnio tak brakowało. Trener Radosław Panas ponownie postawił na Andrzeja Stelmacha, który po fali krytyki, w ostatnim czasie prezentuje się bardzo dobrze. Stelmach bardzo suwerennie prowadził grę swojego zespołu, co w połączeniu z dobrą dyspozycją Krzysztofa Gierczyńskiego oraz Marcina Wiki przynosiło duże efekty. ?Akademicy? grali chwilami, jak z nut, nie dając rozwinąć skrzydeł największej gwieździe ekipy z kraju Beneluksu, Kayowi Van Dijkowi, który w pierwszej partii nie mógł sforsować częstochowskiego bloku. ?Akademicy? szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę, którą, jednak jak szybko zdobyli, tak szybko roztrwonili. Po serii dobrych zagrywek Marcina Wiki było już 21:16 i kibice na trybunach zacierali już ręce na drugą partię. Niestety, w szeregi częstochowian znów wkradła się nerwowość i po kilku własnych błędach (m.in. atak Gierczyńskiego w aut, udana akcja Allana Van de Loo) było już tylko 22:21. Co więcej, na belgijski blok przy stanie 24:23 nadział się Marcin Wika i pierwsza partia rozgrywana była na przewagi. Na całe szczęścia, ?Akademicy? utrzymali nerwy na wodzy i dzięki udanej kontrze w wykonaniu Brooka Billingsa mogli się cieszyć z wygranej 26:24 i prowadzenia 1:0.
W drugiej odsłonie nieco na przekór oczekiwaniom, częstochowianie zupełnie oddali pole i inicjatywę rywalom. Skuteczność szybko zatracił Brook Billings, którego ataki kilkukrotnie zatrzymywały się na szczelnym bloku wicemistrza Belgii. Belgowie zwietrzyli szansę na wygraną i po kilku atakach Van Dijka, Van De Loo oraz czeskiego środkowego, Holubca na drugiej przerwie technicznej prowadzili 12:16. Niestety, częstochowianie nie byli już w stanie skutecznie odpowiedzieć i po porażce 18:25 spotkanie rozpoczęło się praktycznie od początku.
?Zimny prysznic? podziałał na ?Akademików? mobilizująco i w dwóch kolejnych partiach częstochowianie nie wypuścili już z rąk szans na zwycięstwo. Podopieczni Radosława Panasa nie oszczędzili, jednak swoich fanów i w trzeciej partii zafundowali kolejnego dreszczowca z happy endem. Początkowo nic, jednak nie wskazywało na to, że ?biało- zieloni? o wygraną będą się musieli tak ostro napocić. W przeciągu całego trzeciego seta cały czas utrzymywała się dwu, bądź też trzypunktowa przewaga gospodarzy. Duża w tym zasługa Marcina Wiki, który w najbardziej odpowiednim momencie zaskoczył rywali zagrywką i w pewnej chwili częstochowianie prowadzili już 18:16. Noliko nie złożyło, jednak broni i po bloku na Krzysztofie Gierczyńskim doprowadziło do remisu 20:20 i od tego momentu toczyła się zażarta walka punkt za punkt, której prawdziwą esencją były długie wymiany z fantastycznymi obronami w tle, w czym brylowali Piotr Gacek oraz libero belgijskiej drużyny, Bert Derkoningen. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali po raz kolejny ?Akademicy? i po bloku Piotra Nowakowskiego na Alesu Holubcu było 2:1. Częstochowianie poszli za ciosem i w czwartej odsłonie przypieczętowali wygraną. Znów nie obyło się, jednak bez problemów i przestojów w grze, które tak na dobrą sprawę, pozbawiły chyba ?Akademików? miejsca w czołowej ?czwórce? rozgrywek. Również i w czwartej partii do pewnego momentu do gry podopiecznych Radosława Panasa nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Częstochowianie grali składnie i bezlitośnie wykorzystywali błędy podopiecznych trenera Heynena. W pewnej chwili obraz gry uległ diametralnej zmianie i przewaga ?biało- zielonych? szybko topniała. W końcówce gospodarze znów włączyli, jednak ?piąty bieg? i dzięki roztropności i pobłażliwości francuskich arbitrów, którzy w paru spornych sytuacjach pokazali na stronę częstochowian, kolejny, trzeci już w tych rozgrywkach ?złoty set? stał się faktem.
Emocję przed ?złotą? partią sięgnęły zenitu. Czujący nóż na gardle Belgowie udali się nawet na kilkuminutową naradę do szatni, aby w spokoju przygotować się do tej arcyważnej odsłony. Początkowo, jednak na niewiele się to zdawało. Będący na fali wznoszącej podopieczni Radosława Panasa niesieni dopingiem kibiców po kilku dobrych akcjach i przede wszystkim mocnych zagrywkach Roberta Szczerbaniuka prowadzili 5:2, a następnie 8:5. Po zmianie stron częstochowianie kontynuowali marsz po zwycięstwo. Na pojedynczym bloku Kaya Van Dijka złapał Marcin Wika i było już 10:6, co rozpoczęło przedwczesną, jak się potem okazało, sjestę i świętowanie na trybunach. Kto wie, być może kulminacyjnym momentem był skurcz, który przytrafił się Pawłowi Woickiemu. ?Mały? nie był w stanie kontynuować gry i przy aplauzie kibiców opuścił parkiet. I choć do gry zastępującego go Andrzeja Stelmacha nie można mieć większych pretensji, to jednak w grze zabrakło przysłowiowej ikry i kombinacji, co przy szczelnym bloku rywali nie mogło przynieść powodzenia. Belgowie konsekwentnie odrabiali straty i po dwóch blokach był już remis 12:12, po czym o czas poprosił Radosław Panas. Niestety, nie przyniósł on pożądanego skutku, gdyż karty zaczęli rozdawać rywale. Noliko obroniło dwie piłki meczowe i od stanu 16:16 zaczęło dyktować warunki. Niestety, częstochowianie nie mogli znaleźć recepty na belgijski blok i po zatrzymaniu Marcina Wiki szał radości zapanował w ekipie wicemistrza Belgii.
Niestety, w minorowych nastrojach tym razem halę opuszczali częstochowscy kibice. Wielki sen podopiecznych Radosława Panasa w europejskich pucharach dobiegł końca, choć niesmak i niedosyt na pewno pozostał, gdyż awans był przecież na wyciągnięcie ręki?
AZS Częstochowa ? Noliko Maaseik 3:1 (26:24, 18:25, 26:24, 25:23) złoty set 17:19
Noliko Maaseik: Pinheiro, Holubec, Van De Loo, Van Decraen, Siltala, Van Dijk, Derkoningen (l) oraz Cundy, Blairon, Van Walle, Schrijvers, Klinkenberg.
AZS Częstochowa: Wika, Szczerbaniuk, Billings, Gierczyński, Stelmach, Nowakowski, Gacek (libero) oraz Woicki, Wierzbowski, Gradowski.