Zawodnicy Cerrad Czarnych Radom podchodzili do meczu z MKS-em Banimeksem Będzin w nie najlepszych nastrojach. Dramatyczna porażka z Effectorem Kielce wyzwoliła w radomianach chęć odkupienia swoich win podczas meczu w Sosnowcu, o czym mówił Jacek Ratajczak. Środkowy stwierdził, że jego drużyna powetuje sobie porażkę z kielczanami w meczu z MKS-em. Spotkanie nie okazało się jednak tak łatwe, jak wyobrażał to sobie Ratajczak. O losach meczu decydował tie-break. - Widać, że Jacek nie widział hali w Sosnowcu zanim tu przyjechał, a ja już kiedyś tutaj grałem i wiedziałem, że na tej hali będzie bardzo ciężko. Dlatego nie nastawiałem się na jakieś łatwe zwycięstwo. Przyjechaliśmy tu z nastawieniem żeby wygrać, aby odbudować morale naszej drużyny, bo porażka z Kielcami wciąż nas bardzo boli i jeszcze długo będzie bolała. Nadal gdzieś ta przegrana w tyle głowy siedzi. Liga jest jednak tak zwariowana, że trzeba grać dalej. Cieszę się, że na tym trudnym terenie i w takim okolicznościach udało nam się wygrać ten mecz - stwierdził po meczu z beniaminkiem Wojciech Żaliński.
[ad=rectangle]
Po dwóch pierwszych setach wydawało się, że Tygrysy mają mecz pod kontrolą i po ostatnim gwizdku sędziego dopiszą do swojego konta trzy punkty. Decyzje podjęte przez Roberta Prygla sprawiły jednak, że radomianie najpierw doprowadzili do remisu, a później w tie-breaku przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. - [i]Rzeczywiście po dwóch setach mecz się tak układał, że połowa kibiców w hali, albo i więcej powiedziałaby, że Będzin za pół godziny będzie pod prysznicem. Nie wiem czy padło jedno stwierdzenie, które jakoś odwróciło naszą grę. Na pewno było dużo ostrych, gorzkich słów na czasach. Trener niestety nie miał nas za co chwalić. Na szczęście w jakiś sposób udało się odbudować naszą grę. Przede wszystkim weszli zmiennicy, którzy wyciągnęli mecz.
[/i]Jednym z kluczowych momentów spotkania była zmiana Bartłomieja Bołądzia na Mikko Oivanena. Po roszadzie w składzie przyjezdni z Radomia zaczęli powoli odbudowywać swoją grę. Według przyjmującego Czarnych do zwycięstwa przyczynił się nie tylko Fin, ale i pozostali zmiennicy. - Myślę, że pół składu się zmieniło. Nie tylko Mikko, bo jeszcze wszedł Bartłomiej Grzechnik, Michał Kędzierski i zupełnie zmieniło się oblicze meczu. Zmienił się też poziom naszego grania, a przede wszystkim zaczęliśmy grać emocjonalnie, cieszyć się grą i wygraliśmy - podkreślił Żaliński.
W następnej kolejce PlusLigi Wojskowi zmierzą się z Lotosem Treflem Gdańsk. Pierwsza konfrontacja obu drużyn w tym sezonie zakończyła się zwycięstwem podopiecznych Andrei Anastasiego 3:2. Według byłego zawodnika drużyny z Gdańska mecz rozgrywany w Trójmieście może okazać się łatwiejszy niż spotkanie z Zagłębiakami. - Myślę, że mecz w Gdańsku może być dla nas troszkę łatwiejszy od tego tutaj (w Sosnowcu przyp. red.). To był bardzo ciężki mecz emocjonalnie, najgorsza hala w lidze do grania. W Gdańsku jest piękna hala, gdzie bardzo przyjemnie gra się w siatkówkę. Jest też zespół, który jest zdecydowanym faworytem, przeciwko takim wychodzi się na luzie. Oczekuję od mojej drużyny dobrego meczu i fajnego widowiska - zakończył Wojciech Żaliński.