Czarne Pitki i węgiel - czyli święty Mikołaj u siatkarzy Cerrad Czarnych Radom

Kiedy przychodzi święty Mikołaj: 6 czy 24 grudnia? Jest sam, w towarzystwie reniferów a może pomocników? O doświadczeniach z Mikołajem w swoich ojczyznach opowiadają siatkarze Cerrad Czarnych Radom.

W Stanach Zjednoczonych święty pojawia się w nocy z 24 na 25 grudnia. - W Polsce prezenty dzieci otrzymują w Wigilię po kolacji, z kolei w USA nie mogą się one doczekać świątecznego poranka. Mikołaj przychodzi w towarzystwie reniferów, a jego ulubionym towarzyszem jest czerwononosy Rudolf. Grzeczne dzieci dostają prezenty, a niegrzeczne zamiast rózgi... węgiel - zdradza Jacek Ratajczak. Z jakiego świątecznego upominku środkowy cieszył się najbardziej? - Najlepszy prezent dostałem, gdy miałem z 7-8 lat. To była zdalnie sterowana ciężarówka z USA, a mieszkałem jeszcze wtedy w Polsce, więc to była wielka rzecz. Pamiętam, że ona strasznie głośno chodziła i oczywiście wszyscy na mnie krzyczeli, żebym ją wyłączył - przyznaje.
[ad=rectangle]
Czy zawodnik zawsze zasługiwał na prezenty? - Węgla nigdy nie dostałem, ale niewiele brakowało, a w jednym roku nie nie dostałbym nic. Wszystko przez mojego wujka, który powiedział Mikołajowi, że ja i mój kuzyn byliśmy niegrzeczni. Mikołaj stwierdził, że prezentów nie dostaniemy, więc razem z kuzynem zaczęliśmy płakać, ale tak strasznie, że nikt nie był w stanie nas uspokoić. Dopiero, gdy dostaliśmy prezenty, to się opanowaliśmy - wspomina Jacek Ratajczak. Siatkarz miał również okazję przekonać się, że nie zawsze ogromny prezent oznacza równie wielką zawartość. - Kilka lat temu dostałem od dziewczyny gigantyczne pudełko. Bardzo się ucieszyłem i oczywiście zastanawiałem się, co jest w środku. A tu się okazało, że jest mniejsze pudełko i jeszcze mniejsze. W końcu dokopałem się do tego właściwego prezentu, którym były słuchawki. Nie ukrywam, trochę byłem rozczarowany. Jakoś szybko później zerwaliśmy (śmiech) - komentuje środkowy.

Mikołajki są za to specjalnie świętowane w Belgii. Tam, podobnie jak w Polsce, wspomnienie świętego Mikołaja obchodzi się 6 grudnia. - W Belgii Mikołaj ma swoich poddanych, którzy po niderlandzku nazywają się Zwarte Piet, po polsku to czarne Pitki. Oni są biali, tylko przechodzą przez kominy, dlatego mówi się, że są czarni. Ci pomocnicy lubią robić psikusy, jeden z nich nawet chodzi z nożem. Mikołaj zawsze przyjeżdża na koniu. Gdy dziecko szykuje się na przyjście świętego, musi naszykować buta, bo tam Mikołaj chowa prezenty. Oprócz tego należy przygotować również cukier, marchewkę i... piwo. Dlaczego? Cukier dla Mikołaja, marchewka dla konia, a piwo dla tych Pitków - wyjaśnia Igor Grobelny.

Czy tak wyglądają pomocnice świętego Mikołaja?
Czy tak wyglądają pomocnice świętego Mikołaja?

W obchodach mikołajek bardzo chętnie uczestniczą belgijskie szkoły. - Cały czas lecą piosenki świąteczne, bo mamy specjalne o świętym Mikołaju, jak np. "Kto tam puka do drzwi" ("Daar wordt aan de deur geklopt" - przyp. red). Wiadomo, że w tym dniu prowadzenie lekcji jest niemożliwe, bo uwaga najmłodszych zajęta jest zupełnie czymś innym. Nasłuchują oni każdego szmeru, wypatrują przez okno czy Mikołaj już idzie, czy jeszcze nie. Później ktoś nagle puka do drzwi albo nawet w nie kopie, zaczyna się zamieszanie, cukierki wpadają do klasy, dzieciaki zaczynają łapać, często się o nie biją. Zawsze później jest płacz, bo albo ktoś się uderzy o stół, albo nikt nic nie złapie (śmiech) - zdradza 21-letni zawodnik.

Święty Mikołaj może być także powodem wielu łez, o czym najlepiej świadczy historia Igora i jego o dwa lata młodszej siostry Kai. - Kiedyś pokłóciliśmy się w szkole. Byłem na nią bardzo zły, więc żeby ją zdenerwować, powiedziałem jej, że święty Mikołaj nie istnieje. Kaja się strasznie rozpłakała i chwilę później na lekcję przyszedł dyrektor i wyprosił mnie z sali. Nie wiedziałem, o co chodzi, więc przestraszyłem się. Za chwilę zobaczyłem zapłakaną Kaję, a nauczycielka surowym wzrokiem zapytała mnie, czy to ja powiedziałem siostrze, że Mikołaja nie ma. Próbowałem się wykręcić, ale Kaja niestety zdradziła całą prawdę... - wspomina przyjmujący.

Na drugą część opowieści zawodników Cerrad Czarnych Radom zapraszamy 26. grudnia! 

Komentarze (0)