Po siedmiu kolejnych wywalczonych tytułach mistrzowskich, kibice przyzwyczaili się, że PGE Skra Bełchatów utrzymuje się w ścisłej czołówce PlusLigi. Jeśli wicemistrzostwo w sezonie 2011/2012 było rozczarowaniem, to czym miało być zaledwie 5. miejsce rok później? Było jasne, że formuła z Jackiem Nawrockim na stanowisku trenera wypaliła się, Skra potrzebowała nowego sternika.
[ad=rectangle]
Włodarze zaryzykowali, na stanowisko trenera zatrudnili Miguela Falaskę, który zakończył siatkarską karierę po sezonie spędzonym w Uralu Ufa. Rozgrywający nie zastanawiał się długo nad powrotem do Bełchatowa, choć w nieco innej roli niż miało to miejsce wcześniej. Sporo zmieniło się także w składzie, bowiem Mariusz Wlazły chciał wrócić na pozycję atakującego, więc z klubu odszedł Aleksandar Atanasijević. Istotnym transferem był powrót Stephane'a Antigi, który obok atakującego oraz Daniela Plińskiego, był najbardziej doświadczonym zawodnikiem w zespole. Ta mieszanka okazała się strzałem w dziesiątkę, choć na papierze wydawało się, że szerszy skład ma Asseco Resovia Rzeszów i to ona znów sięgnie po złoto.
Początek sezonu 2013/2014 dla bełchatowian był stosunkowo dobry, choć zdarzały im się porażki. Na początku PGE Skra musiała radzić sobie bez Facundo Conte, który poddał się operacji i wracał do formy, zaś w styczniu pauzował Nicolas Uriarte, który również przeszedł drobny zabieg. Ostatecznie podopieczni Falaski walczyli o pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym z Asseco Resovią, równolegle występując w Pucharze CEV. Kiedy było już pewne, że nie uda się dogonić drużyny prowadzonej przez Andrzeja Kowala, do końca pozostał jeden mecz.
Z urazami zmagał się główny trzon drużyny i do starcia z Effectorem Kielce, szkoleniowiec oddelegował graczy, którzy zwykle stali w kwadracie lub dawali zmiany oraz zawodnika Młodej Ligi, Łukasza Pietrzaka. Spotkanie trwało pięć setów i PGE Skra była bliska zwycięstwa, zmiennicy spisali się dobrze, ale lepiej końcówkę wytrzymali kielczanie. Dzięki tej wygranej awansowali z ósmego miejsca do play-offów, przez co jednymi z większych przegranych sezonu byli Lotos Trefl Gdańsk i Transfer Bydgoszcz, zajmując ostatecznie 9. i 10. miejsce. Niektórzy mieli za złe Falasce wypuszczenie takiego składu, ale czy inni nie postąpiliby w takiej sytuacji podobnie?
[i]
- Mogłem teoretycznie zagrać kolejny mecz, środowy z Effectorem, tymi samymi siatkarzami, poza Wlazłym i Wroną, a potem na meczach w Zielonej Górze oni by zdychali ze zmęczenia, przegrali, a wszyscy by mówili: ale ten Falasca jest słabym trenerem, zamęczył zawodników. Ja muszę myśleć przede wszystkim o moim zespole, o moich siatkarzach, o tym, co jest dla nas najlepsze, a nie dla innych. Jestem pewien, że każdy inny trener, także Radek i Vital, na moim miejscu zrobiłby tak samo[/i] - przekonywał trener PGE Skry Bełchatów.
Spotkanie z Effectorem nie było ważne tylko z punktu widzenia pierwszego zwycięstwa kielczan z żółto-czarnymi, ale... to była ostatnia ligowa porażka PGE Skry aż do grudnia! Wyprzedzając nieco fakty: drużyna z województwa łódzkiego wygrała 22 kolejne mecze w PlusLidze.
[nextpage]Zawodnicy, trenerzy i włodarze klubów zawsze powtarzają, że forma ma przyjść na najważniejszą część sezonu, czyli właśnie play-offy. Doskonałym przykładem jest właśnie Skra, która w marcu i kwietniu w lidze funkcjonowała perfekcyjnie, jak jeden organizm. Spokój na parkiecie wprowadzał Antiga, Wlazły atakował z wysoką skutecznością. Na środku siatki nie do przejścia byli Karol Kłos i Andrzej Wrona, natomiast w obronie równych sobie nie miał Paweł Zatorski. A wszystko funkcjonowało tak znakomicie, dzięki fantazji w rozegraniu Nicolasa Uriarte.
Mistrzostwo PGE Skra zdobyła nie pozostawiając złudzeń Asseco Resovii, która dość pechowo, straciła w końcówce sezonu Oliega Achrema. - Odzyskaliśmy tytuł mistrza. Dla mnie osobiście smakuje on dużo lepiej niż wcześniejsze, bo bardzo dużą część sezonu grałem, w finałach, półfinałach. Już wiem co, z czym się je. Miguel mi zaufał i dla mnie to mistrzostwo jest cenniejsze niż to wywalczone wtedy, kiedy przychodziłem i siedziałem na ławce, pomagając jedynie w treningach - powiedział po ostatnim meczu Kłos.
Bez zmian przed kolejną odsłoną zmagań w PlusLidze się nie obyło. Zespół opuścił , ale w jego miejsce sprowadzono i , zaś Daniela Plińskiego zastąpił powracający z wypożyczenia . Za dołączył Francuz z polskim paszportem - , natomiast w miejsce Antigi, który zakończył zawodniczą karierę, powrócił .
Po wywalczeniu mistrzostwa świata, najważniejsi dla zespołu siatkarze, powrócili tuż przed samym startem nowego sezonu, nie mając czasu na wypoczynek ani treningi. - To nie jest tak, że oni wrócili z mistrzostw świata inni czy mocniejsi mentalnie. Oni się zmieniali w trakcie naszego poprzedniego sezonu i raczej pojechali na mistrzostwa już silni psychicznie z powodu wspaniałego sezonu w Skrze - wyjaśnił Miguel Falasca. Stopniowo trener oddelegowywał na urlopy kolejnych zawodników. Dla wyników nie miało to większego znaczenia. PGE Skra wygrywała z większymi lub mniejszymi problemami, ale po I rundzie fazy zasadniczej nie doznała porażki, co więcej, odprawiła w Atlas Arenie przy rekordzie frekwencji Asseco Resovię Rzeszów.
Dopiero grudzień przyniósł dwie porażki: z MKS-em Banimex Będzin i Jastrzębskim Węglem. Grać z powodu urazu nie mógł Mariusz Wlazły, kolejny urlop dostali Facundo Conte i Karol Kłos. Ważne jednak jest to, że żółto-czarni jeszcze przed przerwą świąteczną zdołali zapewnić sobie awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, a w PlusLidze utrzymują się w czubie tabeli.
Rok 2014 dla siatkarzy PGE Skry był z pewnością bardzo udany: odzyskanie mistrzostwa w znakomitym stylu, wywalczenie Superpucharu i świetna ligowa passa - trudno w takiej sytuacji powiedzieć, że któraś z polskich ekip zanotowała lepszy rok. Co dalej z ekipą mistrzów Polski? - Cały czas powtarzam: niczego nie bronimy. Co było rok temu to było, teraz jest nowy sezon, a tamto to już przeszłość - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Miguel Falasca. - Dla mnie najważniejsze jest to, jak my gramy i jeżeli zagramy dobrze, to zaakceptuję porażkę - dodał.
Znów zawodnicy wydają się być charakterologicznie dobrze dobrani. Ci, którzy dołączyli, szybko wpasowali się w drużynę i trudno ocenić, czy ekipa zebrana w tym sezonie jest lepsza czy gorsza, czy ma ten sam potencjał. Na razie wiadomo, że cele są takie same: wygrać wszystko, co jest do wygrania, na czele z Ligą Mistrzów. Czy to się uda? Kolektyw, który stworzyli bełchatowianie przed rokiem, a także reprezentanci Polski podczas mundialu, pokazał, że siła tkwi w drużynie. Czas pokaże, jaki będzie 2015 rok dla PGE Skry Bełchatów.