Robert Prygiel: Gdybyśmy zepsuli o połowę mniej zagrywek, wynik mógłby być inny
Choć Cerrad Czarni Radom prowadzili wyrównaną walkę z Cuprum Lubin, nie zdobyli w sobotę żadnych punktów. Ich bolączką była zwłaszcza zagrywka, w tym elemencie popełnili aż 20 błędów.
Agata Kołacz
Dla Cerrad Czarnych pojedynek z Cuprum Lubin, po łatwo wygranych meczach z AZS-em Częstochowa i BBTS-em Bielsko-Biała, miał być poważną weryfikacją formy. Sobotnie widowisko dostarczyło wielu emocji, ale zakończyło się wynikiem 3:1 dla przyjezdnych. Radomianie mogą żałować zwłaszcza czwartej partii, w której mieli piłki setowe, ale ostatecznie beniaminek wygrał 30:28. - Jesteśmy bardzo rozczarowani. Liczyliśmy na jakieś punkty i trzeba przyznać, że niewiele zabrakło - krótko komentuje Robert Prygiel.
W meczu z Cuprum zagrywka nie była najmocniejszą stroną Czarnych
Niewielkie ryzyko miejscowych w polu serwisowym spowodowało, że siatkarze Cuprum nie mieli praktycznie żadnych problemów z przyjęciem. Najczęściej eksploatowanymi zawodnikami byli Paweł Rusek i Ivan Borovnjak, którzy dograli razem 68 piłek. - Liderem lubinian w przyjęciu jest Jeroen Trommel, który jest z tego znany. Także Ivan Borovnjak trzymał dokładne dogranie. Zagrywaliśmy w libero, bo we wcześniejszych spotkaniach to właśnie Paweł wypadał najsłabiej - tłumaczy Robert Prygiel.
Mimo niekorzystnego wyniku szkoleniowiec Wojskowych zaznacza, że mecz mógł się podobać. - Myślę, że to było dobre widowisko. Gdybyśmy zepsuli o połowę mniej zagrywek, to wynik mógł być odwrotny. Poprawiliśmy blok i atak, wciąż naszą bolączką jest serwis - kończy trener Cerrad Czarnych.