Przed kędzierzynianami trudny pojedynek w ramach 1/4 finału Pucharu CEV, w czwartek zmierzą się oni w rewanżowym meczu z Arkasem Izmir. Zadanie wywalczenia awansu do kolejnej rundy rozgrywek będzie dla nich tym trudniejsze, że do Izmiru udali się osłabieni brakiem trenera oraz czterech podstawowych siatkarzy.
[ad=rectangle]
Sebastian Świderski w czwartek musi poddać się zabiegowi, który zalecili mu lekarze. Oprócz szkoleniowca w Izmirze zabraknie również Pawła Zatorskiego, Michała Ruciaka, Łukasza Wiśniewskiego oraz Jurija Gladyra. Wszyscy wymienieni gracze będą trenować indywidualnie.
W swoim ostatnim meczu ligowym, rozegranym w niedzielę 18 stycznia, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle musiała uznać wyższość beniaminka PlusLigi, gdyż MKS Banimex Będzin triumfował 3:2. W tym spotkaniu szansę gry otrzymali Wiśniewski, Ruciak oraz Gladyr. Łukasz Wiśniewski rozpoczął pojedynek na środku siatki, rozegrał wszystkie pięć setów, zdobywając 8 punktów (4/8 w ataku, 1 as, 3 bloki).
Z kolei Ruciak wraz z Gladyrem współdzielili obowiązki... libero. Michał Ruciak odpowiedzialny był za przyjęcie zagrywki (18 prób, 2 błędy, 44 proc. pozytywnego i 28 proc. perfekcyjnego odbioru), natomiast Jurij Gladyr wchodził za każdym razem do obrony. O ile występ Ruciaka na pozycji libero nie dziwi, o tyle gra Gladyra, czyli nominalnego środkowego, już tak.
W rozmowie z naszym portalem Sebastian Świderski wyjaśnił taki system gry. - Jurek tydzień temu był na kontroli w związku z kolanem, które w zeszłym roku miał operowane. Niestety, nie może na razie skakać, od skakania miał jeszcze kilka dni przerwy. Może natomiast wszystko robić w polu, może biegać. Z kolei Michał Ruciak, który też wraca do składu, do treningu, też nie może jeszcze skakać, ale dodatkowo nie może jeszcze wykonywać gwałtownych ruchów, które są nieodłącznym elementem obrony - rzuty, pady, przyśpieszenia, bieganie za piłką za boiskiem - tego jeszcze nie może robić. Stąd taka decyzja - powiedział szkoleniowiec.
W meczowym składzie ZAKSY na konfrontację z beniaminkiem z Będzina był również Krzysztof Zapłacki, który pojawił się na boisku w roli przyjmującego. - Przed spotkaniem zastanawialiśmy się jeszcze czy nie zagrać w parze Ruciak - Zapłacki, ale stwierdziliśmy, że zostawimy sobie furtkę. Mamy trzeciego środkowego, Wojtka Kaźmierczaka, natomiast nie mamy trzeciego przyjmującego. Zostawiliśmy sobie tę furtkę, żeby ewentualnie, gdyby coś się stało, młody Krzysiek Zapłacki mógł też wejść na siatkę i mógł grać. Taka decyzja zapadła przed meczem - dodał Świderski.