W czterech setach uporał się Indykpol AZS Olsztyn z przeciwnikiem z Kędzierzyna-Koźla. Oba zespoły w trakcie bieżącego sezonu przeżywały rozmaite problemy, ale tym razem to ten niżej notowany był górą. - Spotkaliśmy się ze wspaniałym zespołem, ale rozumiemy, że ma on wiele problemów - z podróżą, z wieloma rozgrywkami, z problemami fizycznymi. Ale mój zespół zagrał świetne spotkanie. - cieszył się po meczu trener Andrea Gardini.
[ad=rectangle]
- Był waleczny, był jednością na boisku. Oczywiście popełnialiśmy też trochę błędów. Ale jestem zadowolony, że zespół wciela moją ideę, aby nie używać tylko siły, żeby różnicować grę. Jesteśmy jednym z tych "mniejszych" zespołów i bardzo potrzebujemy punktów. Cieszę się, że tym razem je mamy.
Sebastian Świderski, trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle starał się nieco usprawiedliwiać swoich podopiecznych. - W Olsztynie w rundzie zasadniczej nie wygraliśmy od czterech lat. Nie udało się także tym razem. Gwoli pewnego usprawiedliwienia powiem, że większość zawodników wróciła z wyjazdu do Turcji. Po 14 godzinach podróży wylądowaliśmy o 20:30 w piątek, nie było więc czasu na regenerację i wypoczynek. Jak było widać, "paliwa" wystarczyło na dwa sety.
Kłopoty zdrowotne ostatnio są plagą kędzierzynian, ale w Olsztynie do zespołu dołączyła już większość kontuzjowanych. - Cieszę się z tego powodu, że po kontuzjach jest już trochę szerszy skład. - trener szukał pozytywów. - Jednak jeszcze nam daleko do optymalnej formy i pełnego składu, w którym moglibyśmy wystąpić. AZS był lepszy w każdym elemencie, ale mogę nam zarzucić, że jeśli przy idealnym przyjęciu popełniamy sześć błędów w ataku i siedem razy jesteśmy zablokowani, to to jest bardzo dużo. W dzisiejszej siatkówce wygrywa się atakiem. Można nie mieć innych elementów, ale jeśli ma się atak, spotkanie wygląda dużo lepiej. W tym meczu tego zabrakło. Teraz mamy tydzień spokojnego treningu. Zrobimy wszystko, żeby w Warszawie przystąpić do meczu lepiej zmotywowani i w ten sposób go wygramy.
Siłą rzeczy w zupełnie innym nastroju był rozgrywający i kapitan ekipy z Warmii i Mazur Maciej Dobrowolski. Wtórował swojemu trenerowi w pochwałach dla zespołu. - Jak pokazują statystyki, w każdym elemencie byliśmy trochę lepsi, o jeden procent, czy pół. Ale tak naprawdę cieszy mnie sama gra zespołu. Jak na nas zagraliśmy nieźle. Na boisku pojawili się prawie wszyscy i każdy coś wniósł. Zmiany były trafione. Cieszy to tym bardziej, że graliśmy z jednym z czołowych zespołów. Teraz wchodzimy do gry z ekipami, z którymi będziemy się bili o jak najlepszą pozycję przed play-offami.