Jakub Jarosz: Musimy wrócić na właściwe tory

Znakomita postawa atakującego Transferu Bydgoszcz nie uchroniła jego zespołu od dotkliwej porażki w minionej kolejce w Bełchatowie.

Obserwatorzy sobotniego spotkania między mistrzem Polski a czwartą drużyną w tabeli nie mieli wątpliwości, że cały mecz ustawiła znakomita postawa siatkarzy PGE Skry Bełchatów w polu serwisowym. Gospodarze zafundowali tego dnia rywalom aż 12 asów (w trzech krótkich setach), a dzięki kilku innym wymagającym zagrywkom mieli okazję postawić 11 punktowych bloków (przy dwóch rywala). Przy tak dysponowanym przeciwniku trudno mieć choćby cień nadziei na dobry rezultat.
[ad=rectangle]
- Szansa jest zawsze, ale w tym akurat meczu nie mieliśmy specjalnie punktu zaczepienia. Oni serwowali faktycznie bardzo dobrze, zmienną zagrywką, raz mocno, innym razem skrótami, które wychodziły im rewelacyjnie. Przegraliśmy z bardzo dobrze dysponowanym mistrzem Polski, ale też sami nie prezentowaliśmy nawet pięćdziesięciu procent tego, co czasem potrafimy zagrać - wyjaśnił po spotkaniu Jakub Jarosz.

Doświadczony atakujący był jedynym zawodnikiem Transferu Bydgoszcz, który nie powinien mieć sobie tego dnia nic do zarzucenia. Były reprezentant Polski w starciu z PGE Skrą atakował z 60-procentową skutecznością, kończąc 12 z 20 piłek. Do tego raz zablokował rywala. - Nie mogę być zadowolony ze swojej postawy, bo przegraliśmy mecz praktycznie bez kontaktu z przeciwnikiem. Jestem na przykład bardzo niepocieszony tym, jak szło mi na zagrywce. Jest jeszcze wiele elementów, które muszę poprawić - zaznaczył dość krytycznie nasz rozmówca.

Jakub Jarosz potrafił w Bełchatowie seryjnie zdobywać punkty
Jakub Jarosz potrafił w Bełchatowie seryjnie zdobywać punkty

W miniony weekend ekipie Vitala Heynena sprzyjały rozstrzygnięcia na innych parkietach. Przegrał depczący bydgoszczanom po piętach, piąty w tabeli Jastrzębski Węgiel. Swojego spotkania nie wygrał również tracący do Transferu sześć oczek Cuprum Lubin. - Oczywiście chcemy zająć jak najwyższe miejsce. Na razie nie patrzymy jeszcze konkretnie na to, z kim chcielibyśmy grać w kolejnej fazie. Walczymy o to, by osiągnąć jak najlepszy wynik w rundzie zasadniczej. Zobaczymy, jak to będzie. Nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość - przyznał 27-letni zawodnik.

Już w środę Jarosza i spółkę czeka kolejna ciężka przeprawa - tym razem na własnym terenie z Asseco Resovią Rzeszów. Czy wystarczy czasu, by zapomnieć o porażce w Bełchatowie i odpowiednio przygotować się do starcia z wicemistrzem kraju? - Na pewno z meczu ze Skrą wielu pozytywów nie wyciągniemy. Dlatego musimy jak najszybciej wrócić na właściwe tory, bo graliśmy już dobrą siatkówkę. Myślę, że możemy prezentować się znacznie lepiej - podkreślił atakujący.

Źródło artykułu: