Siatkarze z Lubina w tym sezonie utarli już nosa wielu ligowym potentatom. W środę w pełni zasłużenie sięgnęli po pełną pulę w Częstochowie, choć gospodarze postawili im trudne warunki. W pierwszej partii o zwycięstwie rozstrzygnęła dopiero końcówka. Przy stanie 0:2 w setach Akademicy zerwali się jeszcze do walki, ale ostatnie słowo należało do Miedziowych.
[ad=rectangle]
- Przede wszystkim we wszystkich trzech wygranych setach nie popełnialiśmy błędów w końcówkach. Zdarzały się nam one do połowy seta. W trzeciej partii sytuacja się odwróciła. Mieliśmy problemy z przyjęciem i rywale nam odskoczyli. Fajnie, że wygraliśmy w obliczu naszej sytuacji kadrowej, bo w tygodniu drużyna nam się posypała. Niektórzy przyjechali tylko na mecz, żeby zagrać. Dlatego też cieszymy się z wygranej, bo to dla nas bardzo ważne trzy punkty - podkreśla libero beniaminka, Paweł Rusek.
Jeśli nic się nie zmieni, to wszystko wskazuje na to, że w pierwszej rundzie play-off los skojarzy podopiecznych Gheorghe Cretu z inną rewelacją - Lotosem Treflem Gdańsk. Spotkania tych dwóch ekip elektryzowały już kibiców w tegorocznych rozgrywkach i dostarczyły ogromnych emocji. Lubinianie na razie liżą jednak rany i borykają się z problemami zdrowotnymi. Rusek stara się tonować także zbytni hurraoptymizm.
- Na razie myślimy o tym, co przed nami. Mamy swoje wewnętrzne problemy. Zdrowie nam nie dopisuje, a znów trzeba będzie zacząć grać, co trzy dni. Nie możemy za bardzo potrenować i to nas martwi. Fajnie byłoby zagrać z Lotosem Trefl Gdańsk w fazie play-off i powalczyć o czwórkę. Aczkolwiek tegoroczne rozgrywki są niezwykle zwariowane i poczekajmy z ocenami. Będziemy rewelacją dopiero wtedy, kiedy uda nam się zająć dobrą lokatę. Jak wiadomo z czternastego miejsca można nagle wylądować na piątym. Cały sezon można grać słabo, a wygra się trzy mecze i nagle można być w czołówce. Nie wybiegamy daleko w przyszłość. Mamy fajną drużynę, stanowimy kolektyw i dogadujemy się wzajemnie - podkreśla.
W Lubinie mają wszystkie warunki potrzebne ku temu, aby zbudować siatkarską potęgę. Jest piękna hala i przede wszystkim potężny sponsor, który nie szczędzi grosza na inwestowanie w drużynę. Niektórzy oczami wyobraźni już widzą Cuprum w europejskich pucharach, które z pewnością znakomicie wkomponowałyby się w piękną lubińską halę. - To jest marzenie naszego prezesa i wszystkich w klubie, ale musimy do wszystkiego podchodzić spokojnie. Jest fajna filozofia budowania klubu. Wszystko odbywa się powoli, małymi kroczkami i oby te marzenia się powiodły - puentuje Paweł Rusek.