Michał Kaczmarczyk: Co bardziej boli po takim spotkaniu: przegrana w trzech setach czy świadomość, że miałyście co najmniej w dwóch partiach doskonałe okazje do pokonania rywala i zostały one zmarnowane?
Katarzyna Brojek: Na pewno boli to, że przegrałyśmy i to, że nie wykorzystałyśmy wielu swoich szans. Właściwie w każdym secie mogłyśmy pokusić się o lepszy wynik, ale nic z tego nie wyszło. Zwłaszcza druga partia nam "uciekła" tylko i wyłącznie przez nieskuteczność w ataku, bo miałyśmy sporo okazji do zwycięstwa i wyrównania stanu spotkania. Mam nadzieję, że to będzie dla nas nauczka na przyszłość...
[ad=rectangle]
W drugim secie prowadziłyście 23:17, ale dąbrowianki wygrały niespodziewanie osiem kolejnych akcji. Wtedy szwankowała wasza koncentracja?
- Nie mogłyśmy wtedy po prostu skończyć ataku i przestałyśmy punktować w tym elemencie. Zespół z Dąbrowy Górniczej potrafił to wykorzystać i dokończył seta na swoją korzyść.
Może ciągle w waszych głowach tkwił mecz sprzed roku, kiedy w hali "Centrum" rozgrywałyście rewanżowe starcie Pucharu Polski, wtedy jeszcze jako zespół pierwszoligowy, i gładko uległyście MKS-owi?
- Nie, nie ma takiej opcji! To jest już nowy sezon i stanowimy w nim całkiem inny zespół, podobnie jak dąbrowianki. Nie wspominałyśmy przed meczem ostatniego spotkania w tej hali, wyrzuciłyśmy z głowy, że coś takiego w ogóle się odbyło.
Dziewiąte miejsce w tabeli Orlen Ligi oddaje w pełni waszą dyspozycję w tym sezonie czy macie wrażenie, że mogłybyście być wyżej?
- Nie ukrywam, że zdarzyło się w tym sezonie kilka niewykorzystanych szans, kilka takich spotkań, w których uciekło nam kilka cennych punktów. Będziemy starały się zagrać do końca rundy zasadniczej tak, aby wejść do ósemki najlepszych. Mamy przed sobą mecz w sobotę, kiedy będziemy walczyć z drużyną z Rzeszowa i to będzie ważna szansa na punkty, podobnie jak spotkanie z Pałacem Bydgoszcz. Będziemy starały się z całych sił, by znaleźć się w ósemce najlepszych.
Jak pani oceni swoje dotychczasowe występy w Orlen Lidze? Sądząc po statystykach i nagrodach MVP, nie ma pani powodów do narzekań.
- (śmiech) Są inni ludzie od tego, żeby się wypowiadać, choćby trener...
Pytam głównie dlatego, że wróciła pani do siatkarskiej ekstraklasy po długich siedmiu latach spędzonych na jej zapleczu.
- Tak, grałam do 2007 roku w AZS AWF Poznań, choć to granie należałoby umieścić w cudzysłowie, ponieważ tamte lata była dla mnie sezonami poniekąd przejściowymi, kiedy miałam szansę treningu w ekstraklasowej drużynie. Ale czy sam przeskok z pierwszej ligi do Orlen Ligi był wymagający? Po prostu staram się robić swoje i, odpukać, na razie jest całkiem przyzwoicie.
Szczególną uwagę zwraca się na dwie najmłodsze zawodniczki KSZO, Ewelinę Tobiasz i Klaudię Grzelak, głównie pod kątem ich przyszłego rozwoju i ewentualnej grze w reprezentacji Polski. Czy mają one na to szansę?
- Jak najbardziej! O ile dziewczyny będą dobrze trenować, to droga do najlepszych drużyn, a także do reprezentacji kraju, jest dla nich otwarta. Siatkarki o takim potencjale jak Ewelina i Klaudia mają wielką szansę na spełnienie swoich marzeń, o ile poprą talent ciężką pracą.
Na koniec zostawmy sport. Nie mogę nie zapytać o pani wyjątkowe jak na siatkarkę zajęcie dodatkowe, czyli wypiekanie ciast i tortów. Czy już można mówić o drugim zawodzie?
- Nie, to nie jest zawód, już prędzej hobby. Ale faktycznie, to ciekawa pasja, a wzięła się ona z tego, że mam małego synka, któremu staram się w każdy sposób dogodzić, choćby słodyczami. I któregoś dnia przyszedł mi do głowy pomysł założenia fanpage'a na Facebooku, gdzie dzielę się swoimi najnowszymi wypiekami. Te słodkości to po prostu mój najlepszy sposób na odstresowanie się!
Patrząc na dyplomy ukończenia specjalnych kursów cukierniczych, jakie pani umieszcza na wspomnianej stronie, jest to hobby o dużym stopniu zaangażowania...
- Racja, mam za sobą kilka szkoleń. Chcę powiększać swoje kompetencje na tym polu, dlatego korzystam z takich możliwości i jeżdżę na szkolenia, żeby być coraz lepszą w swojej pasji.
Dzieli się pani swoimi wypiekami z koleżankami z drużyny?
- Pierwszym recenzentem ciast jest, oczywiście, rodzina, natomiast zdarza się, że swoje dzieła przynoszę do szatni. Natomiast przyznam, że ostatnio zaniedbałam słodkości dla dziewczyn z drużyny przez brak czasu... Ale już za tydzień będzie Tłusty Czwartek, dlatego mam nadzieję, że nadrobię zaległości!