Szkoleniowiec Cucine Lube Banca Marche Treia liczy na cud?

Mistrz Włoch przegrał pierwsze starcie w walce o najlepszą szóstkę Ligi Mistrzów, ale jego trener wciąż wierzy w awans do kolejnej rundy.

Ekipa Cucine Lube Banca Marche Treia kroku bełchatowianom w sobotę dotrzymywała jedynie w pierwszym secie. Kolejne partie to już totalna dominacja siatkarzy PGE Skry Bełchatów. Opiekun zespołu gospodarzy liczy jednak, że porażka 0:3 nie przekreśla szans jego podopiecznych na awans.
[ad=rectangle]
- Polski zespół zagrał znacznie lepiej od nas na zagrywce i ataku. Przed rewanżem jestem jednak spokojny, ponieważ historia udziału Lube w tych rozgrywkach pokazuje, że ten zespół zawsze po porażce u siebie był w stanie awansować do następnej fazy - przyznaje cytowany przez oficjalny serwis internetowy CEV Alberto Giuliani.

Pewny wykonania wielkiego kroku do najlepszej szóstki turnieju jest z kolei Facundo Conte, dla którego spotkanie z Cucine Lube było podróżą sentymentalną. Argentyńczyk występował we włoskiej ekipie w sezonie 2010-2011, sięgając z nią po Puchar Challenge. - Czuję się szczęśliwy, że mogłem tu przyjechać i spotkać wielu przyjaciół. Jestem też bardzo zadowolony z występu mojego i całego zespołu. Jeszcze nie awansowaliśmy, ale znacznie się do tego celu przybliżyliśmy - zaznacza przyjmujący PGE Skry.

Komentarze (8)
avatar
Riorwar
16.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W ogóle to Lube strasznie osłabiła swój skład ostatnimi czasy. Kiedyś grali tam Savani, Zaytsev, Kooy, Travica. Za każdego z tych zawodników teraz gra ktoś słabszy. Nie są godnym przeciwnikiem Czytaj całość
avatar
rbk17
13.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skra z pewnoscia rewanż będzie też próbowała wygrać 3:0, 2 sety do awansu, a trzeci dla kibiców - w końcu u siebie trzeba. 
avatar
WLA-ZŁY
12.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
6
Odpowiedz
Miejmy nadzieję ze Lube podobnie jak Arkas w rewanżu zleje ten zaściankowy klubik 
avatar
KANAP
12.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Włosi są nieobliczalni, ale wszystko w rękach Skry. Oby nie powtórzyli historii Zaksy, która w 2011 roku w finale pucharu Cev z Sisleyem Treviso na wyjeździe wygrała 3:2 a u siebie umoczyła 1:3 Czytaj całość
avatar
jaet
12.02.2015
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Gratuluję Lube trenera, kawał fachury. A tak na poważnie, to już nic innego mu nie zostało - tylko statystyczne gusła.