Rafał Kuliga: Polskiej prasy pan nie czyta, ale zapewne słyszał pan o rezygnacji Piotra Makowskiego ze stanowiska trenera reprezentacji Polski?
- Tak, koledzy ze sztabu szkoleniowego przekazali mi wiadomość.
Kilka tygodni temu został pan zapytany o ewentualną chęć pracy z polską kadrą, jednak nie udało się uzyskać żadnej deklaracji.
- Bardzo nie lubię hipotez. Jestem dość konkretnym człowiekiem i trzymam się tego, co mam. W tej chwili prowadzę Chemik Police i wchodzimy w najtrudniejszy okres sezonu. Żadnej oferty z polskiej federacji nie dostałem.
[ad=rectangle]
W polskich mediach wymienia się pana jako jednego z głównych kandydatów. To kończy więc czyste hipotetyzowanie, a zaczyna poważniejsze przypuszczenia. Być może nawet przewidywanie?
- Dziękuję za takie słowa, jest mi bardzo miło. Jeśli dziennikarze, czyli ludzie znający się na rzeczy, uważają, że dałbym radę podołać tak trudnemu wyzwaniu, to mi schlebia, jestem dumny. Jednak dopóki nie dostanę oferty, to mniej lub bardziej wciąż pozostaje gdybaniem. Niejednokrotnie przekonałem się, że taka zabawa w "co by było gdyby" jest stratą czasu, odcięciem od realiów.
Słyszał pan o konflikcie Anny Werblińskiej z trenerem Makowskim?
- Niestety, nie mogę czytać doniesień prasowych, ponieważ przeszkadza mi bariera językowa. Szkoda, bo często jestem odrobinę poza dyskusją.
Kapitan Chemika była bardzo niezadowolona ze sposobu prowadzenia kadry przez Piotra Makowskiego. Pan na co dzień współpracuje z Anną Werblińska czy Agnieszką Bednarek-Kaszą i problemów nie widać.
- O konflikcie niewiele wiem. Mogę natomiast wypowiedzieć się na temat siatkarek, które obserwuję na co dzień. W poprzednim roku Werblińska i Bednarek-Kasza nie były w stanie dołączyć do kadry. Ania miała operację, a Agnieszka naprawdę trudny sezon, przede wszystkim fizycznie. Potrzebowała czasu na dojście do siebie. Gdyby pojechała na mecze kadry, nie mogłaby wrócić do pełni sprawności. Nie rozmawiam z dziewczynami na temat kadry narodowej i nie wiem, czy miały jakieś konflikty. Jednak w poprzednim sezonie widziałem, co się z nimi dzieje i ich problemy zdrowotne były prawdziwe. Ja nie ma żadnych kłopotów z tymi siatkarkami. Nasze relację są proste i każdy zna swoje zadania. Nie wydaje mi się, że to zasługa Cuccariniego, to po prostu doświadczone zawodniczki, które wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi, jak podchodzić do pewnych spraw.
Krzysztof Jałosiński, prezes Grupy Azoty stwierdził, że nie ma żadnych obiekcji żeby pracował pan w kadrze. A pan ma jakiekolwiek? Łączenie prowadzenia klubu z byciem selekcjonerem sprowadza wolny czas do zera. Pozostaje życie pracą.
- W takiej sytuacji jest wielu trenerów na świecie. Rezende, Guidetti, kiedyś Alekno i wielu innych. To sprawa dobrej organizacji, poukładania sobie wszystkiego. Skoro szkoleniowcy na światowym poziomie są w stanie tak funkcjonować, to w takim razie jest to wykonalne.
A pan dałby radę?
- Każdy lubi swój wolny czas (śmiech). To okres ładowania baterii, odnajdywania radości z pracy, świeżości. Jednak w takiej branży trzeba podejmować decyzje wtedy, kiedy padają propozycje. Nie zawsze jest tak, że one padają, więc kiedy są, trzeba z nich korzystać.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Tylko to mnie interesuje nic więcej.