Niewielkim nakładem sił też można wygrać - relacja z meczu Cerrad Czarni Radom - Transfer Bydgoszcz

Choć ekipa Transferu Bydgoszcz wystąpiła w rezerwowym składzie, nie przeszkodziło jej to w pokonaniu siatkarzy Cerradu Czarnych Radom. Wojskowi we własnej hali ugrali tylko seta.

Na ostatni mecz rundy zasadniczej Vital Heynen desygnował zawodników, którzy w ostatnim czasie nie mieli zbyt wielu okazji do gry. W ekipie Cerradu Czarnych Radom w pierwszym składzie pojawili się długo niewidziani Jakub Wachnik i Bartłomiej Bołądź. Obie ekipy miały problemy z odpowiednim wejściem w mecz, stąd sporo błędów w zagrywce. Po autowym ataku Jana Nowakowskiego miejscowi schodzili na pierwszą przerwę techniczną z trzema "oczkami" przewagi. Chwilę później asem serwisowym popisał się Lukas Kampa. W ataku dobrze radził sobie młody atakujący Wojskowych, a gdy bardzo długą wymianę zakończył Wojciech Żaliński, o przerwę poprosił szkoleniowiec Transferu Bydgoszcz (18:12). Przyjezdni nie potrafili znaleźć recepty na świetnie dysponowanych radomian, skuteczne zagrania ze środka Nowakowskiego czy Justina Duffa były niewystarczające. Czarni nie wypuścili swojej szansy i premierową odsłonę wygrali 25:17. Warto podkreślić, że ekipa z Bydgoszczy popełniła w tej części meczu aż 12 błędów.
[ad=rectangle]
Już od pierwszych akcji po zmianie stron gospodarze pokazali siłę swojego bloku. Gdy Jakub Wachnik zatrzymał Łukasza Wiese, było już 4:1. Bydgoszczanie zniwelowali jednak straty do minimum po tym, jak Nikodem Wolański skończył przechodzącą piłkę. Piekielnie mocnej zagrywki Dawida Murka nie przyjął Wachnik, a chwilę później kolejną przechodzącą wykorzystał Steven Marshall (8:9). Wówczas Robert Prygiel poprosił o przerwę. Gra była o wiele bardziej wyrównana, z minimalnym wskazaniem dla gości z województwa kujawsko-pomorskiego. Po skutecznym zbiciu Nowakowskiego ze środka to jego drużyna prowadziła 16:15. Łukasz Wiese popisał się trzema mocnymi zagrywkami, z ich przyjęciem spore problemy mieli radomscy siatkarze. Po drugim błędzie Bołądzia z rzędu czas wykorzystał Robert Prygiel (16:20). Rywale celowali zagrywką w Wachnika, a ten niezbyt dobrze wywiązywał się ze swojej roli. W pełni zrehabilitował się w ataku, gdy skończył sytuacyjną piłkę (21:23). Po asie serwisowym Marshalla Transfer doprowadził do wyrównania stanu meczu.

Od początku trzeciego seta Michał Kędzierski często korzystał z usług Michała Ostrowskiego i Jacka Ratajczaka. Po autowym zbiciu Łukasza Wiese aż dwie wideo weryfikacje w jednej akcji wykorzystał Vital Heynen (7:4). Błędy Wojskowych spowodowały, że było po 7. Szybko jednak ponownie złapali swój rytm, po bloku Bołądza i Ratajczaka na Wiese o czas poprosił szkoleniowiec bydgoszczan. Jego podopieczni potrzebowali zaledwie kilku chwil, by doprowadzić do remisu. Najpierw z lewego skrzydła na wyczyszczonej siatce zaatakował Marshall, a później dwóch piłek nie skończyli radomianie (17:17). W końcówce ciężar gry na swoje barki wziął Bołądź, ale po stronie gości udanie odpowiadał Marshall. Wojskowi nie wykorzystali swojej szansy, najpierw zablokowany został Bołądź, a w następnej akcji Wachnik i było już 2:1.

Żadna z drużyn nie była w stanie wyjść choćby na dwupunktowe prowadzenie w początkowym etapie czwartej partii. Ta sztuka udała się dopiero przy stanie 13:11, gdy asem serwisowym popisał się Steven Marshall. Po ataku kanadyjskiego przyjmującego sędziowie orzekli, że piłka była po bloku. Z tą decyzją nie zgodził się Robert Prygiel, dlatego poprosił o challenge. Decyzja została zmieniona, punkt trafił na konto radomian (12:14). Wojskowi doprowadzili do remisu po 17 i wydawało się, że ponownie walka będzie zacięta. Cerrad Czarni popełnili jednak błędy i Transfer wyszedł na trzypunktowe prowadzenie. Tej zaliczki już nie zmarnowali, mecz zakończył atakiem z lewego skrzydła Andrew Nally.

Cerrad Czarni Radom - Transfer Bydgoszcz 1:3 (25:17, 22:25, 23:25, 21:25)

Czarni: Kampa, Żaliński, Pliński, Bołądź, Wachnik, Ratajczak, Kowalski (libero) oraz Kędzierski, Grobelny

Transfer: Wolański, Nowakowski, Duff, Wiese, Murek, Marshall, Bonisławski (libero) oraz Gunia, Nally

MVP: Nikodem Wolański

Źródło artykułu: