Włoski szkoleniowiec dołączył do ekipy z Gdańska przed sezonem i stworzył w Trójmieście interesujący zespół. Zespół, który po raz pierwszy w swojej historii dotarł aż do trzeciego miejsca w rundzie zasadniczej. Ostatni mecz w Warszawie, mimo, że przegrany przez Lotos 1:3 był również okazją do pierwszych decyzji w klubie.
Anna Więcek: Decyzje o pozostaniu w Gdańsku podjąłeś dość szybko.
Andrea Anastasi: Mam bardzo jasną wizję swojej pracy i tego co chcę osiągnąć. Idea ta pokrywa się z tym w jakim kierunku chce podążać gdański klub. Nie chciałem czekać do końca sezonu przed podjęciem decyzji odnośnie mojej przyszłości, bo jeśli przyjdzie nam grac do połowy maja, to będzie zdecydowanie za późno, żeby dopiero wtedy zacząć myśleć o kolejnym sezonie.
[ad=rectangle]
Co przesądziło o twojej decyzji?
- Klub z Gdańska wierzy w moje spojrzenie na ten zespół i to jak chce nim pokierować. Gdy myślę o mojej pracy w Gdańsku myślę o rozwoju, ulepszaniu i podnoszeniu poziomu nie tylko zespołu, ale i klubu. Mamy w Trójmieście nie tylko drużynę męskiej siatkówki, ale również koszykarzy i siatkarki. Projekt rozwoju tego klubu jest niezwykle interesujący.
Pozostaniesz w Gdańsku na kolejne dwa lata, projekt, o którym mówisz brzmi jak dużo dłuższy proces.
- Chcę zainwestować swój czas i doświadczenie w gdańską drużynę. Chcę, aby w przyszłości był to taki klub, jak Bełchatów czy Rzeszów, liczący się na europejskich parkietach. Oczywiście, że wymaga to czasu, powiem krótko, w przyszłym sezonie z całą pewnością nie zbudujemy drużyny, żeby wygrać Plus Ligę. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że powoli, małymi krokami możemy budować silniejsza ekipę.
Do tego z całą pewnością potrzeba większego budżetu.
- To jest oczywiste. Bądźmy szczerzy, Gdańsk nie posiada budżetu Skry, Resovii czy Kędzierzyna. Aby taki w przyszłości mieć, musimy nie tylko zbierać wyniki na parkiecie, ale również rozwijać się marketingowo, jak to mówią, sprzedać siebie. To część naszego planu.
Czyli to nie znakomite warunki finansowe przekonały cię do pozostania w Trójmieście?
- Jeśli mam być szczery, to otrzymałem w tym roku już dwie propozycje zarówno z polskiego oraz rosyjskiego klubu znacznie wyższe finansowo niż Gdańsk. Jestem na takim etapie w życiu, że nie muszę podążać za pieniędzmi. Podążam za tym co sprawia mi radość i satysfakcję. A taką satysfakcję z pracy i życia odnalazłem w Gdańsku.
Czy to oznacza, że na dobre pożegnałeś się z pracą reprezentacyjną?
- Na najbliższy czas tak. Nie mówię, że na zawsze. Obecnie przede wszystkim wszystkie dobre reprezentacje mają znakomitych trenerów. Te, które są bez szkoleniowców, nie są dla mnie wystarczająco interesujące, abym chciał podjąć się pracy. Aby pracować z kadrą narodową czy to klubem, muszę w ten zespół wierzyć. Przyjście do Gdańska było dla mnie jedną wielką niewiadomą, ale równocześnie wyzwaniem. Jose Mourinho powiedział kiedyś w wywiadzie, że nie chce pracować z kadrą narodową, ponieważ nie ma w niej wystarczająco dużo czasu na rozwój, po roku pracy w gdańskim klubie, w zupełności się z nim zgadzam.
Swój kontrakt podobno uzależniałeś początkowo od decyzji Mateusza Miki.
- Poniekąd tak, Mateusz jest jednym z kluczowych graczy w moim zespole, doskonale się rozumiemy i wiem, że z obydwu stron jest chęć kontynuowania tej współpracy. Mam już pomysł na ten zespół w przyszłym sezonie i Mateusz jest jego częścią i mam nadzieję, że pozostanie on z nami. Oczywiście musimy wzmocnić naszą ławkę, aby mieć więcej możliwości manewru bo z tym obecnie jest różnie.
Rozmawiała Anna Więcek
Pewnie za tym pó Czytaj całość