Asseco Resovia Rzeszów na wyjeździe męczyła się z Cerrad Czarnymi Radom. W stolicy Podkarpacia rywale jednak nie postawili się rzeszowianom i nie ugrali choćby seta. Największą przeszkodą dla Wojskowych były własne błędy, szczególnie w przyjęciu.
[ad=rectangle]
- W tym meczu wyglądało to naprawdę źle. Cała gra nam się posypała. Nasze przyjęcie i atak były bardzo słabe. Powinniśmy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu i skupić się na kolejnym. Pogrążyły nas błędy własne. Można powiedzieć, że każdy dołożył coś od siebie. Naszym zadaniem będzie teraz wrócić do swojej, równej gry - mówi Bartłomiej Bołądź. Atakujący już na początku spotkania zmienił kontuzjowanego Mikko Oivanena i pozostał na placu gry do końca pojedynku.
Czarni podobnie jak Resovia radzą sobie znacznie gorzej na wyjazdach, niż u siebie. Obie drużyny mogą liczyć na głośny doping swoich kibiców, ale w innych halach, ich gra nie wygląda już tak efektownie. - Na wyjazdach gra nam się trudniej. Nasza hala jest specyficzna, bo jest mała. Panują w niej trudne warunki dla ekip, które przyjeżdżają. My to wykorzystujemy i gramy w niej dobrze. Niestety znacznie gorzej wygląda to na wyjazdach i to faktycznie jest nasz problem - przyznaje 21-latek.
W kolejnej rundzie radomian czeka pierwszy dwumecz o miejsca 5-12. Rywalem graczy Robert Prygla będzie AZS Politechnika Warszawska lub Indykpol AZS Olsztyn. W pierwszym starciu lepsi byli olsztynianie. - Patrząc na wyniki, lepiej grało nam się z AZS-em Olsztyn. Z Politechniką przegraliśmy w lidze, ale też w Pucharze Polski. Na kogo byśmy nie trafili, na łatwe mecze nie ma co liczyć - kończy Bołądź.
Polecam posłuchać Mieszko Gogola - statystyka Resovii i kadry, który