ZAKSA Kędzierzyn - Koźle - Jastrzębski Węgiel 1:3 (28:30, 26:28, 25:23, 20:25)
ZAKSA: Szczerbaniuk, Masny, Novotny, Martin, Ruciak, Kaźmierczak, Mierzejewski (libero) oraz Witczak, Kacprzak, Szczygieł
Jastrzębski Węgiel: Nowik, Freriks, Jurkiewicz, Prygiel, Hardy, Samica, Rusek (libero) oraz Grygiel, Yudin
Pierwsze dwa punkty w sobotnim spotkaniu zdobyła ZAKSA, po autowym ataku Samica i szczęśliwym (po taśmie) asie serwisowym Roberta Szczerbaniuka. Po festiwalu zepsutych zagrywek z obu stron punkt z ataku wreszcie zdobył Ruciak, co pozwoliło tuż przed pierwszą przerwą techniczną powiększyć gospodarzom dystans do rywala do trzech oczek. Po świetnych atakach Martina i Novotnego oraz błędzie Freriksa na wystawie przewaga podopiecznych Krzysztofa Stelmacha wzrosła aż do sześciu oczek (13:7). Wysokie prowadzenie zostało jednak szybko przez ZAKSĘ roztrwonione, a już kilka minut później Jastrzębie zmniejszyło dystans do rywala do zaledwie jednego punktu (16:15). Do remisu jednak nie doszło, a kędzierzynianie wciąż utrzymywali 1-2 punktowy dystans do rywala. Kiedy po udanym bloku w wykonaniu Martina i kontrze Novotnego gospodarze odskoczyli na trzy punkty (23:20) wydawało się, że sprawa zwycięstwa w tej partii jest już przesądzona. Dwa nieudane ataki w wykonaniu Kanadyjczyka Martina oraz świetny pojedynczy blok Jurkiewicza na Szczerbaniuku pozwoliły jednak drużynie z Jastrzębia doprowadzić do remisu (24:24), a chwilę później, po dobrym ataku Samica goście po raz pierwszy w tym meczu objęli prowadzenie. Szala zwycięstwa w zaciętej końcówce przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę, a oba zespoły nie ustrzegły się błędów. Ostatecznie lepsi okazali się jastrzębianie, którym zwycięstwo w partii pierwszej dał as serwisowy w wykonaniu Nico Freriksa.
Podbudowani tym zwycięstwem przyjezdni, drugą partię rozpoczęli z wysokiego C, już po kilku akcjach prowadząc 4:0, a później 6:1. Zmiana Novotnego na Witczaka uporządkowała grę ZAKSY, która zdołała jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną zniwelować nieco dystans do rywala (5:8). Dzięki dobrej grze blokiem (na Jurkiewiczu i dwukrotnie na Samica), kędzierzynianie odrobili kolejne punkty i doprowadzili do remisu 10:10. Bardzo długo walka toczyła się cios za cios, a żadna z drużyn nie zdołała uzyskać nawet dwupunktowej przewagi. W końcówce więcej błędów, które jak się później okazało, kosztowały ich zwycięstwo w secie, popełnili siatkarze ZAKSY. Ruciak zaatakował na aut, Kacprzak został powstrzymany przez Jastrzębski blok i przyjezdni kilkukrotnie stanęli przed szansą rozstrzygnięcia na swoją korzyść tej partii, którą wykorzystali przy trzeciej piłce setowej.
Drużyna Jastrzębskiego Węgla bardzo agresywnie rozpoczęła również partię trzecią i tylko dwóm autowym atakom Samica ZAKSA może zawdzięczać to, że po kilku minutach przegrywała tylko 3:6. W zespole gospodarzy w ataku dwoił się i troił Witczak, a kiedy jego koledzy z drużyny wspomogli go również dobrą grą blokiem drużyna Krzysztofa Stelmacha zdołała doprowadzić do remisu (11:11). Grę atak za atak - punkt za punkt przerwał dopiero błąd Witczaka, który zaatakował w taśmę, w kolejnej akcji nie pomylił się Samica i Jastrzębski Węgiel odskoczył ZAKSIE na dwa punkty (18:20). Role się jednak odwróciły, i tak jak gospodarze w dwóch poprzednich partiach, tak jastrzębianie w secie trzecim nie zdołali utrzymać w końcówce ciężko wypracowanej przewagi. Bohaterem ostatnich piłek był z pewnością Michał Ruciak, który najpierw skutecznie skończył kontrę, by chwilę później pojedynczym blokiem zatrzymać Prygla i wreszcie, w kolejnej akcji, przy piłce setowej dla ZAKSY, udanie zaatakować.
Wygrana w secie trzecim nie zdołała jednak poderwać ZAKSY do gry. W początkowych akcjach czwartej odsłony spotkania ponownie lepszy był Jastrzębski Węgiel, który systematycznie powiększał swoją przewagę (2:4, 4:7, 6:11). - Albo panowie ryzykujemy, albo to nie ma sensu i jedziemy do domu - motywował swoich podopiecznych Krzysztof Stelmach na przerwie na żądanie, kiedy przewaga gości wynosiła już sześć punktów (8:14). Słowa szkoleniowca najbardziej wziął sobie do serca Michał Ruciak, który tuż po przerwie zdobył dwa punkty bezpośrednio z zagrywki. Trudny serwis kędzierzyńskiego przyjmującego skutecznie utrudniał grę jastrzębianom również w kolejnych akcjach, wskutek czego ZAKSA zdobyła kolejne dwa oczka, niwelując różnicę do rywala do zaledwie jednego punktu (13:14). Kiedy kilka minut później na jastrzębski blok "nadział się" Dominik Witczak, przyjezdni ponownie odskoczyli na trzy punkty (15:18). Nauczeni doświadczeniem z poprzedniej partii tego prowadzenia goście nie dali już sobie odebrać i zwyciężyli w tej partii pewnie 25:20 i w całym meczu 3:1, sprawiając tym samym, że drużyna Krzysztofa Stelmacha po raz pierwszy w tym sezonie musiała poznać smak porażki.