- Każdy myśli już, że jesteśmy tacy słabi? Tak wcale nie jest. Mieliśmy we wcześniejszych spotkaniach dołek, a teraz gramy w półfinale. To są najważniejsze mecze w sezonie. Staraliśmy się w Rzeszowie o lepszy rezultat. Niestety Resovia pokazała nam, że potrafi wygrywać bez Drzyzgi czy Ivovicia. Mają szeroki skład. Polegliśmy, ale gra się do trzech wygranych i sprawa jest otwarta - mówi Leszek Dejewski.
[ad=rectangle]
Mimo problemów zdrowotnych, Jastrzębski Węgiel postawił się Asseco Resovii Rzeszów. Sztab szkoleniowy Pomarańczowych praktycznie nie ma pola manewru na przyjęciu. - Nie pierwszy mecz gramy tylko jedną szóstką. Pojedyncze czy podwójne zmiany, które cały czas stosujemy, w tym spotkaniu nam wychodziły. Brakuje nam zawodników na przyjęciu, ale za nami już prawie cały sezon i potrafimy z tym żyć i grać dobre mecze. Gdybyśmy zagrali jeszcze jednego seta, tak jak tego drugiego, to mecz byłby ciekawszy. W tie-breaku wszystko byłoby możliwe - przyznaje asystent Roberto Piazzy.
W podstawowym składzie gości wyszedł Grzegorz Kosok, który aktualnie jest w lepszej formie od Patryka Czarnowskiego. - Patryk Czarnowski miał ostatnio problem z barkiem, ale u niego jest już wszystko w porządku. Roberto Piazza zadecydował, że zagra Grzegorz Kosok. Patryk Czarnowski też jeszcze będzie miał okazję do gry w tym sezonie - oznajmia Dejewski.
Ciągle przedłuża się powrót do pełni zdrowia Zbigniewa Bartmana. Nie wiadomo, czy przyjmujący pomoże swojemu zespołowi w rywalizacji z rzeszowianami. - Wszystko zależy od lekarzy. Zbyszek nie trenuje w pełnym wymiarze. W jego przypadku potrzeba od dwóch do trzech tygodni - kończy drugi trener Jastrzębskiego Węgla.